Tym razem na przesłuchanie bierzemy nową twarz w ekstraklasie, czyli Damiana Kądziora, który zjadł pierwszą ligę, a teraz pewnie chce to powtórzyć z rozgrywkami pięro wyżej. Od razu powiemy – na nas zrobił naprawdę dobre wrażenie, bo odpowiadał ciekawie i dość obszernie, a gdy przyszedł moment opowiedzenia najlepszego żartu, jaki mu wykręcono, nie doznał nagłego ataku amnezji, co jest w sumie częste wśród ligowców w tym momencie. Zapraszamy!
RUNDA PIERWSZA – ŻYCIE PRYWATNE
Ulubiony film?
Ostatnio oglądaliśmy z narzeczoną „Przełęcz ocalonych” – fajny, podobał mi się i niech będzie też „Jutro będziemy szczęśliwi”.
Koncert Zenka Martyniuka, Woodstock czy bal wiedeński?
Zdecydowanie Zenek Martyniuk, jestem z Białegostoku, tak więc moje klimaty.
Pierwsza gra komputerowa?
Powiem szczerze w gry komputerowe rzadko kiedy gram, ale jeśli kiedyś to robiłem, to był Counter-Strike albo FIFA.
Ulubiona książka?
Ostatnio przeczytałem dwie bardzo fajne. „Szczęście czy fart” i „Moc pozytywnego myślenia”.
Ta druga pomaga w piłce?
Zdecydowanie. Od jakiegoś czasu zainteresowałem się klimatem treningu mentalnego i rozwoju osobistego, naprawdę pomaga. Przynajmniej mi.
Jakie sporty śledzisz poza piłką?
W sezonie zimowym na pewno lubię skoki narciarskie, kibicuję chłopakom. A takie sporty na co dzień to piłka ręczna, jeśli gra kadra i są większe turnieje, .
Ile masz punktów karnych na koncie?
Wydaje mi się, że się wyzerowały. Jak były to za prędkość, parkowanie, drobne wykroczenia. Jeśli sam jadę to wiadomo, człowiek przyspieszy – ale też z głową – natomiast jeśli jadę z miasta do miasta, to z narzeczoną, więc ona nadaje, bym zwalniał.
Jakie było twoje pierwsze auto, a jakie najlepsze?
Renault Clio. Najlepsze to, którym obecnie jeżdżę, czyli BMW 320d.
Finanse: Sknerus McKwacz czy carpe diem?
Inwestuję, zdecydowanie. Zabrałem się za kupno mieszkania w Białymstoku.
Na co wydałeś pierwszą grubszą premię?
Oj, grubszej to jeszcze nie miałem (śmiech). Nie no, jak coś dostawałem to zabrałem dziewczynę na kolację czy kupiłem buty piłkarskie.
Gdybyś nie był piłkarzem, byłbyś…?
Koledzy z Białegostoku podpowiedzieliby, że piosenkarzem, bo lubię zespoły disco-polo, Zenek i te klimaty.
Gdzie na urlop?
Teraz byliśmy w Grecji i mega nam się podobało. Mamy taki cel, by jak najwięcej tych wysp greckich pozwiedzać.
Do you speak English?
Yes, yes.
W szkole najgorzej szło ci z…?
Wydaje mi się, że fizyka, nienawidziłem tego przedmiotu.
Największy wybryk szkolny?
Chodziłem do w miarę dobrego liceum, więc nie wypadało jakichś wybryków robić. Natomiast wiadomo, jak sportowiec, to częste nieobecności.
Alkohol w sezonie?
Wydaje mi się, że nie. Chyba, że przy okazji jakiegoś wkupnego. Wszystko jest jednak dla ludzi, dlatego poza sezonem piwko, wino – pewnie, że tak.
Gej w szatni?
W szatni piłkarskiej nie przejdzie, nie ma szans.
Najlepsza rada, jaką dostałeś?
Fajne rady daje mi mój tata, też grał kiedyś w piłkę. Powiedział mi, że muszę wyciągać wnioski i cieszyć się z każdego treningu, bo życie piłkarza jest krótkie i muszę brać z niego maksa. A żeby to zrobić, muszę się poświęcać i wydaje mi się, że to jest taka fajna rada, którą wziąłem do siebie.
Największe marzenie pozasportowe?
Wycieczka dookoła świata.
RUNDA DRUGA – FUTBOL
Jakie są twoje rytuały przedmeczowe?
Modlitwa. Muzyka. Przypomnienie sobie materiałów na temat koncentracji, pozytywnego myślenia.
Czego nie robisz w dniu meczu?
Nie wyprowadzam psa. Przeważnie to robię, ale w dniu meczu jest odpoczynek i relaksik.
Z kim dzielisz pokój na zgrupowaniach?
Z Górnikiem jeszcze nie byłem na zgrupowaniu, ale na takim przedmeczowym to z „Wietesem”, czyli z Mateuszem Wieteską.
Największy jajcarz w szatni?
Braciacy Wolsztyński, zdecydowanie. Tomek Loska też lubi żarty.
Największy żart, który wykręciłeś?
Jeszcze za czasów Wigier Suwałki z kolegą, który gra teraz w GKS-ie Tychy, Kamilem Zapolnikiem. Dzwoniliśmy po różnych kolegach ze świata piłki i wkręcaliśmy im, że jesteśmy menadżerami albo z jakiejś gazety i myślę, że szukają tych artykułów co się miały ukazać. Więc było trochę śmiechu.
A jeszcze kiedyś w Motorze Lublin, to pamiętam, że razem z kolegami wykręciliśmy żart, jak jeden z kolegów miał zajebiste czerwone mokasyny, to mu je przykleiliśmy do ziemi. Chciał ruszyć do domu, a noga została i nie mógł odkleić.
Największy żart, który tobie wykręcono?
Jeden żart wykręcono mi wczoraj – zostawiłem kluczyki na wieszaku w szatni, wróciliśmy o piątej rano, chciałem pojechać samochodem do domu, a okazało się, że on był przeparkowany i trochę było szukania.
A z takich żartów, które pamiętam i warto wspomnieć, to również wczoraj – wydaje mi się, że Tomek Loska z chłopakami – obkleili samochód Wojtka Pawłowskiego takimi kartkami samoprzylepnymi w kolorze seledynowo-różowym. Pewnie musiał taką furą wracać do domu.
Czyj plakat miałeś nad łóżkiem?
Ronaldo, ale ten z Brazylii.
Ulubiony klub zagraniczny?
Zdecydowanie Real Madryt.
Artykuł na twój temat, który najbardziej zapadł ci w pamięć?
Wydaje mi się, że w tamtym sezonie pojawiało się dużo artykułów w związku z moją dobrą grą, ale jeden szczególny, w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie wybrali mnie najlepszym zawodnikiem I ligi.
Największa impreza po wygranym meczu?
Dwie takie były. Jedna, jak awansowaliśmy z Wigrami do półfinału Pucharu Polski, po Jastrzębiu, w tamtym sezonie. Było grubo, ale taka najgrubsza, to jak wygraliśmy mistrzostwo Polski juniorów starszych z Jagiellonią Białystok. Impreza autokarowa, później jeszcze przeniosła się na miasto, do samego rana.
Najbardziej pamiętny mecz, jaki obejrzałeś?
Jestem kibicem Realu, więc pewnie finał Ligi Mistrzów w 2014 roku. W ogóle, wszystkie finały z udziałem Realu, ale przede wszystkim ten – bramka Ramosa w 94. minucie, później dogrywka i 4:1. A z takich ostatnich meczów to na pewno ten wielki comeback Barcelony z PSG.
Ulubiony komentator piłkarski?
Bardzo lubię słuchać Tomka Hajty i Matiego Borka. A jeśli chodzi o ekstraklasę, to Tomek Smokowski, Wieszczycki i Kaziu Węgrzyn.
Którego z kolei nie lubisz słuchać?
Jest taki jeden pan, komentuje ligę hiszpańską, Leszek Orłowski. Jest kibicem Barcelony, tak więc dlatego go nie lubię słuchać.
Największy komplement, jaki usłyszałeś?
Miłe słowa usłyszałem od dwóch doświadczonych chłopaków z Wigier – Tomka Jarzębowskiego i Jasia Bucholca. Powiedzieli mi, że z takim potencjałem jaki mam, to przerastam pierwszą ligę dwa razy i to były miłe słowa, które dały mi kopa.
Największa bura, jaką zebrałeś?
Jednej konkretnej sobie nie przypominam. Jeszcze nie miałem w życiu takiego dramatycznego meczu, by trener albo koledzy z szatni musieli mnie zjebać. I mam nadzieję, że takiego nie będzie.
Twój najlepszy mecz?
W pierwszej lidze, Wigry-Znicz, 5:4. Dwie bramki, trzy asysty, więc ten najlepszy, ale mam nadzieję, że podobne przede mną w Górniku.
Najważniejsza cecha do poprawy w grze?
Jestem przekonany, że u trenera Brosza się rozwinę w tym aspekcie, bo od pierwszego treningu zwraca mi na to uwagę – gra w obronie, odbiór piłki i doskonalenie prawej nogi. Jest postęp, bo nawet w Ostródzie w Pucharze Polski strzeliłem gola prawą nogą, więc jestem zadowolony.
Największa zaleta?
Kreatywność, ostatnie podanie i przede wszystkim lewa noga.
Kolega z juniorów, który miał największe papiery na granie?
Sporo ich było, zdobywaliśmy mistrzostwo, a teraz dwóch czy trzech gra w piłkę. Myślę, że takim jednym jest Janek Pawłowski, którego zdrowie zatrzymało, bo wcześnie zaczynał w ekstraklasie i miał znane nazwisko, a teraz nie może sobie pozwolić nawet na grę w niższych ligach.
RUNDA TRZECIA – EKSTRAKLASA
Najbardziej niedoceniany ligowiec?
Mogę tylko powiedzieć o tych, z którymi grałem. Do tej pory najbardziej podobała mi się gra Brleka z Wisły Kraków, w telewizji nie zwróciłem na niego uwagi, a z boiska bardzo dobry zawodnik.
Najbardziej przereklamowany?
Oj, na to nie odpowiem, bo jestem za krótko w lidze. Odpowiem za pół roku.
Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?
W tej chwili wiadomo kto, Igor Angulo.
Przeciwnik, który najbardziej dał ci się we znaki?
W tych meczach, które do tej pory graliśmy, najtrudniej grało mi się na Sadloka, było widać jego doświadczenie. Z pierwszej ligi to Udovicić z Zagłębia Sosnowiec, zawsze musiałem za nim sporo biegać.
Z którym sędzią na piwo?
Takim mega spoko człowiekiem jest sędzia Musiał. Może nie na piwo, ale widać, że jest bardzo w porządku.
Największy symulant?
Ostatnio pokazywali Kubę Koseckiego, że często się przewraca, ale jestem za krótko w lidze, żeby jedną konkretną osobę wskazać, więc się wstrzymam.
Reforma ESA37 z podziałem punktów – za czy przeciw?
Zdecydowanie za. Więcej meczów, więcej możliwości grania i strzelania bramek.
Całowanie herbu – za czy przeciw?
Jak ktoś jest wychowankiem, to wtedy tak. Ale jak ktoś przechodzi do jakiegoś klubu, zagra parę meczów i całuje herb, jest to niesmaczne.
Kogo z Górnika wysłałbyś do… MMA?
Mój sąsiad, Grzesiu Kasprzik, zdecydowanie.
… Jeden z dziesięciu?
Adam Wolniewicz.
… Trudnych spraw?
Tomek Loska, zdecydowanie (śmiech).
… Masterchefa?
Siebie bym wysłał, lubię gotować, dałbym radę.
… Warsaw Shore?
Bracia Wolsztyńscy, idealnie by się wpasowali i pociągnęli wózek.
*
Gdzie widzisz siebie za dwa lata?
Każdy powinien marzyć i pozytywnie się nastawiać. Widziałbym się w solidnym zagranicznym klubie.
Za dziesięć?
Będę miał 35, to myślę, że w okolicach Białegostoku bym pokopał w trzeciej lidze i na spokojnie żył w domu z ogródkiem.
PP