Dopiero pięć lat po tym, jak FIFA zdecydowała o tym, by mecze finałowe zakończone remisem były w celu rozstrzygnięcia powtarzane, UEFA poszła jej śladem. Dokładnie 17 lipca 1975 roku zdecydowała, że również w najważniejszych europejskich turniejach zwycięzca mógł być wyłoniony po serii jedenastek.
Powtórki nie zdarzały się co prawda szczególnie często, dość powiedzieć, że tylko raz mistrza Europy wyłoniło dodatkowe spotkanie, a w europejskich pucharach finały były powtarzane trzykrotnie – za każdym razem w Pucharze Zdobywców Pucharów.
Tą najsłynniejszą powtórką było starcie Włochów z Jugosławią w 1968 roku. A to dlatego, że Jugosłowianie jeszcze na dziesięć minut przed końcem pierwszego meczu finałowego w Rzymie prowadzili 1:0 i byli o krok od pierwszego (i jedynego) w swojej historii złotego medalu mistrzostw Starego Kontynentu. Wszystko zmieniło trafienie Domenghiniego w 80. minucie, które ustaliło wynik zarówno po 90., jak i po 120. minutach i sprawiło, że Włosi raz jeszcze stawili się na Stadio Olimpico, by rozegrać kolejne spotkanie. Mające dla nich już znacznie bardziej gładki przebieg, gdy po 33 minutach i bramkach Rivy i Anastasiego na tablicy wyników widniało 2:0.
Pozostałe finały, które rozstrzygano w drugim spotkaniu to ten w PZP pomiędzy Atletico i Fiorentiną (1962 rok, 1:1 i 3:0), Sportingiem Lizbona i MTK Budapeszt (1964 rok, 3:3 i 1:0) oraz Chelsea – Real z 1971 (1:1 i 2:1), gdzie Real w meczu numer jeden wymknął się spod topora golem Zoco w 90. minucie. Natomiast ostatnie takie starcie to to w Pucharze Europy z 1974 roku pomiędzy Bayernem a Atletico (1:1 i 4:0).
We wspomnianym 1975 roku UEFA zdecydowała, że podobnych sytuacji już nie będzie. I też trudno sobie wyobrazić, by przy dzisiejszym, tak bardzo napiętym kalendarzu, najwięksi piłkarze świata mieli się jeszcze bawić w dodatkowe, nadprogramowe spotkania. Krótko mówiąc – 42 lata temu europejska federacja poczyniła krok, który i tak okazałby się niezbędny do wykonania prędzej czy później.