Lech Poznań, czyli klub europejski. Do trzeciej rundy eliminacji

redakcja

Autor:redakcja

04 sierpnia 2017, 14:20 • 3 min czytania

Lech Poznań jest klubem ambitnym – bardzo chciałby regularnie bywać albo na europejskich salonach, czyli w Lidze Mistrzów, albo chociaż w przedpokoju tych salonów, czyli w Lidze Europy. Rozwój akademii, sieć skautingu, a co za tym idzie, transfery robione z głową – wszystko to ma być dla Kolejorza ścieżką zmierzającą do celu. Niestety, chcieć to nie zawsze móc, natomiast ambicja też nie zawsze idzie w parze z rzeczywistymi możliwościami. Lech dostaje bowiem regularny wpierdol od – wydawałoby się – przeciwnika wątłej postury. Tym rywalem jest trzecia runda eliminacji w europejskich pucharach.

Lech Poznań, czyli klub europejski. Do trzeciej rundy eliminacji
Reklama

Sześć – tyle razy poznaniacy odbijali się od ściany. Trzecia runda zabiera Kolejorzowi kanapki, wykręca sutki, wkłada głowę do śmietnika. Inaczej mówiąc: ośmiesza. Dokładniej wygląda to tak:

Sezon 17/18 – trzecia runda el.LE i porażka z Utrechtem

Reklama

16/17 – Lech nie grał w pucharach

15/16 – trzecia runda el.LM i porażka z Basel

14/15 – trzecia runda el.LE i porażka ze Stjarnan

13/14 – trzecia runda el.LE i porażka z Żalgirisem

12/13 – trzecia runda el.LE i porażka z AIK Solna

11/12 – Lech nie grał w pucharach

10/11 – trzecia runda el.LM i porażka ze Spartą Praga

09/10 – trzecia runda el.LE i wygrana z Fredrikstad

Nawet jeśli ktoś nosi różowe okulary w rozmiarach XXL musi dostrzec, że bilans jest dramatyczny. Jasne, Lech mimo regularnych bęcków zbieranych w trzeciej rundzie potrafi napisać ładną europejską historię – bo po porażkach ze Spartą i Basel wchodził do grupy LE – ale faktem jest, że poznaniacy nie potrafią się dostać do tych rozgrywek, do których na początku startują. Nawet gdy przeszli tę piekielną trzecią rundę w sezonie 09/10, to zaraz dostali od Brugii w karnych. Ostatni raz Lech przebrnął pomyślnie kwalifikacje więc dopiero w sezonie 08/09, kiedy Rafał Murawski w ostatnich sekundach meczu z Austrią Wiedeń kopnął piłkę celnie do siatki.

To wynik jak na ładny PR, który buduje sobie Lech od jakiegoś czasu, słaby. 

Tym bardziej, że poznaniacy nie muszą się w tych trzecich rundach mierzyć z nie wiadomo kim. Okej, jeszcze odpadnięcie ze Spartą czy tym bardziej z Basel rozumiemy, ale cholera jasna, Lecha potrafiłaby na tym etapie odprawić chyba i reprezentacja Muminków. Stjarnan czy Żaligiris to przecież ogóry, firmy w Europie niepoważne, klepane regularnie przez zespoły, które poważną europejską grę zaczynają we wrześniu. Utrecht? Szósta woda po holenderskim kisielu, ostatni raz jak grali w Europie, to dostali w cymbał od Luksemburga. Pewnie, że przez te kilka lat się zmienili, ale wciąż grali co najwyżej przeciętnie, a i tak potrafili Lecha zaskoczyć w pierwszej minucie, wyrównującego gola stracili dopiero po spalonym widocznym z kosmosu. 

Ilu myślicieli, trenerów na pozór nowoczesnych zatrudniał Lech, by choć raz przejść eliminacje… Próbował Zieliński, Rumak, Skorża, teraz Bjelica. Dostawali w dupę i na końcu okazuje się, że do przeskoczenia wszystkich płotków klub tak bardzo europejski potrzebował Franka Smudy.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami

Wojciech Piela
1
Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami
Polecane

Twórca Deluxe Ski Jump: Polska oszalała na punkcie mojej gry [WYWIAD]

Jakub Radomski
13
Twórca Deluxe Ski Jump: Polska oszalała na punkcie mojej gry [WYWIAD]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama