Podniszczona dziesiątkami zaciętych spotkań wimbledońska trawa nie zdążyła jeszcze do końca odrosnąć po londyńskim klasyku, a tu już zbliża się kolejny Wielki Szlem. 28 sierpnia w Nowym Jorku rozpocznie się ostatni z czterech największych tegorocznych turniejów, a więc US Open. Jerzy Janowicz w nim nie zagra, Agnieszka Radwańska przystąpi do imprezy w chyba najgorszym czasie swojej seniorskiej kariery, polscy kibice tenisa siłą rzeczy będą więc znowu tęsknie spoglądać w kierunku Łukasza Kubota. Czy nasz deblista w parze z Marcelo Melo ma szanse powtórzyć olbrzymi sukces z połowy lipca?
Po wygranej w Anglii polsko-brazylijski duet zrobił sobie dwa tygodnie przerwy od startów. Pierwszą imprezą, w jakiej wziął udział, był turniej ATP World Tour Masters w Waszyngtonie. Łukasz i Marcelo przedłużyli podczas tych zawodów serię zwycięstw do 17. z rzędu! Niestety, nie udało im się wygrać finału, w którym musieli uznać wyższość Henriego Kontinena i Johna Peersa. Po tej porażce Kubot i Melo nieco wyhamowali – w Montrealu odpadli już w drugiej rundzie, a w Cincinnati w półfinale. Wszystkie te imprezy odbywały się na kortach twardych, podobnie jak amerykański Wielki Szlem.
– Mimo ostatnich wyników, należą do faworytów US Open. W Nowym Jorku nawierzchnia jest oczywiście zupełnie inna niż w Londynie, ale coś je łączy – są szybkie. Łukasz i Marcelo lubią grać na takich kortach, chociażby ich return sprawdza się wówczas bardzo dobrze. Gdyby występowali teraz w Australian Open, zawahałbym się czy na nich stawiać. Ale że zagrają w Ameryce, myślę, że mogą dojść daleko – podkreśla Mariusz Fyrstenberg. Gość wie co mówi, w końcu w 2011 roku wystąpił w finale US Open. Kiedy pytamy „Frytkę”, kto będzie najgroźniejszym rywalem „naszego” debla, odpowiada bez wahania, że bracia Bryanowie.
– Ostatnio im nie szło, ale jak przed własną publicznością dobrze wejdą w turniej i wygrają dwa mecze, mogą być bardzo groźni.
W tym miejscu warto dodać, że Kubot i Melo walczyli z najlepszym deblem w historii w Waszyngtonie, gdzie pokonali Boba i Mike’a 7:6, 6:4.
– Łukasz i Marcelo w ostatnich tygodniach okrzepli, nabrali pewności siebie. To na pewno pomaga im na korcie.Gdy inna para z nimi gra, to ma w głowie, że walczy z mistrzami Wimbledonu, a to również odgrywa dużą rolę – podkreśla komentator Polsatu Sport Tomasz Tomaszewski. On również widzi Polaka i Brazylijczyka w gronie potencjalnych nowojorskich zwycięzców.
Najlepszym wynikiem Melo na US Open jest półfinał, dochodził do niego dwukrotnie. Kubot ani razu nie przeskoczył w tym turnieju ćwierćfinału. Przed rozpoczęciem tegorocznego Wimbledonu Łukasz też nigdy nie zaszedł w Londynie dalej niż do najlepszej ósemki deblów. Co było dalej – wszyscy pamiętamy. Kubotowego kankana mieli już okazję oglądać kibice w Melbourne i Londynie, miejmy nadzieję, że we wrześniu zachwycą się nim też fani w Nowym Jorku…