– Tylko FC Barcelona wspierała nas w tak dużym stopniu od czasu katastrofy lotniczej. Bardzo szybko przesłali nam pieniądze, a w dodatku zaprosili na mecz o Puchar Gampera, z którego wszelki dochód trafi na nasze konto – powiedział Plinio David De Nes, obecny prezydent Chapecoense.
Hasła “més que un club” pierwszy raz użył prezydent Barcelony Narcís de Carreras w trakcie swojej mowy inauguracyjnej w 1957 roku. Odnosiło się ono do trudnej sytuacji politycznej w Katalonii, która była pod batem generała Franco. Właśnie wtedy stadion Barcy (najpierw Les Corts, a od 1957 roku Camp Nou) stanowił azyl i schronienie dla wszystkich prześladowanych przez władzę. Przez lata to hasło ewoluowało i często było mylnie używane, a to do pięknej gry, a to do braku reklam na koszulkach, a to do grania dużą liczbą wychowanków. Jednak teraz można go użyć z pełnym przekonaniem, bo katalończycy faktycznie pokazali, że Barca jest “więcej niż klubem”. A to z powodu życzliwego gestu dla Chapecoense, które było pogrążone w smutku po katastrofie lotniczej. Racja, pomagać chciało wielu, ale głównie opierało się to na oferowaniu zawodników, a także możliwości rozegrania meczu towarzyskiego, bo tak chciała zrobić włoska Roma. Jednak w takich chwilach potrzebne są też pieniądze, a takie zaoferowała i natychmiastowa przesłała tylko Barcelona, jeśli chodzi o kluby piłkarskie.
– Wiele klubów pomogło Chapecoense, oferując piłkarzy, jednak jedyną ekipą, która wsparła nasz klub pieniężnie, jak do tej pory jest tylko Barcelona. Co więcej oni pierwsi zaoferowali jakąkolwiek pomoc i wsparcie, a do tego natychmiastowo przesłali nam 250 tysięcy euro – powiedział Plinio David De Nes, prezydent Chapecoense.
Bez wątpienia 28 listopada 2016 roku stała się jedna z największych tragedii w historii futbolu. Z pierwszoligowej drużyny walczącej o Copa Sudamericana, w jednej chwili, nie zostało praktycznie nic, bo zginęli prawie wszyscy piłkarze brazylijskiego klubu, a także ludzie ze sztabu szkoleniowego, przedstawiciele zarządu i lokalni dziennikarze zajmujący się sprawami klubu. Łącznie śmierć poniosło 71 osób, a przeżyło jedynie sześć. Oczywiście mamy pełną świadomość, że jakakolwiek pomoc, a także obojętnie jak duża suma pieniędzy życia tym ludziom nie zwróci, ale to zawsze budujące, gdy w takich chwilach świat futbolu potrafi się zjednoczyć. Tak też będzie dzisiaj w Pucharze Gampera, czyli meczu, który kataloński klub organizuje, aby uczcić pamięć założyciela klubu, a także zaprezentować skład na nowy sezon. Co roku Barca wybiera innego rywala na to spotkanie i tym razem padło na Chapecoense, a było o tym wiadomo już kilka miesięcy temu. Oczywiście cały dochód z meczu (5-7 milionów euro) zostanie przelany na konto brazylijskiego klubu.
Od czasu tragedii minęło już ponad pół roku i Chapecoense powstało właściwie na nowo, ponieważ tragedię przeżyło jedynie trzech piłkarzy, a do gry wrócił tylko Alan Ruschel, który będzie miał okazję zagrać dzisiaj przeciwko Barcelonie. Pozostała dwójka ocalałych piłkarzy to Neto oraz Jackson Follmann. Ten pierwszy w najbliższym czasie również ma wrócić na boisko, a w przypadku Follmanna niestety nigdy to już nie nastąpi, ponieważ po katastrofie musiał poddać się zabiegowi amputacji prawej nogi.
Na zbudowanie zespołu nie było więc zbyt dużo czasu i trzeba było działać od zera. Dzisiaj wiemy już, że udało się całkiem nieźle, bo nowe Chapecoense zdążyło już zwyciężyć w rozgrywkach stanu Santa Catarina, a w finale Recopa Sudamericana polegli z Atletico Nacional Medellin, ale trzeba zaznaczyć grubą kreską, że pierwsze spotkanie w tym dwumeczu wygrali 2:1. W drugim polegli niestety 4:0, ale sam fakt, że zdołali wystawić drużynę, a nawet powalczyć o puchar świadczy o niesamowitej pracy, którą wykonano tam od czasu tragedii. W Brazylijskiej Serie A zajmują obecnie 16 lokatą z 22 punktami na koncie.
Dzisiejsze spotkani będzie szczególne, bo piłkarze Chapecoense wystąpią w specjalnych koszulkach, na których znajdzie się 71 gwiazdek, czyli dokładnie tyle, ile osób zginęło w katastrofie lotniczej.
– Cieszę się, że jesteśmy częścią tego wydarzenia, podczas którego równocześnie zostanie oddany hołd ofiarom zeszłorocznej katastrofy. Za każdym razem, gdy wychodzimy na boisko, przypominamy sobie tę tragedię – powiedział zawodnik Chapecoense, Artura Moraes.
Można powiedzieć, że dzisiaj zagrają dwie drużyny, które są więcej niż klubem piłkarskim, ponieważ mamy ogromny podziw dla tego co zrobiła Barcelona, a Brazylijczycy pokazali, że niemożliwe nie istnieje.