W Bayernie wreszcie znaleźli nowego dyrektora sportowego, gdyż od odejścia Matthiasa Sammera minął już rok. Poszukiwania długie, albowiem chcieli postawić na legendę klubu, ale większość odmawiała. Wydawałoby się to dość dziwne, ponieważ funkcja dyrektora sportowego brzmi niezwykle prestiżowo i odpowiedzialnie, a zwłaszcza jeśli mówimy o klubie z absolutnego topu. Jednak w Bayernie sytuacja na tym stanowisku jest dość specyficzna, bo decyzyjność praktycznie żadna, a właściwie chodzi tylko o reprezentatywność.
Gdy rok temu Sammer odszedł z powodów zdrowotnych, to Bayern nie miał ciśnienia, aby na gwałt szukać nowego dyrektora sportowego. Spokojnie czekali i proponowali tę odpowiedzialną zaszczytną funkcję legendarnym zawodnikom, ale zwykle spotykali się ze zdecydowaną odmową.
Oliver Kahn – Dał nam jasno do zrozumienia, że nie chce obejmować stanowiska dyrektora sportowego w naszym zespole. Dlatego też nie jest w ogóle brany pod uwagę – powiedział Hoeness.
Philipp Lahm – Podjąłem decyzję, że obecnie nie jest najlepszy moment na rozpoczynanie pracy na tym stanowisku – powiedział były kapitan Bayernu.
Miroslav Klose – w jego przypadku również była odmowa, ponieważ nie zamierzał rezygnować z pracy asystenta u boku Joachima Löwa w reprezentacji narodowej.
Mark van Bommel – nie zamierzał przeprowadzić się do Monachium oraz nie chciał rezygnować z pracy trenera młodzieży w PSV Eindhoven.
Co prawda były podobno też oferty dla fachowców takich jak Max Eberl, który osiąga znakomite wyniki na tym stanowisku z Borussią Moenchengladbach, ale on również zrezygnował. Swoją drogą nic w tym dziwnego, bo wystarczy mieć ambicje i taką ofertę odrzuca się z miejsca. Dyrektor sportowy w Bayernie nie ma praktycznie żadnej władzy, bo za skład personalny odpowiedzialny jest dyrektor techniczny, Michael Reschke. Poza tym bez aprobaty Karla-Heinza Rummenigge oraz Uliego Hoenessa nie ma mowy o żadnym znaczącym ruchu. Wygląda to więc zupełnie inaczej niż w innych klubach, gdzie dyrektor sportowy piastuje niezwykle odpowiedzialną funkcję, a tutaj przypomina to trochę sytuację, w której ojciec powierza swojemu dziecku prowadzenie firmy – niby może wszystko, ale tak właściwie bez uzgodnienia swoich pomysłów z tatą, to może dokładnie tyle samo co sprzątaczka.
– Hasan świetnie zna Bayern, przeżył z nami wzloty i upadki. Ufają mu zarówno piłkarze, jak i zarząd i kibice. Chcemy wzmocnić ducha “Mia san mia”, któż nadawałby się do tego lepiej niż Brazzo? – stwierdził Hoeness. Sprawa jest więc oczywista. Zatrudniono gościa, który ma uśmiechać się w odpowiednim momencie, a czasami krzywo spojrzeć, jeśli jakiś zawodnik będzie myślał o przenosinach do innego klubu. Jedynymi poważnymi decyzjami, które może podejmować Bośniak, to czy rano wypić latte, czy może latte macchiato.
***
W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się o nowej polityce transferowej Bayernu, która kompletnie ma się różnić od gigantów światowej piłki.
– Nie można przebudowywać drużyny wydając sto milionów euro na trzydziestoletnich piłkarzy. To żadna polityka. Trzeba okazać znacznie więcej zaufania młodym piłkarzom, nawet jeśli przez dwa lata z rzędu mielibyśmy wygrywać tylko mistrzostwo – argumentował szef klubu, Uli Hoeness.
Już zimą Hoeness stwierdził, że należy bardziej ,,zgermanizować” Bayern, ponieważ w szatni jest zdecydowanie za mało bawarskiego klimatu. Głównie chodziło mu tutaj o wiele języków, którymi posługują się piłkarze. Zapewne też w tym celu ściągnięto Sebastiana Rudego i Niklasa Suele. Poza tym Bayern zamierza inwestować jeszcze bardziej w młodzież i szkolenie. Wydawanie astronomicznych sum na piłkarzy, to coś przed czym skutecznie bronią się już od kilku lat, a najlepiej świadczy o tym ich najdroższy transfer, czyli 41,5 miliona euro za Tolisso. Patrząc na ceny, jakie padają na rynku transferowym już od kilku lat, to sprawy wręcz groszowe.
– Być może dojdzie do czegoś, czego wcześniej w Bayernie nie praktykowano, ale nie chodzi tutaj o wyłożenie 100 milionów euro na jednego zawodnika. Jednak jestem gotowy zainwestować ogromne pieniądze w nową koncepcję gry drużyny, czyli w kilku piłkarzy wielkiej klasy – powiedział w maju Uli Hoeness.
Jak powiedział tak zrobił, bo Bayern ściągnął przecież wcześniej wspomnianego Tolisso oraz James Rodrígueza, który był głośnym nazwiskiem, a przy tym bardzo atrakcyjnym zakupem. W najbliższym czasie możemy być więc pewni, że Bayern nadal będzie podążał swoją drogą, która dla takich klubów jak Manchester United, Manchester City, czy PSG jest wręcz niewyobrażalna.