– Zwolnienie Jacka Magiery to najgorsza rzecz, jaką mógłbym zrobić – powiedział prezes Legii Dariusz Mioduski, a następnie zwolnił Jacka Magierę.
Oprócz szkoleniowca mistrzów Polski zdymisjonowani zostali także dyrektor sportowy Michał Żewłakow, dyrektor do spraw skautingu Marcin Żewłakow, asystent trenera Tomasz Łuczywek oraz trener od przygotowania fizycznego Sebastian Krzepota. Mówiąc krótko rewolucja, w którą trudno uwierzyć nawet tym, którzy jej oczekiwali.
Pytanie pierwsze brzmi – czy zwolnienie Jacka Magiery to dobra decyzja?
Jest to pytanie, na które… trudno w tym momencie jednoznacznie odpowiedzieć. Faktem jest, że prowadzona przez niego drużyna w nowym sezonie grała fatalnie i faktem jest, że nawet w takim, a nie innym składzie osobowym powinna poradzić sobie zarówno z rywalami z Kazachstanu, jak i z rywalami z Mołdawii. Faktem jest również to, że nie widać było symptomów poprawy. Więc tak – jeśli w piłce przyjęło się, że za wyniki w pierwszej kolejności odpowiada trener, to ten ruch można jak najbardziej uznać za logiczny i uprawniony.
Inną sprawą jest to, czy rzeczywiście trener otrzymał właściwe wsparcie ze strony klubu, jacy piłkarze zostali sprowadzeni i w jakim momencie oraz w jakiej formie. Czy zamrażanie wyjściówek piłkarzom to ze strony władz klubu posunięcie faktycznie mobilizujące, czy jednak destabilizujące? I czy takich destabilizujących bzdur, małych, ale irytujących oszczędności nie było więcej? Czy np. odbieranie piłkarzom wejściówek na strefę VIP jest czymś, co ma sens, czy tylko wkurza, a pożytek z tego żaden? Mówiąc krótko – czy Jacek Magiera jest jednym ze źródeł kryzysu, czy też wszystko na około zaczęło się rozchodzić, a on po prostu nie potrafił tym kryzysem zarządzać?
Trenerów, którzy nie przetrwali zdobycia mistrzostwa Polski było bardzo wielu – czy to w Legii, czy w Lechu, czy nawet w Zagłębiu Lubin. Jest to jakaś choroba polskiej piłki. Jest też chorobą polskiej piłki to, że praktycznie NIKT nie daje trenerom szans wyprowadzić drużyny z kryzysu. Jeśli się w nim znalazłeś – po tobie. Przyjdzie ktoś inny, kto w końcu też wpadnie w dołek i też zostanie od razu zwolniony.
Pytanie drugie brzmi – czy zwolnienie Michała Żewłakowa to dobra decyzja?
I znowu jak w przypadku Magiery trudno o jednoznaczną odpowiedź. Dyrektor sportowy Legii bardzo dobre transfery przeplatał fatalnymi. A to Nikolić, a to Chukwu, a to Prijović, a to Necid. I tak dalej. Latem już rola Żewłakowa była znacznie mniejsza niż wcześniej, w jego buty wszedł Radosław Kucharski.
Faktem jest, że spośród wszystkich osób na Łazienkowskiej, to kontakty Żewłakowa w Europie były najrozleglejsze. Był to człowiek, w którym spory potencjał widział też sam Mioduski, publicznie deklarując chęć długiej współpracy. Pracował w Legii od dawna, najpierw zdobywając tytuł jeszcze na boisku, później wspomagając drużynę jako szef działu skautingu, wreszcie jako dyrektor sportowy. Spośród wielu ludzi Legii, zmieniających się piłkarzy i trenerów, jego zasługi w uformowaniu drużyny, która zaliczyła właśnie (lub wciąż zalicza) najlepszy okres w swojej historii był znaczący.
Wraz ze zmniejszającą się rolą Żewłakowa malał też sens dalszej współpracy. Decyzja o rozstaniu z dnia na dzień stawała się coraz bardziej nieunikniona, a jej słuszność zweryfikują dopiero najbliższe miesiące i lata.
Pytanie trzecie brzmi – czy grupowe zwolnienia dało się zorganizować lepiej?
Mówi się, że nie ma dobrego momentu na podjęcie tego typu decyzji, że właściwie każdy byłby zły. Ale też ciężko uwierzyć, że lepsze dla drużyny jest rozstanie z trenerem po przerwie na reprezentację niż przed przerwą na reprezentację. Trudno też zakładać, że dobrym wstępem do zwolnienia trenera i dyrektora sportowego była prowadzona od wielu miesięcy przez prezesa Mioduskiego kampania wspierająca obu pracowników. Poniżej kilka przykładów:
8.08 (37 dni temu), Twitter:
Długa i dobra rozmowa wczoraj z Jackiem Magierą. Wierzę w niego i ma moje pełne wsparcie. Wierzę w tą drużynę i Klub. Wyjdziemy z tego.
— Dariusz Mioduski (@DariuszMioduski) 8 sierpnia 2017
11.08 (34 dni temu), Przegląd Sportowy:
– Szykuję dla niego (Magiery – red.) nowy kontrakt. Jesteśmy po wstępnych rozmowach, ale nie ma czasu, by dopiąć szczegóły. Ma wielki komfort i spokój pracy. Dostanie ofertę, która zapewni mu spokój. A, kiedy przetrwa kryzys, będzie jeszcze lepszy. Zwolnienie go to najgorsza rzecz, jaką mógłbym zrobić.
11.08 (34 dni temu), Super Express:
Niedawno publicznie poparł pan Jacka Magierę. To było bardziej potrzebne jemu, czy to był przekaz dla kibiców?
Bardziej dla kibiców, bo Jacek wie, co myślę o nim i jego pracy. A „jazda” po nim, ta cała krytyka, była bez sensu. Dlatego postanowiłem napisać publicznie, że ma moje pełne poparcie.
A gdybyście – odpukać – nie weszli do fazy grupowej Ligi Europy? To go pan zwolni czy nie?
Nie zwolnię. Ale do fazy grupowej Ligi Europy i tak wejdziemy.
Co w takim razie z nowym kontraktem Magiery?
Mamy to w planach, wstępne dyskusje już były. Na ile podpiszemy? Tego jeszcze nie wiem. Ale chciałbym, aby miał taką umowę, która da mu komfort pracy.
12.08 (33 dni temu), Gazeta Wyborcza:
Prezes Legii już na początku tygodnia zapewnił, że trener Jacek Magiera ma jego poparcie i zaufanie. – To był gest skierowany bardziej do fanów, a nie do Jacka. On wie, co o nim myślę. W wielu kwestiach jesteśmy do siebie podobni, mamy ze sobą dobry kontakt. Rozmawialiśmy, ale Jacek nie musiał mnie do siebie przekonywać. Po prostu mu ufam.
* * *
To oczywiste, że prezesowi nie wypadało publicznie podważać kompetencji pracowników, a – wręcz przeciwnie – musiał ich wspierać czy robić dobrą minę do złej gry. Ale też można to było lepiej rozwiązać pod względem dyplomacji, bez rzucania jednoznacznych deklaracji, które w obliczy właśnie podjętych decyzji brzmią mocno śmiesznie.
Fot. FotoPyK