Pierwszy dzień ekstraklasowych zmagań za nami – pierwsze centrostrzały, kiksy, zagrania do band reklamowych, zamachy na rodziny ptaków zamieszkujące okoliczne drzewa. Było co oglądać. Nie no, nie bądźmy tacy: trochę jakości też dostaliśmy, na złotej tacy przyniósł nam ją choćby Carlitos, który w fantastycznym stylu przywitał się z ligą. W każdym razie, nie zwalniamy, bo też nie ma na co czekać i lecimy z kolejnymi dwoma spotkaniami.
Dzisiaj przy ławce rezerwowych będzie stał (i krzyczał na sędziów) Michał Probierz, ale… przecież nie gra Jagiellonia. Trzeba przyznać, że będziemy potrzebować chwili, by przyzwyczaić się do tego obrazka, bo też wyobrażaliśmy sobie trenera gdzie indziej. Za granicą. Jednak w 14. drużynie poprzedniego sezonu? No, nie bardzo.
Probierz ma więc co robić i zabrał się za czyszczenie magazynów. Odeszli tacy goście jak Budziński, Cetnarski, Polczak, Jendrisek, którzy – mniej lub bardziej – ale znaczyli coś dla zespołu. Kto za nich? Drewniak, Siplak, Pesković, Helik, Zenjov, Sowah, Deja, Forsell z nadwagą, już do odpalenia. Mówcie co chcecie, ale my wątpimy, że będzie z tego nowy skład Avengersów. Jest jeszcze Mihalik, który kosztował sporo, jednak on w kadrze już był. I paradoksalnie, właśnie tego transferu można być jednak najbardziej ciekawym, bo facet grał piach w ekstraklasie, a na Euro – w kontraście do polskiej młodzieży – czarował. Zobaczymy, czy Probierz postawi go na nogi w lidze, co nie udało się Zielińskiemu.
Zresztą sam Zieliński spodziewa się, że największy progres względem poprzedniego sezonu zrobi właśnie… Cracovia. Powiedział nam o tym w przedsezonowej sondzie.
Pierwszy test drużyny Probierza: Piast Gliwice. Rzucamy okiem na kalendarz, ale wszystko jest w porządku, mamy rok 2017, nie 2015. Pijemy oczywiście do transferu Vassiljeva, któremu wszyscy wróżyli wyjazd za granicę (hm, jak Probierzowi), a on… wrócił do Gliwic.
Poza tym trzęsienia ziemi nie było. Do Gliwic przenieśli się jeszcze Konczkowski, Jagiełło i Walencik, a z ważniejszych członków załogi pokład opuścił tylko Mraz. Dla Wdowczyka to ważny test – choć w Pogoni i Wiśle punktował przyzwoicie, przydałoby się, by zacumował gdzieś dłużej. Wiadomo, w polskich warunkach to trudne, ale przykładowe trzy lata w Piaście (z dobrymi wynikami) chyba zrobiłyby mu dobrze.
*
A wieczorem, klasyk, czyli Górnik – Legia. Przyznamy się bez bicia: cieszymy się, że Górnik nadrobił dystansu na zapleczu pierwszej ligi, bo takie firmy zawsze chętnie oglądamy w ekstraklasie. Tym bardziej, że zespół Brosza, a ten, który spadał z ligi, to zupełnie dwie inne ekipy.
Ostatni mecz w ekstraklasie, sezon 15/16:
Kasprzik – Szeweluchin, Danch, Kopacz – Matuszek, Kurzawa, Przybylski, Kallaste – Gergel, Kante, Cerimagić
Ostatni mecz na zapleczu, sezon 16/17:
Loska – Karwot, Kopacz, Suarez, Wolniewicz – Ambrosiewicz, Arcon, Kurzawa, Żurkowski – Angulo, Ledecky
Podkreśliliśmy dwa nazwiska, bo też tylko one się powtarzają, a przecież Kopacza i tak już w Zabrzu nie ma. Brosz wykonał kawał dobrej roboty, odmłodził zespół, ale nie była to sztuka dla sztuki – można grać młodymi i dostawać w trąbę od każdego, naprawdę. Szkoleniowiec zrobił przy tym awans, choć pamiętamy, że łatwo zabrzanie nie mieli. Dziś dostają nagrodę:
– Górnik Zabrze S.S.A. informuje o zakończeniu sprzedaży biletów na sobotni mecz 1. kolejki Ekstraklasy Górnik Zabrze – Legia Warszawa. Spotkanie obejrzy komplet – 22 708 kibiców – czytamy na oficjalnej stronie.
A Legia? Legia jest, mimo przegrania Superpucharu, raczej w dobrych humorach, bo do porażek w tych spotkaniach jest przyzwyczajona, a kelnerów z Finlandii ogoliła gładko. Zobaczymy, jak Magiera rozłoży siły swojego zespołu. Gdy grali w Lidze Mistrzów, nie było cudowania w stylu Berga, gdzie masażysta biegał na stoperze, a kierowca autobusu na szpicy. Magiera siłami swojej ekipy szafował umiejętnie, za czym szły wyniki. Teraz najzwyczajniej w świecie musi to powtórzyć: bo też pamiętajmy, podziału punktów już nie będzie.
To co, jesteście gotowi? Lecimy z sobotą w ekstraklasie! Z LIVE wystartujemy około 17:30!
Fot. FotoPyk