Reklama

W Krakowie zamieszkam po zakończeniu kariery. Ale do Wisły już nie wrócę

redakcja

Autor:redakcja

08 lipca 2017, 08:54 • 7 min czytania 42 komentarzy

Wydawać by się mogło, że dwie pochopne wypowiedzi – najpierw, że nigdy nie zagra dla Legii, później że nigdy nie zagra dla Cracovii – Krzysztofowi Mączyńskiemu nie wystarczyły. Dziś na łamach „Przeglądu Sportowego” czytamy bowiem w wywiadzie z „Mączką”, jakżeby inaczej, deklarację zawodnika. Tym razem oprócz zapewnienia, że nigdy nie trafi do Cracovii, dodaje jeszcze deklarację, że dla Wisły już nie zagra. – Czy wrócę do Krakowa? Jak najbardziej, będę tam mieszkał, gdy skończę grać w piłkę. Ale do Wisły nie wrócę. To, co miałem dla tego klubu zrobić, już zrobiłem.

W Krakowie zamieszkam po zakończeniu kariery. Ale do Wisły już nie wrócę

FAKT

Arka z Superpucharem – pierwsze trofeum sezonu jedzie do Gdyni, Steinbors bohaterem.

Wczoraj gdynianie wyszli na murawę jak na sparing, w koszulkach bez nazwisk, ale dzielnie stawiali opór legionistom. Choć to gospodarze przeważali, to goście prowadzili 1:0. Co prawda nie utrzymali korzystnego wyniku, jednak doprowadzili do karnych, które wygrali. I wciąż mogą nucić, że Warszawa da się lubić.

Bohaterem został Pavels Steinbors (32 l.). Łotysz bronił znakomicie w trakcie meczu, nawet uderzenie głową w słupek nie wpłynęło na niego negatywnie, a w serii rzutów karnych obronił dwie „jedenastki” – Thibaulta Moulina (27 l.) i Michała Kopczyńskiego (25 l.).

Reklama

Iza Koprowiak porozmawiała z Krzysztofem Mączyńskim. Patrząc po ostatnich jego wypowiedziach – pozycja obowiązkowa. Raz jeszcze słyszymy deklarację na temat tego, że nigdy nie zagra w Cracovii, tę samą co podczas pierwszego wywiadu dla strony klubowej…

Potrzebna była ta deklaracja?
Program był nagrywany w lutym tego roku. Wtedy naprawdę wierzyłem, że zakończę karierę w Wiśle. Po to w 2015 roku wróciłem z Chin do Krakowa. Nie chcieliśmy jeździć z żoną po dziwnych krajach, szukać atrakcji. Zależało nam, by dzieci wychowywać na miejscu. Życie pisze jednak różne scenariusze. Być może mój przykład będzie przestrogą dla młodych zawodników, by niczego nie deklarowali. Bo nasze plany życie często weryfikuje.

Mógł pan powiedzieć: pomidor.
Obiecałem żonie, że nie wykorzystam „pomidora”… I żałuję, że się tego trzymałem. Nigdy nie powiedziałem na Legię złego słowa. Zawsze powtarzałem, że jedynym klubem, w którym nigdy nie zagram, jest Cracovia. Poza Wisłą, nosiłem już na piersi herby Górnika, ŁKS-u, Guizhou Renhe. Reprezentując tamte barwy trenowałem tak ciężko, że zapracowałem na szacunek kibiców. Teraz też tylko ode mnie zależy, czy przekonam do siebie fanów Legii.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 07.59.36

Dalej mamy kilka mniejszych materiałów:

– Łukasz Trałka odnalazł się w nowej roli – jako stoper.

Reklama

– Marcel Ritzmaier z PSV (ostatnio wypożyczenie do Go Ahead Eagles) ma trafić do Arki.

– Czystka w Piaście, z klubu mogę wkrótce odejść Barisić, Girdvainis, Walencik i Mak.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 07.59.50

GAZETA WYBORCZA

Na sportowych stronach, a w zasadzie stronie „Wyborczej” rządzi tenis. Lecimy dalej.

SUPER EXPRESS

Jedynym ciekawszym materiałem „SE” jest rozmowa z Oktawianem Skrzeczem, nowym pomocnikiem Śląska, który przyznaje się do płakania w poduszkę podczas gry w Schalke.

Co było najtrudniejsze dla młodego chłopaka żyjącego samotnie w obcym kraju?
Przyjechałem do Gelsenkirchen w lipcu, a kurs niemieckiego miałem od listopada. Przez to bez znajomości języka wszedłem do drużyny 16-latków, a w tym wieku różne rzeczy chłopaki mają w głowie. Naprawdę ciężko było się wkomponować. Zdecydowanie trudniej niż w seniorach Śląska, gdzie jest kapitalna atmosfera. Koordynatorzy młodzieży z Schalke wysłali mnie do szkoły, nie byłem przygotowany, siedziałem na lekcjach, nie wiedząc, o co chodzi. Dzwoniłem do domu i nie wiedziałem, co mam mówić. Nieraz zdarzyło się płakać do poduszki.

W Schalke młodzież szkoli Tomasz Wałdoch. Nie pomagał ci?
Na początku był kontakt, widzieliśmy się – cześć, jak tam. I tyle. Nie chcę o tym mówić.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.26.37

Steinbors dał Arce puchar w karnych. Klasyczna pomeczówka, którą cytowaliśmy już w „Fakcie”, przechodzimy więc do wniosków po meczu. Ten najgorszy dla Legii – napastników wciąż brak.

3. Napastników wciąż brak
Dziura, jaka powstała po odejściu zimą Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia wciąż nie jest załatana. Piątkowy mecz był szansą dla Jarosława Niezgody, na którego sztab szkoleniowy Legii bardzo liczy. Mimo że trenuje z Legią dopiero od niedzieli, to wyszedł w podstawowym składzie. Gdy po raz ostatni grał przy Łazienkowskiej, kończył mecz z golem na koncie, jako napastnik Ruchu strzelił Legii bramkę w wygranym 3:1 spotkaniu. W meczu o Superpuchar był zupełnie niewidoczny, gdy miał jedną sytuację, nieczysto uderzył piłkę. Wciąż aktualne pozostają więc słowa Kucharczyka, że napastnik wróci w połowie lipca, gdy on dojdzie do formy po kontuzji.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.28.35

Dalej mamy całość wywiadu z Krzysztofem Mączyńskim, którego część pojawia się też na łamach „Faktu”. Tutaj… tak tak, kolejna deklaracja. Tym razem, że Mączyński do Wisły już nie wróci.

Cierzniak miał spotkanie z policją, usłyszał, jak powinien funkcjonować, by czuć się bezpiecznie. Pan otrzymywał jakieś pogróżki?
Nic takiego nie miało miejsca. Wyzwiska pojawiają się tylko w internecie. Kiedy byłem w Krakowie, ludzie mimo informacji, że przechodzę do Legii, prosili o zdjęcia, dopytywali, skąd taka decyzja. Rozmawiali, ale bez żadnych wyzwisk. Przez internet łatwo jest bluzgać, ale od tego też najłatwiej się odciąć. Staram się nie czytać komentarzy, mam duże wsparcie znajomych, dla mnie liczy się ich zdanie. Mam czyste sumienie, a to dla mnie bardzo ważne, bo przy Reymonta się wychowałem. Chodziłem na mecze Wisły, nie tylko piłkarskie, ale też na koszykówkę i siatkówkę. Jako 12-latek byłem na pierwszych meczach wyjazdowych, na które zabierał mnie ojciec chrzestny. Dlatego nigdy nie wyrzeknę się Wisły, zawsze będę jej kibicował. Odwdzięczyłem się, dając jej zarobić. Przez dwa lata nie wydała na mnie ani złotówki, bo moje pensje spokojnie pokryło to, co zarobiłem dla klubu podczas mistrzostw Europy. Odchodzę spełniony. Dziś jestem piłkarzem Legii i zrobię wszystko, by kibice przy Łazienkowskiej mi zaufali. Przeprowadzka do Warszawy jest dla mnie wyzwaniem, wiem, jakie będą oczekiwania. Jestem na nie gotowy.

Spalił pan za sobą mosty? Wyobraża pan sobie powrót do Krakowa?
Do miasta? Jak najbardziej, będę tam mieszkał, gdy skończę grać w piłkę. Ale do Wisły nie wrócę. To, co miałem dla tego klubu zrobić, już zrobiłem.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.30.40

Michał Mak czeka w zawieszeniu na decyzję co do nowego trenera Wisły Płock. Z Nafciarzami był już dogadany, ale wtedy trenerem był jeszcze Marcin Kaczmarek.

Oba kluby ustaliły warunki rocznego wypożyczenia, piłkarz dogadał sprawy kontraktowe, przeszedł badania medyczne, ustawił się do zdjęcia drużynowego na potrzeby „Skarbu Kibica” Przeglądu Sportowego i… nie przeszedł do Wisły. Wszystko przez to, że z klubem rozstał się trener Marcin Kaczmarek.

– To prawda. Wszystko było już dogadane. Michał Mak był w Płocku. Jednak w środę z klubu odszedł Marcin Kaczmarek, a to on chciał, żeby Michał grał u niego. Nie wiemy teraz kto będzie trenerem Wisły, dlatego na razie wstrzymujemy się z wypożyczeniem – mówi Daniel Weber, agent zawodnika Lechii Gdańsk.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.48.42

Nowy właściciel Śląska Grzegorz Ślak nie dokona rewolucji kadrowej. Jan Urban i Adam Matysek zostają, mają być nowe transfery.

Nowy szef jest świadomy niezbyt dobrej sytuacji kadrowej zespołu. – Ławka jest za krótka, by stawiać wysokie cele. Potrzebujemy przynajmniej 3-4 zawodników. To jest priorytet. Zależy mi na napastniku, zawodniku drugiej linii, obrońcy – wylicza Ślak. Jego pojawienie się w klubie będzie oznaczało przyspieszenie negocjacji w sprawie wykupienia Marcina Robaka. Wrocławianie w tej chwili mają w kadrze tylko jednego napastnika, Arkadiusza Piecha. – Ja bym powiedział, że potrzebujemy nawet więcej niż trzech czy czterech ludzi. Jeśli mamy w tym sezonie powalczyć o coś więcej, ławka musi być dłuższa – podkreśla trener Urban.

„Przegląd” rozmawia z Nemanją Nikoliciem, ciekawy jest fragment o reprezentacji Węgier, której „Niko” obecnie… odmawia.

W reprezentacji Węgier jednak nie występujecie. Po wyjeździe do MLS przestał się pan w niej pojawiać.
Powiedziałem trenerowi, że nie ma sensu, żebym leciał 11 godzin, zmieniał strefę czasową tylko po to, by potem siedzieć na ławce lub wejść na ostatnie 20 minut. Jeśli nasz selekcjoner zechce, abym grał w pierwszym składzie, to może mnie powołać.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.48.36

W mniejszym z tekstów na stronach poświęconych piłce zagranicznej czytamy o powrocie Rooneya do Evertonu, większy to natomiast reportaż Dominika Muchy z nadania Diego Maradonie honorowego obywatelstwa Neapolu.

W stolicy Kampanii wszyscy są zgodni – Diego Maradona łączy całą neapolitańską społeczność: młodych, starych, artystów, profesjonalnych piłkarzy, naocznych świadków zdobywanych dwóch mistrzostw Włoch, oraz tych, którzy o Argentyńczyku dowiadywali się z mediów, głównie kiedy informowały o kolejnym przedawkowaniu przez gwiazdę narkotyków. Jednak tym razem powrót do miasta, określanego przez niego miejscem „w którym dotknął palcem nieba” nie obył się bez zgrzytów, kontrowersji i protestów (…). Gdy 6 marca 2017 miejska rada przedyskutowała projekt odznaczenia Maradony, głosowanie zakończyło się wynikiem 26 do 4 za akceptacją pomysłu. Po tygodniach zaczęły jednak do prasy wypływać kolejne tajemnice związane z organizowanym przedsięwzięciem. Neapolitańczyków najbardziej wzburzyła informacja o przekazaniu Diego 200 tysięcy euro. „El Pibe de oro” (po hiszpański „Złoty chłopiec”), jak nazywany jest Maradona, tuż przed wręczeniem honorów odparł w swoim stylu, że „napluje w twarz każdemu, kto będzie powtarzał to kłamstwo”.

Zrzut ekranu 2017-07-08 o 08.48.31

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

42 komentarzy

Loading...