PSG w ostatnim okienku transferowym dokonało prawdziwej rewolucji liczbowej. Dziś bowiem łatwiej o tej drużynie opowiadać przy użyciu nie milionów, a miliardów euro. Ofensywny kwartet Neymar-Mbappe-Cavani-Draxler to ludzie, za których w Paryżu zapłacono przeszło pół miliarda euro. To jednak także ludzie, którzy do pewnego momentu mocno męczyli się dziś na boisku ostatniego w tabeli Metz. A to zespół, który swoją defensywę zmontował głównie poprzez wolne transfery. I potrzeba było dopiero kontrowersyjnej czerwonej kartki, by na boisku outsidera rozwiązał się worek z bramkami.
Dzisiejszym bohaterem numer jeden był oczywiście Kylian Mbappe, który zaliczył swój debiut w PSG. Pewną złośliwością losu był jednak fakt, że naprzeciw sprowadzonego z Monaco nastolatka po raz kolejny stanął dziś postrach z Luksemburga, Chris Philipps, który był dla niego wspomnieniem niedawnego blamażu reprezentacji Francji. Inna sprawa, że dla Mbappe wcale nie było daleko od powtórki z rozrywki, bo Metz postawiło PSG bardzo twarde warunki i na boisku wcale nie było widać tej połówki bardzo dużej bańki, która dzieliła ofensywę jednych i defensywę drugich.
Losy meczu rozstrzygnęły się w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Wynik brzmiał 1:1, a gracze Metz byli na świeżo po zmarnowaniu idealnej sytuacji – po błędzie Areoli na pustaka nie trafił Riviere. I wtedy do akcji wkroczył arbiter, zresztą nie po raz pierwszy tego wieczoru. Napisać, że bezpośrednia czerwona kartka dla Assou-Ekotto była kontrowersyjna, to nic nie napisać:
Benoit Assou-Ekotto has just been sent off for this. I am sorry, this ref should be banned for the rest of the season. pic.twitter.com/qmdzqiOkPc
— Calvin ‘Emeka Onwuka (@CalvinEmeka) 8 września 2017
I dopiero grając w przewadze gościom udało się przełamać na dobre defensywę gospodarzy. Najważniejszego gola – tego na 2:1 – zdobył ten, dzięki któremu PSG grało w ogóle w przewadze, czyli właśnie Mbappe. Nastolatek zagrywał do Neymara, ale po wybloku obrońcy piłka wróciła mu pod nogi, więc huknął nie do obrony. Później jeszcze dzisiejszemu debiutantowi udało się zaliczyć asystę do Cavaniego przy trafieniu na 4:1, ale… zrobił to ręką. Cyferki z pewnością zgadzają się przy debiucie (zresztą takie same w swoim pierwszym meczu zaliczył Neymar), ale styl pozostawił jednak trochę do życzenia.
Mimo Neymara i Mbappe na boisku, i mimo wygranej aż 5:1, PSG zdecydowanie nie zachwyciło. Być może swoje zrobił tzw. wirus FIFA, który w tym sezonie może być dla paryżan mocno kłoptoliwy. Niecałe trzy doby temu Neymar zagrał pełne 90 minut w na ciężkim terenie w Kolumbii i dziś praktycznie od pierwszych minut było to widać w Metz. Na lewym skrzydle nie był tak błyskotliwy jak zwykle, ewidentnie nie czuł się najlepiej pod względem fizycznym, a w swojej strefie rzadko podejmował chociażby próby pojedynków. Wszystko to jednak wcale nie okazało się wielką stratą dla PSG. Genialni piłkarze mają bowiem to do siebie, że są w stanie pomóc drużynie niemal z każdego miejsca na boisku. Brazylijczyk szybko zorientował się, że przy zagęszczonej defensywie rywala niewiele zdziała na boku, więc wycofał się, zszedł do środka i zabawił w playmakera. I zaczął rzucać takie piłki do Cavaniego i Mbappe, że aż ciężko uwierzyć, iż w do przedwczesnego zejścia z boiska Assou-Ekotto ci strzeli tylko jednego gola.
Większe pretensje można mieć tradycyjnie do Urugwajczyka, który według europejskiego czasu jeszcze w środę zaliczył pełne 90 minut w Paragwaju. Jak to Cavani, na jedną wykorzystaną szansę potrzebował dziś kilku innych dokumentnie spapranych. Było tak:
– W 11. minucie nieudolnie dobijał strzał Draxlera. Na jego szczęście sędzia uniósł chorągiewkę, więc i tak gola by nie było.
– W 22. minucie w idealnej sytuacji trafił w słupek. Ponownie był na spalonym, ale sędzia tego nie zauważył i puścił grę. Innymi słowy, Cavani zaliczył dwa błędy w jednej akcji.
– W 30. minucie wreszcie trafił do siatki po zagraniu z głębi pola od Neymara i przedryblowaniu bramkarza.
– W 35. minucie zmarnował kolejne zagranie z głębi pola od Neymara oraz idealną wrzutkę Mbappe. Był sam przed bramkarzem i z głowy uderzył w niego.
– W 44. minucie zmarnował kolejne cudowne zagranie z głębi pola od Neymara. W tej akcji sędzia dla odmiany podniósł chorągiewkę, choć nie powinien, bo spalonego nie było.
Koniec końców Cavani zakończył z dwoma golami i czepiać się go nie zamierzamy, tym bardziej w kontekście ultra-krótkiego odpoczynku między meczami. Ale też przy lepiej ustawionym celowniku Urugwajczyk powinien mógłby zakończyć dziś z 4-5 bramkami, bo i w drugiej połowie nie wszystko co miał znalazło drogę do sieci. Na jego szczęście było komu go wyręczyć, bo – ponownie z centralnej strefy boiska – świetnym strzałem na 3:1 popisał się Neymar, a w końcówce na 5:1 dobił gospodarzy Lucas Moura.
Wynik jednak nie do końca oddaje przebieg meczu, bo – dopóki siły były wyrównane – zwycięstwo PSG wcale nie było takie oczywiste. Bohaterem Metz mógł zostać Emmanuel Riviere, strzelec wyrównującego gola, który w pierwszej połowie trafił jeszcze w słupek, a po przerwie fatalnie przestrzelił na pustą bramkę. Gdyby to wpadło, wśród paryżan zrobiłoby się naprawdę gorąco. Nie ma jednak co gdybać, a na pocieszenie gospodarzom pozostaje fakt, że – pomimo znacznie skromniejszego budżetu transferowego – to ich zawodnik popisał się dziś najbardziej błyskotliwą akcją. A konkretnie – Mathieu Dossevi, który asystował przy trafieniu Riviere’ego:
Rivière, a poor mans Guivarc’h , nets against PSG pic.twitter.com/a2renImVlo
— Newcastle Blue Star (@NUFCBluestar) 8 września 2017