Można ironizować i używać z przekąsem hasła, że „na Zachodzie sobie poradzili”, ale tak naprawdę to już tylko ręce opadają, człowiek z bezsilności wali głową w klawiaturę. Zmutowany wirus debilizmu, kretynizmu i zbydlęcenia grasuje, ujawniając się co jakiś czas w różnych zakątkach świata. Ostatnio zaatakował ludzi podających się za kibiców reprezentacji Niemiec, kiedy ci odstawili festiwal głupoty w czasie wyjazdu do Pragi.
Zamiast zwyczajowego „hej Niemcy gol”, czy co tam normalni ludzie zza naszej zachodniej granicy skandują na meczach, przy okazji spotkania z Czechami można było usłyszeć „Sieg Heil”, dochodzące z sektora gości. Jest to obrzydlistwo podwójne – po pierwsze, nikt o zdrowych zmysłach nie gloryfikuje nazizmu, po drugie, ten pokaz głupoty miał miejsce pierwszego września, czyli w jedną z najsmutniejszych rocznic w historii świata. Natomiast nie ma w tym przypadku, Praga znajduje się ledwo 150 kilometrów od Drezna, gdzie neonazistów jest w Niemczech najwięcej.
Piłkarze głusi nie są, więc nie podeszli po meczu pod sektor gości i nic dziwnego, kto by się chciał zbliżać do takiej nędzy intelektualnej. Co więcej, wyraźnie odcinają się od swoich „fanów”.
Mats Hummels: – To nie są kibice, oni tylko sprawiają problemy, są chuliganami, którzy nic wspólnego z futbolem. Trzeba się ich pozbyć ze stadionów.
Julian Brandt: – Gdy słychać przyśpiewki z narodowosocjalistycznym tłem, nie ma powodu, by to wspierać i iść do sektora z kibicami.
Joachim Loew- Nie jesteśmy ich reprezentacją, a oni nie są naszymi kibicami. To jest absolutnie najniższy poziom, godny wszelkiej pogardy.
Reinhard Grindel, prezes niemieckiej federacji: – Nigdy nie będziemy tolerować faszyzmu, rasizmu czy wyzwisk.
Zresztą, nazistowskie okrzyki to „tylko” jeden z problemów. Przygłupia banda nie potrafiła uszanować minuty ciszy poświęconej dwóm zmarłym czeskim dziennikarzom, regularnie obrażany był też Timo Werner, który strzelił nawet gola. Chłopak nie ma łatwo po tym, jak w meczu z Schalke wymusił jedenastkę, a potem zamienił ją na bramkę. Oszukał – fakt. Potem jednak przeprosił, a mimo tego wciąż musi się nasłuchać i nie ma wątpliwości, że tu już nie chodzi o symulkę, tylko o potok frustracji określonej grupy ludzi.
Teraz trzeba tylko czekać na karę od UEFA, bo ta niewątpliwie powinna się pojawić. To będzie więc druga kara, pierwszą jest oczywiście wstyd dla wszystkich normalnych Niemców, którego musieli się najeść.