Transfer Neymara do PSG kiełkuje od kilku dni. Początkowo nie wierzył w niego prawie nikt, bo wszystkim wydawało się, że to niemożliwe. Nawet Barcelona podeszła do tej sprawy, jak do kolejnego ślepaka. Ot, kolejna ploteczka wyssana z palca – bo przecież mamy astronomiczną klauzulę, a nawet jeśli będą mieli tyle kasy, to Finansowe Fair Play szybko ostudzi ich zapędy. Okazało się jednak, że klauzula w kontrakcie Brazylijczyka to okazja, a nie astronomiczna kwota, której nikt nie jest w stanie wyłożyć, a finansowe fair play jest tylko zapisem prawnym, który można łatwo ominąć. Cóż, Barca obudziła się z ręką w nocniku, a taktyka – dobra mina do złej gry – pokazuje jedynie bezsilność drużyny z Camp Nou.
Prezydent i właściciel PSG, Nasser Al-Khelaifi, jest niezwykle majętnym człowiekiem, ale równie nerwowym, gdy ktoś ostrzy zęby na piłkarza paryskiej drużyny. W 2013 roku Barcelona startowała po Thiago Silvę i bardzo szybko zrozumiała, że negocjować można z każdym, ale niekoniecznie z PSG.
– Thiago nie odejdzie do Barcelony, to my przyglądamy się katalońskim piłkarzom – powiedział Nasser Al-Khelaifi w 2013 roku, gdy Barcelona próbowała kupić brazylijskiego stopera.
Minęły cztery lata i Barcelona postanowiła ruszyć po Verrattiego. Negocjacje trwały mniej więcej tyle, co walki Marcina Najmana, czyli bardzo krótko. Agent piłkarza bełkotał pod nosem, że jego klient chce iść do drużyny Ernesto Valverde, a jeśli nie, to zacznie strajkować. Cóż, chwila moment i sytuacja wyglądała tak:
Minęło kilka trudnych dni. Widziałem wypowiedź mojego agenta i chcę powiedzieć wszystkim, że nie odzwierciedla ona moich myśli, to nie moje słowa. Wiem, że on pracuje dla mnie, dlatego chcę przeprosić klub, kibiców i wszystkich tu zatrudnionych.
Zwykłe przepraszam to zbyt mało dla szejka, potrzebny był jeszcze gest dobrej woli. Był agent i nie ma agenta – Veratti po tej akcji zrezygnował z usług Donato Di Campliego. Właśnie tak załatwia sprawy PSG. A jak robi to Barcelona? Jak się okazało parę dni temu – nijak.
***
Machina z transferem Neymara do PSG ruszyła 18 lipca. Wtedy to brazylijska telewizja Esporte Interativo należąca do grupy Turner poinformowała, że Neymar zaakceptował ofertę PSG, które ma pożyczyć piłkarzowi 222 miliony euro, aby opłacił on swoją klauzulę wykupu. Momentalnie news ten został podchwycony przez inne media, a hiszpańskie RAC1 poinformowało, że ojciec piłkarza leci na drugi dzień do Paryża, ale konkretnie nie wiadomo w jakim celu. Już wtedy było wiadomo, że coś jest na rzeczy, ponieważ informacje wyszły od niezwykle poważnych mediów. Co na to Barcelona?
– Jestem pewien na 200%, że Neymar zostanie. Czytałem we francuskiej prasie informacje, które dementują jakiekolwiek pogłoski o rzekomej ofercie PSG. Utrzymujemy z tym klubem zupełnie normalne relacje. Są one takie jak zawsze, nic się w tej kwestii nie zmieniło – powiedział Wiceprezydent ds. sportowych Barcelony, Jordi Mestre.
Dziennikarze jednak nie uwierzyli i postanowili zapytać samego zainteresowanego, który nie powiedział ani tak, ani nie.
❗️⚽BARÇA
Silenci absolut de Neymar a la seva arribada a Barcelona procedent d’Eivissa (01.21h). Ni una paraula sobre el PSG. #frac1 pic.twitter.com/kNJwSYlGJO— EsportsRAC1 (@EsportsRAC1) 19 lipca 2017
Co na to prezydent Barcelony, Josep Maria Bartomeu?
– Jestem spokojny. Wszyscy jesteśmy spokojni, wystarczająco już o tym mówiliśmy. Nie da się zapłacić takiej klauzuli bez złamania finansowego fair play. Oczywiście jest to możliwe, jeśli ktoś chce je złamać.
Jak łatwo się domyślić, nie ucięło to spekulacji, które małymi krokami przeobrażają się w pewnik. Dwa dni temu dwa najlepsze źródła związane z Barceloną oznajmiły, że transfer Neya do PSG jest już niemal pewny.
Catalunya Radio – Transfer jest w 95% dopięty. Władze PSG uważają transakcję za praktycznie domkniętą i do uzgodnienia pozostały wyłącznie detale. Barça nie ma zamiaru negocjować kwoty transferu i oczekuje wpłacenia 222 mln euro zawartych w klauzuli odstępnego. Dla PSG to nie problem.
RAC1 – Przedstawiciele Barcelony, którzy polecieli do USA, uważają transfer Neymara za bardzo realną opcję, a rozmowy piłkarza z paryżanami są bardzo zaawansowane. Operacja warta 222 mln euro jest w tym momencie do zrealizowania, także z ekonomicznego punktu widzenia.
Kurtyna opadła, bo sprawa jest i to niezwykle poważna. Natomiast Barcelona zaczyna przypominać 13-letniego nastolatka, któremu wstyd przyznać się przed kolegami, że mama zabrała mu telefon i laptopa, bo jak inaczej skomentować wywiad Pepa Segury, który pełni funkcję menadżera generalnego obszaru sportowego w Barcelonie.
Mundo Deportivo: Przede wszystkim – czy Neymar zostanie w Barcelonie?
Pep Segura: Niepotrzebnie zadajecie to pytanie, bo nie ma żadnego tematu.
A czy powiedział wam, że chce odejść?
Nie mogę powiedzieć ani „tak”, ani „nie”, bo nie ma takiego tematu.
W środowisku pojawiają się pewne nerwy. Wy w klubie zachowujecie spokój?
Tak, zupełnie. To wszystko to zewnętrzne plotki, które mogą mniej lub bardziej zaszkodzić, ale my jesteśmy całkowicie spokojni.
Czy deklaracja zawodnika nie ucięłaby tych spekulacji?
To decyzja piłkarza. Prezydent i władze klubu są obok niego w USA i mają na pewno więcej informacji.
Jeśli PSG zapłaci 222 milionów euro za Neymara, będziecie gotowi na sprowadzenie następcy?
Nie będziemy teraz spekulować. Niepotrzebnie dotykasz tematu, który nie istnieje.
Taktyka wyjątkowo słaba, ale czego spodziewać się po Barcelonie, która na rynku transferowym uchodzi za największego leszcza [KLIK] wśród topowych zespołów? Choć poza medialnym biadoleniem jest jeszcze jedna rzecz, którą kataloński klub próbuje zawalczyć o swoją gwiazdę. Dość naiwna, ale jednak. Piłkarza do pozostania namawia cała szatnia, a także zarząd. Słowa mogą tutaj jednak nie wystarczyć, bo za sam podpis pod kontraktem z PSG Neymar ma dostać 100 milionów euro, a jego roczne zarobki będą oscylować w granicach 40 milionów euro. Oczywiście nie można wykluczyć, że 25-latek i jego ojciec nie starają się wywalczyć lepszego kontraktu w Barcelonie. Jednak poza sprawami materialnymi jest jeszcze kilka, które mogą skłonić 25-latka do zmiany barw klubowych. Po pierwsze wyjście z cienia Leo Messiego, ponieważ w paryskim klubie byłby niekwestionowaną gwiazdą. W Barcelonie obecnie nie ma na to najmniejszych szans, tym bardziej, że Messi podpisał niedawno nowy kontrakt. Po drugie spotkałby się ze swoim przyjacielem Danim Alvesem, który zdaniem hiszpańskiej prasy odgrywa pierwszoplanową role przy tym transferze. Po trzecie podobno Barcelona nie spełnia jego aspiracji, a konkretniej chodzi o ich bierność na rynku transferowym. Po czwarte Neymar miał być niezadowolony z nowego trenera. Jego zdaniem Valverde ma być nieodpowiednią osobą do zastąpienia Luisa Enrique. Po piąte Neymar i jego ojciec mają dość hiszpańskiego prawa, ponieważ niemal cały czas, od kiedy trafił do Barcy z Santosu, nękany jest kolejnymi oskarżeniami i pozwami.
***
Początkowo Barcelona zlekceważyła ofensywę PSG po Neymara, ponieważ była pewna, że finansowe fair play zatrzyma każdy klub, gdyż wydatek 220 milionów jest niemożliwy do zrównoważenia. Okazało się jednak, że paryżanie znaleźli na to sposób. Niebawem napastnik Barcelony ma dostać 220 milionów od Qatar Sports Investment, które mają być zapłatą za promocję mistrzostw świata 2022 w Katarze. Oczywiście tak na serio będzie to kasa, za którą Brazylijczyk wykupi się z Barcelony. Wtedy będzie wolnym zawodnikiem i zwiąże się z francuską drużyną. Wyjdzie na to, że paryski klub pozyska Neymara za darmo, a więc nie będzie miał żadnych problemów z finansowym fair play. Oczywiście sprawa wygląda dość szemranie i możliwe, że UEFA wcale nie będzie takim omijaniem prawa zachwycona. Wątpliwe jest jednak to, że zblokuje ten transfer. Oczywiście sprawy sądowe pewnie jakieś będą, ale co z tego? Skoro Neymar będzie już strzelał bramki na Parc des Princes.
Transfer Neymara do PSG może doprowadzić do efektu domina, ponieważ Barcelona zyska 220 milionów i będzie zmuszona wydać je na dwóch piłkarzy z topu. Najłatwiej będzie postawić na kogoś z Hiszpanii, bo tylko tutaj są klauzule. Po co bawić się w jakieś licytacje i przepłacać? Skoro można zrobić bliźniaczo podobnie do drużyny ze stolicy Francji, bo przecież wystarczy dogadać się z piłkarzem i po sprawie. Przykładowo do wyciągnięcia jest Griezmann za sto milionów euro. Chyba całkiem okazyjna cena? Albo Koke za 150 baniek. Albo Saul również za 150 melonów.
Bardzo możliwe, że to będzie okienko transferowe, które przejdzie do historii, a za kilkadziesiąt lat będzie nazywane – latem klauzulowym. Oczywiście może się tak stać z powodu transferu Neymara do PSG, ale także dzięki zmianie w prawie podatkowym, do którego doszło przed rokiem. Chodzi tutaj o usunięcie 48% podatku, a więc znaczna zmiana. Na przykładzie Neymara wygląda to tak: Kilka miesięcy temu trzeba było do sumy odstępnego doliczyć 48-procentowy podatek, więc Neymar przy klauzuli w okolicach 220 milionów, realnie kosztowałby PSG około 330 „melonów”. Teraz tego podatku już nie ma, a kasa jaką trzeba zapłacić za genialnego Brazylijczyka, to „jedynie” 220 milionów euro.
Co ciekawe, sprawa Neymara obnażyła krótkowzroczność Barcelony po całości. Wystarczy rzut oka na klauzulę piłkarzy…
Marc-André ter Stegen: kontrakt do 2022 roku / klauzula odejścia – 180 milionów euro
Gerard Piqué: 2019 / 200 milionów
Ivan Rakitić: 2021 / 125 milionów
Sergio Busquets: 2021 (możliwość przedłużenia o dwa lata) / 200 milionów
Denis Suárez: 2020 (możliwość przedłużenia o rok) / 50 milionów
Arda Turan: 2020 / 125 milionów
Andrés Iniesta: 2018 / 200 milionów
Luis Suárez: 2021 / 200 milionów
Leo Messi: 2021 / 300 milionów
Neymar: 2021 / 222 miliony* (klauzula wzrośnie do 250 milionów od sezonu 2018/2019)
Rafinha Alcántara: 2020 / 75 milionów
Jasper Cillessen: 2021 / 60 milionów
Javier Mascherano: 2019 / 100 milionów
Paco Alcácer: 2021 / 100 milionów
Jordi Alba: 2020 / 150 milionów
Lucas Digne: 2021 / 60 milionów
Sergi Roberto: 2019 / 40 milionów
André Gomes: 2021 / 100 milionów
Aleix Vidal: 2020 / 60 milionów
Samuel Umtiti: 2021 / 60 milionów
Gerad Deulofeu: 2019 / 35 milionów
Thomas Vermaelen: 2019 / 80 milionów
Nélson Semedo: 2022 / 100 milionów
Na pierwszy rzut oka widać, że 40 baniek za Roberto to jakieś nieporozumienie. Podobnie sprawa wygląda z Umtitim i Deulofeu, który ma wpisaną wyjątkowo śmieszną klauzule, bo czym jest dzisiaj 35 milionów? No, a przecież zdaniem zarządu Barcelony, ten gość ma rozegrać wielki sezon. Co ciekawe Barcelona w przeszłości miała już nauczkę, gdy w kontrakcie Thiago tak namotali z klauzulą, że ostatecznie wyniosła ona marne 18 milionów euro (!!!). Gdy przyglądamy się 300 milionom przy nazwiskach Suareza i Messiego, to również specjalnie spokojni byśmy nie byli na miejscu włodarzy katalońskiego klubu. Kwota niby duża, ale raczej realna dla nielicznych. Dla porównania w Realu Madryt wygląda to już dużo bardziej profesjonalnie, ponieważ największe gwiazdy mają naprawdę zaporowe ceny w klauzulach np. Ronaldo i Benzema miliard euro, Bale pół miliarda.
Aż trudno uwierzyć, że Barcelona zachowała się aż tak amatorsko, ale w ostatnim czasie niestety jest to normą. Jeśli nie wyciągnęli wniosków przy stracie Thiago Alcantary, to teraz szykuje się na znacznie poważniejszą nauczkę, którą zapamiętają już na bardzo długi czas. Jeśli Barcelona straci Neymara, prawdopodobnie definitywnie uświadomi sobie, że rubryczka „klauzula wykupu”, to już nie jest prostokącik, w który można wpisać obojętnie jaką liczbę, a coś znacznie poważniejszego.