Kiedy Venus Williams wygrywała po raz pierwszy Wimbledon, świat nie słyszał jeszcze o Facebooku, zamachach na World Trade Center czy też Leo Messim. Premierowy triumf Amerykanki na londyńskiej trawie miał bowiem miejsce w 2000 roku! Starsza z sióstr wygrywała wielkoszlemowy turniej na Wyspach Brytyjskich łącznie pięć razy. Dziś stanie przed szansą na kolejny sukces. By ją wykorzystać, musi pokonać zawodniczkę, która jest równie silna fizycznie, ale aż trzynaście lat młodsza…
Do najsłynniejszego z trawiastych turniejów Williams przystępowała w fatalnym nastroju. W czerwcu Venus spotkała bowiem prawdziwa tragedia – brała udział w wypadku samochodowym, w którym zginął 78-letni mężczyzna. Amerykanin wraz z małżonką uderzył w SUV-a sportsmenki. Początkowo wydawało się, że tenisistka wymusiła pierwszeństwo, więc opinia publiczna szybko ją „ukrzyżowała”. Zdaniem ekspertów nagranie udostępnione przez policję z Florydy oczyściło jednak Williams z zarzutów:
OK, Williams nie była winowajczynią wypadku, ale i tak całe wydarzenie mocno odbiło się na jej psychice. Niejednemu kibicowi wydawało się więc, że zdruzgotana zawodniczka długo nie powalczy na Wimbledonie, a tu proszę, doszła do finału po drodze eliminując m.in. zwyciężczynię Rolanda Garrosa, młodszą o 17 lat (!) Jelenę Ostapenko, oraz nadzieję gospodarzy Johannę Kontę. W sześciu meczach tegorocznego turnieju Venus straciła tylko jednego seta! Nieźle jak na 37-latkę, prawda? Jej wiek przytaczamy tu nie bez powodu – jeżeli dziś wygra z Garbine Muguruzą, zostanie najstarszą triumfatorką Wimbledonu w erze open (obecnie jest nią Serena – 35).
– W finale naprzeciwko Amerykanki stanie zawodniczka, która prezentuje podobny tenis, ale jednak jest sporo młodsza. Ciekaw jestem, czy Venus wytrzyma kondycyjnie jej napór. Zagra jednak siódmy mecz w ciągu dwóch tygodni, to może być dla niej odczuwalne – mówi Adam Romer, redaktor naczelny miesięcznika „TenisKlub”. Kiedy dopytujemy go jakim cudem tak wiekowa tenisistka może być aż tak dobra, odpowiada:
– Na pewno dużym plusem Williams jest rutyna. Od czwartego czy piątego roku życia nie robi nic innego, tylko trenuje i gra w tenisa. Poza tym Venus miała w życiu kilka przerw w karierze, które pozwoliły jej się zregenerować. Dzięki temu jest teraz takim trochę miksem doświadczenia z brakiem wyeksploatowania. Czy wystarczy to na Muguruzę, nie wiem, jestem natomiast przekonany, że „wyrobiona” tenisowo londyńska publiczność będzie dziś kibicować Amerykance, którą zna bardzo dobrze.
Jeśli Venus rozprawi się z Muguruzą, pobije jeszcze jeden wimbledoński rekord swojej siostry. Otóż Serena po raz pierwszy wygrała w Londynie w 2002, po raz ostatni, jak na razie, przed rokiem. A więc jej pierwsze i ostatnie zwycięstwo dzieliło 14 lat, żadna singlistka nie miała tak długiej przerwy między premierowym i końcowym triumfem w tym turnieju. Pokonanie Hiszpanki będzie oznaczać, że w przypadku starszej z sióstr ten dystans rozciągnie się do 17 lat!