Okienko transferowe od dawna zamknięte, a Wisła kontynuuje wzmacnianie pierwszej drużyny. Wczoraj krakowianie poczynili naprawdę ciekawy ruch, ściągając 20-letniego młodzieżowego reprezentanta Ukrainy, Denysa Bałaniuka. Napastnik podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata.
Bałaniuk urodził się w Odessie, ale piłkarsko wychował się w Dniepropietrowsku, w słynącej z dobrej pracy z młodzieżą ekipie Dnipro. Trafił tam w wieku 15 lat i mniej więcej od tego czasu – szczebel po szczeblu – zaliczał wszystkie ukraińskie młodzieżówki. Niecały rok temu zadebiutował wreszcie w drużynie U-21, chociaż na młodzieżowe Euro w Polsce nie pojechał. Pewnym usprawiedliwieniem jest jednak wiek piłkarza, który był o 3 lata młodszy od kolegów z tamtej drużyny. Tak naprawdę bowiem Bałaniuk rocznikowo bardziej pasuje do nowej młodzieżówki, który dopiero co została uformowana.
Wisła pozyskała właśnie piłkarza, który w zeszłym sezonie rozegrał w lidze ukraińskiej i tamtejszym pucharze 27 spotkań, w których strzelił pięć goli. Jasne, szału nie było, ale trzeba mieć też na uwadze okoliczności, a te były takie, że wojna wypędziła z Dnipra większość piłkarzy. Sezon 2016/17 zakończył się także degradacją klubu, ale na boisku drużyna się utrzymała – dopiero utrata 12 punktów z tytułu niespłaconych zaległości finansowych zrzuciła Dnipro z najwyższej klasy rozgrywkowej. Do Krakowa trafia więc piłkarz ograny w lidze ukraińskiej, który chociażby wie, jak smakuje zwycięstwo z Szachtarem Donieck czy gol strzelony silnej Zorii. Ale też – nie oszukujmy się – liga naszych wschodnich sąsiadów to już nie ten sam poziom, co jeszcze kilka lat temu.
Bałaniuk od dłuższego czasu błyszczał w młodzieżowych drużynach Dnipro, gdzie strzelał sporo goli. Kiedy w 2015 roku pierwsza drużyna szykowała się do finału Ligi Europy w Warszawie, jako 18-latek zadebiutował w lidze ukraińskiej, i to w meczu z samym Szachtarem. W międzyczasie trenował też z Konoplanką i resztą kozaków, dzięki którym klub z Dniepropietrowska zaliczył historyczną przygodę w europejskich pucharach. Wiek, miejsce wychowania oraz piłkarskie wzorce – wszystko się zgadza, by Bałaniuk mógł okazać się cennym uzupełnieniem ataku Wisły.
Ale też Biała Gwiazda wciąż bardziej kupuje potencjał, niż rzeczywistą klasę. Jeden sezon w przetrzebionym i targanym wielkimi problemami Dnipro to z pewnością zbyt mało, by pisać o Bałaniuku jak o pewnym wzmocnieniu pierwszej jedenastki. Tym bardziej, że jego liczby jak na napastnika absolutnie nie robią wielkiego wrażenia. Tak naprawdę bowiem statystykę piłkarza z zeszłego sezonu można ująć inaczej – w czterech meczach potrafił trafić do siatki, a w 23 nie udało mu się tego zrobić. No i łącznie spędził na boisku tylko 1413 minut, a jego drużyna należała do najgorszych w całej lidze…
Inna sprawa, że piłkarz z outsidera ligi ukraińskiej może się u nas sprawdzić, co niewiele ponad pół roku temu pokazał na naszych boiskach Wołodymyr Kostewycz. Lewy obrońca przyszedł do Lecha z Karpat, które w momencie transferu zajmowały ostatnie miejsce w tabeli, i które finalnie utrzymały się właśnie dzięki potężnej punktowej karze dla Dnipro. Można więc powiedzieć, że Wisła pozyskała zawodnika z lepszego klubu niż Lech, i to zawodnika, który przez ostatni rok mimo wszystko dość regularnie grał. Innymi słowy, nowy nabytek krakowian ma wszystko, żeby sobie w naszej lidze poradzić. Co więcej, ma też wszystko, by pójść śladami Petara Brleka, czyli ładnie się rozwinąć i pozwolić zarobić klubowi poważne pieniądze.
Tutaj możecie zobaczyć próbkę umiejętności nowego napastnika Wisły: