Kiedy Maciej Bodnar i Michał Kwiatkowski zajmowali dwa pierwsze miejsca na czasówce Tour de France, byliśmy przekonani, że na wieloetapowym prestiżowym wyścigu taka sytuacja prędko się nie powtórzy. Błąd! Zaledwie miesiąc i dwa dni po tym spektakularnym triumfie dwóch biało-czerwonych kolarzy skopiowało ich wyczyn. Tomasz Marczyński i Paweł Poljański przyjechali na odpowiednio pierwszej i drugiej pozycji podczas szóstego, dosyć górzystego etapu Vuelta a Espana!
Jeszcze dwa dni temu Marczyński narzekał w rozmowie z Przeglądem Sportowym na spory ból kości ogonowej, który nie pozwalał mu… siedzieć na rowerze. Sceptycy mogli wówczas pomyśleć, że z taką kontuzją ciężko będzie mu dokończyć wyścig. Nie od dziś wiadomo jednak, że kolarze to twardziele, których byle uraz nie wykluczy z walki. Trzykrotny mistrz kraju dobitnie to udowodnił, a jednocześnie został drugim polskim kolarzem w historii, który wygrał etap Vuelty. Kto był pierwszy? Nie, nie Rafał Majka, ani nie Michał Kwiatkowski. W 2014 roku najlepszy na trasie 15. odcinka okazał się Przemysław Niemiec. Polak minął wówczas kreskę niespełna pięć sekund przed goniącymi go Joaquimem Rodriguezem z Alejandro Valverde i dziesięć przed ówczesnym liderem imprezy, Alberto Contadorem. Marczyński nie miał dziś nawet takiej przewagi – do ostatnich metrów walczył zacięcie z Poljańskim i Enrikiem Masą. Zanim ta trójka wyszła na czoło, uformowała się ucieczka licząca aż 37 zawodników!
Tomek nie pierwszy raz udowodnił, że na hiszpańskich szosach czuje się wybornie – przecież to zawodnik, który przed pięcioma laty skończył Vueltę na 13. miejscu. Teraz w generalce jest 35., ale nie sądzimy, żeby dziś się tym specjalnie przejmował. Wręcz przeciwnie, facet na pewno jest wniebowzięty, bo przecież osiągnął największy sukces w karierze, której nie zostało mu znowu tak dużo – ma przecież już 33 lata.
Mamy nadzieję, że to nie ostatni etap tegorocznej Vuelty, na którym Polacy namieszają. Niewykluczone, że w kolejnych dniach błyśnie Majka, którego na początku wyścigu ograniczały problemy żołądkowe. Przez nie stracił szanse na wysokie miejsce w generalce, ale ciągle może przecież marzyć o tym, że i on będzie miał w górach swój dzień, podobnie jak to bywało przecież, nie raz i nie dwa, podczas Wielkiej Pętli…