Reklama

Angulo to potwór! Pięć goli w trzech meczach z czołówką!

redakcja

Autor:redakcja

29 lipca 2017, 23:20 • 4 min czytania 75 komentarzy

– Nie dajcie im niczego, ale zabierzcie im wszystko – powiedział król Leonidas do swoich 300 kapitan Angulo do swoich dziesięciu na murawie stadionie w Zabrzu, a ci posłuchali go w stu procentach. Przez 90 minut nawet na chwilę się nie zatrzymali, walczyli za dwoje, gryźli trawę i zostawili na boisku mnóstwo zdrowia. A przy tym robili to z sensem, najczęściej też z odpowiednim przesuwaniem, podwajaniem i – kiedy piłka już była przy ich nogach – z jakością. Górnicy nie pozwolili dziś rozpędzonej Wiśle złapać oddechu. Wiśle, która także postawiła bardzo twarde warunki i biła się o jeden punkt do ostatniej sekundy. Ale nie miała w swoich szeregach takiego kozaka, jak Angulo.

Angulo to potwór! Pięć goli w trzech meczach z czołówką!

Jeżeli przed meczem ktoś się jeszcze zastanawiał, który hiszpański snajper okaże się większym atutem, to dostał odpowiedź najbardziej dobitną z możliwych. W korespondencyjnym starciu Angulo wytarł Carlitosem podłogę, ale przede wszystkim zrobił to wiślacką obroną, z Gonzalezem na czele. Ten facet wszedł w naszą ligę jak – nie przymierzając – Nemanja Nikolić. Mistrzowi Polski sieknął dwa gole, wicemistrzowi jednego, a liderowi ekstraklasy… dwa i pół. Dziś pokazał pełen wachlarz swoich nieprzeciętnych umiejętności. Najpierw precyzyjnym strzałem z lewej nogi wykończył świetne podanie Kurzawy, następnie – ponownie po zagraniu Kurzawy – walnął z głowy (ostatecznie zakwalifikowano to jako samobój Gonzaleza), a na koniec sam odebrał piłkę fatalnemu dziś Gonzalezowi, pociągnął w pole karne i z chirurgiczną precyzją strzelił koło słupka. Angulo najwyraźniej nie robi różnicy, czy mierzy się z I-ligowymi obrońcami, czy z tymi z czołowych klubów ekstraklasy. Przy użyciu swojej lewej stopy – która powinna zostać zarejestrowana jako broń – po prostu masakruje wszystkich.

Ogólnie Górnik wrócił do ligi na tak zwanej pełnej, bez żadnych sentymentów, i bez żadnego respektu dla przeciwników. Oczywiście nie zawsze się to opłaca, bo chociażby w Białymstoku parcie po zwycięstwo ostatecznie poskutkowało porażką. Ale ta drużyna ma w sobie taką urzekającą bezczelność. Na środek pola Górnika złożony z Żurkowskiego i Ambrosiewicza nabijają się kolejni ligowi playmakerzy, a oni sami masowo nabijają punkty w Pro Junior System. Zresztą dziś naprawdę przyjemnie się patrzyło, jak starcia z nimi toczył równie młody Wojtkowski, który także pokazał błysk, między innymi asystując (za pośrednictwem słupka) przy golu Boguskiego.

W ogóle Wisła nie zagrała dziś złego meczu i tak naprawdę zapłaciła wielką cenę za 120 sekund pomiędzy 52. i 54. minutą gry, kiedy Angulo wypracował dwa gole. Z przodu wyglądało to naprawdę poprawnie, bo Biała Gwiazda zdziała znacznie więcej, niż chociażby Legia przed dwoma tygodniami. Gdyby Carlitos wykorzystał dogodną sytuację na początku meczu i zamiast w poprzeczkę trafił pod nią, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Nieźle grał Boguski, który strzelił gola, i któremu asystę ukradł Brożek. Kilka fajnych piłek posłał wspomniany Wojtkowski, przyzwoicie wyglądał Brlek, a z ofensywy zawiodła głównie szpica. Swoje okazje marnowali Carlitos i Brożek, których ostatecznie wyręczyć musiał Bartosz, pakując gola na 2:3. Ale to nie wystarczyło.

Pomimo to należy docenić, że przy tak intensywnie grającym Górniku Wisła potrafiła raz po raz się odgryzać. Bez wątpienia oglądaliśmy dziś dwie najefektowniej grające drużyny początku sezonu i po prostu bardzo dobry mecz. Z naciskiem oczywiście na zabrzan, których po raz ostatni tak napompowanych widzieliśmy chyba w 2012 roku, jeszcze za czasów Adama Nawałki. A dziś oglądamy ten sam polot i tę sama pazerność na kolejne zwycięstwa.

Reklama

Co ważne, dzisiejszy Górnik również jest bardzo młody i również jest głodny sukcesów. Od patrzenia na grę tych chłopaków radują się oczy i właściwie życzylibyśmy sobie, by ta drużyna poszła śladami tamtej przed pięciu lat. Czyli żeby ludzie patrząc z perspektywy czasu na skład z Loską, Wieteską, Żurkowskim, Ambrosiewiczem, Wolniewiczem, Kurzawą czy Angulo łapali się za głowy. Tak samo, jak dziś łapią się za głowy, patrząc na tamtą ekipę, ze Skorupskim, Olkowskim, Milikiem, Pazdanem, Mączyńskim czy Nakoulmą.

Wiadomo, minęły ledwie trzy kolejki, wszystko jeszcze się może zdarzyć. Ponadto Górnik ma już przecież na koncie jedną porażkę. Być może zaraz zwolnią, albo w ogóle się zatrzymają, ale i tak trudno będzie zatrzeć pozytywne wrażenie po tak efektownym wejściu w ligę. Jakkolwiek spojrzeć, na dziś ten beniaminek – z takimi kibicami, taką grą i takim charakterem – jest po prostu zajebisty.

[event_results 342042]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

75 komentarzy

Loading...