Reklama

Zamienił stryjek…? Lepszej szansy, by tego dowieść, Rumak nie dostanie

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2017, 10:44 • 3 min czytania 9 komentarzy

Pierwszy raz po zwolnieniu ze Śląska, Mariusz Rumak zagości na dobrze sobie znanym stadionie, choć nie w tej szatni, do której przez niemal rok mógł przywyknąć. Zagości z rachunkami do wyrównania, bo choć – jak sam mówi – nie jest mściwym człowiekiem, to jednak będzie miał okazję swojemu byłemu klubowi udowodnić ponad wszelką wątpliwość to, o czym mówił na łamach poniedziałkowego „Przeglądu Sportowego”: – W żaden sposób nie mogłem zrozumieć decyzji o dymisji i późniejsze wydarzenia w ekstraklasie potwierdziły moje wątpliwości, bo po zmianie szkoleniowca lepszych wyników nie było.

Zamienił stryjek…? Lepszej szansy, by tego dowieść, Rumak nie dostanie

I faktycznie, jeśli spojrzeć na średnią zdobywanych ze Śląskiem punktów – na dziś Rumak góruje nad Urbanem. 1,42 pkt na mecz Rumaka to bowiem wynik dość wyraźnie lepszy od 1,27 jego następcy. Z tym, że trudno tak naprawdę porównywać okresy pracy obu szkoleniowców, bo Rumak nabił sobie rewelacyjny bilans jeszcze w sezonie 2015/16 (2,00 pkt na mecz), a rozgrywki, w których go zwolniono to już wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań – 1,14 pkt zdobytego na spotkanie.

By więc ponad wszelką wątpliwość wyjaśnić, czy Rumak jest dziś fachowcem lepszym od Urbana, trzeba mu po prostu… wygrać we Wrocławiu. Start sezonu obie ekipy mają bliźniaczo podobny – po dwóch porażkach przyszło zwycięstwo i remis, można więc niejako założyć, że na dziś obie są w podobnej dyspozycji i o wygranej zadecydują słynne już „detale”. Detale, o które muszą zadbać właśnie szkoleniowcy. Z jednej strony uważany za świetnego motywatora i trenera od oczyszczania atmosfery w szatni, ale z dość przeciętnym warsztatem Urban, z drugiej – szalenie ambitny, choć wciąż nie potrafiący na dobre zdefiniować samego siebie w oczach kibiców i tułający się po odejściu z Lecha od klubu do klubu Rumak.

Ewentualne zwycięstwo ze Śląskiem na jego terenie wydaje się dodatkowo tym donioślejszym dla Rumaka, że patrząc na kadry obu zespołów, ta gospodarzy po letnich transferach wydaje się być znacznie mocniejsza. Podczas gdy Bruk-Bet brał wyróżniającego się w Łęcznej najlepszego strzelca tamtej drużyny Śpiączkę, wrocławianie sięgali po najlepszego strzelca całej ligi – Robaka. Dokładając Urbanowi zawodników o naprawdę dużej (choć w paru przypadkach, fakt, nadszarpniętej) renomie w naszej lidze. Jovicia, Tarasovsa, Cotrę, Maka, Koseckiego, Picha czy Chrapka, gdy Bruk-Bet musiał się zadowolić Kecskesem, Maksimenką, Słabym, Piątkiem i Muchą. Poza ostatnimi dwoma – zawodnikami w ekstraklasie kompletnie anonimowymi.

Wygrana da też wyrównanie bilansu z Urbanem, z którego zespołami – szczególnie z Legią – zawsze ciężko się grało dzisiejszemu trenerowi Bruk-Betu. Dość powiedzieć, że spośród trenerów, z którymi mierzył się przynajmniej pięciokrotnie, żaden inny szkoleniowiec nie ograbił go z takiej liczby punktów jak dzisiejszy przeciwnik na ławce trenerskiej Śląska. Urban zresztą „skradł” Rumakowi coś jeszcze – szanse na mistrzostwo z Lechem w 2013 roku, gdy po akcji Koseckiego (ha, dziś znów zawodnika Urbana mającego pomóc pokonać zespół Rumaka) i faulu Możdżenia, Legia dostała karnego na 1:0. Pewnie wykorzystanego wtedy przez Ivicę Vrdoljaka.

Reklama

Dlatego też, choć patrząc na drużyny biorące udział we wtorkowym spotkaniu przedłużonej kolejki nie spodziewamy się wielkich fajerwerków, podtekstów w tym starciu zdecydowanie nie zabraknie. I mamy szczerą nadzieję, że napędzą one naprawdę konkretne widowisko.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...