Kolejny dzień czekamy. Szkoła cierpliwości i pokory dla Gór. Tym razem jednak udało się wyjść poza obóz, by przerwać nieco rutynę codziennych zachowań. W grupie pościgowej K2 Ski Challenge (Bogusław Leśnodorski, Kamil Borowski, Dariusz Urbanowicz) łakniemy wysokościowych doświadczeń.
Tym razem z Andrzejem Bargielem i Jakubem Poburką wybraliśmy się na pobliskie obozowi seraki, by pouczyć się pokonywania szczelin, zakładania stanowisk asekuracyjnych w lodzie. A był to dzień meczowy, więc pewne obowiązki względem stroju spełniliśmy. Wynik znamy. Liczymy, że w rewanżu Legia będzie górą.
Seraki to wieczny lód. Tutaj na lodowcu wyglądają czasem jak płetwy płynącego tuż pod powierzchnią rekina (już chyba używałem tutaj podobnego porównania?). Seraki również to zwały lodu gotowe do runięcia w dół, o ile znajdują się gdzieś w górze. Nigdy nie wiadomo kiedy może urwać się taki kawał lodu.
Nie ma sensu tu opisywać, czego się nauczyliśmy. Niech w tych tematach rozpisują się prawdziwi fachowcy. My chłoniemy wiedzę i cieszymy się ze współpracy z Jędrkiem i Kubą. Dzisiejszej akcji przyglądał się przez obiektywy Marcin Kin – nadworny fotograf wypraw Andrzeja Bargiela. To Jego zdjęcia obrazują przebieg ekspedycji, ataków szczytowych Jędrka.
Dwa słowa o sytuacji na Górze Gór. Wciąż czekamy. Dzisiejsze wyjście ożywiło nieco atmosferę, bo wegetowanie w obozie nie wpływa mobilizująco na nasze szeregi. Jednak pojawiają się informacje o możliwym przełamaniu pogody. Wiatr zmienił kierunek, a według lokalesów to zwiastuje poprawę. Być może wymarzone okno się otworzy.
Oby! Wygląda to optymistycznie. Z naszego obozu widać w dali światełka osób atakujących wierzchołek Broad Peaka. Dziś tam zeszła potężna lawina. Mimo że Broad Peak i K2 sąsiadują, wierzchołki te różni 600 metrów wysokości. To przepaść. Poza tym bez porównania BP jest znacznie łatwiejszym szczytem do zdobycia.
Zdrowia i przygód
DARIUSZ URBANOWICZ
Fot. Marcin Kin