Od ostatniego meczu reprezentacji Polski w ramach eliminacji mundialu minęło tyle czasu, że zdążyliśmy się już przyzwyczaić do myśli, że na mundial w Rosji kadra Nawałki pojechałaby nawet, jeśli w kolejnych spotkaniach musiałaby sobie radzić bez Roberta Lewandowskiego. I całkiem nieźle się z nią czujemy, szybki rzut oka na tabele uspokaja jak filiżanka melisy, bo w całej strefie europejskiej nie ma drugiej kadry z tak dużą przewagą nad resztą stawki. Z drugiej strony, gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się cichy głos – powiedzmy, że lektorem jest Bogusław Wołoszański, specjalista od sensacji – który mówi: to jeszcze można spieprzyć. No i ma rację, jednak nie zwariowaliśmy. Będzie bardzo trudno, ale można.
W czym upatrujemy największego niebezpieczeństwa? Ano w defensywie. Już nie jesteśmy orłami, jeśli chodzi o liczbę straconych goli (7), lepszym rezultatem w tej statystyce jak do tej pory mogą pochwalić się aż 23 reprezentacje, a widoki na przyszłość są takie sobie. Mówiąc wprost – przy kilku nazwiskach trzeba postawić mniejszy lub większy znak zapytania.
Kamil Glik – stoper AS Monaco w sezon wszedł co prawda fantastycznie, ale – jak podaje Przegląd Sportowy – są powody do niepokoju, jeśli chodzi o jego zdrowie. Konkretniej chodzi o kontuzję kolana, której Glik doznał w ostatnim meczu z Dijon. Wiadomo, że Kamil należy do gości, którzy potrafiliby różne rzeczy rozbiegać, gdyby była taka potrzeba, ale patrząc na to, jak mocno jest eksploatowany, trzeba uważać.
Michał Pazdan – jasne, w czasie kariery obrońcy Legii kadra raczej nie zawita do Niecieczy, gdzie notuje z reguły koszmarne występy, ale chyba każdy, kto śledzi mecze warszawskiej drużyny na początku sezonu, przyzna, że Pazdan gra w kratkę. Ostatnio z Piastem był bardzo dobry – to fakt, ale potrzeba powtarzalności na tym poziomie. Jednocześnie trzeba pamiętać o tym, że piłkarz siedzi na walizce i być może to właśnie w czasie zgrupowania wyjaśni się jego klubowa przyszłość.
Artur Jędrzejczyk – tak w przypadku klubowego kolegi, forma pozostawia sporo do życzenia. A trzeba będzie ganiać za szybszymi gośćmi niż Angulo.
Grzegorz Krychowiak – jego sytuacja w PSG jest doskonale znana. Szanse na grę Polaka w paryskim klubie ktoś mógłby ocenić na 50% (on chce, oni nie), ale ile razy można powtarzać ten żart. 119 minut w klubie w tym roku, status piłkarza tak potrzebnego jak zapojka do likieru, niepewna przyszłość, no i przede wszystkim prawdopodobny brak powołania na najbliższe mecze. Możecie powiedzieć, że nieobecność “Krychy” będzie wzmocnieniem, ale nie zapominajmy, ile potrafił dać w poprzednich eliminacjach.
Czyli na dziś jeśli chodzi o defensywę, w miarę spokojni jesteśmy tylko o Piszczka i obsadę bramki. A do meczu z Danią pozostały dwa tygodnie. Na wszelki wypadek przydatne może być dokładniejsze przyjrzenie się ewentualnym zastępcom, choć i tu bywa różnie. Co prawda nie wydaje się, by Cionek miał stracić miejsce w składzie na rzecz Dawidowicza czy Szymińskiego, co prawda Rybus regularnie gra w Lokomotivie, co jest dla odmiany wiadomością świetną, ale już Igor Lewczuk zaczął sezon na ławce rezerwowych Bordeaux, w dodatku jego drużyna – z Polakiem na boisku – odpadła z rozgrywek Ligi Europy.
Ciągle jest pięknie, ale trzeba zachować czujność.
Fot. FotoPyK