Reklama

Tak samo obiecujący, co szalony. Kim jest Christian Gytkjaer, przechodzący testy medyczne w Lechu?

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2017, 16:01 • 3 min czytania

Lech Poznań nie zwalnia tempa, bo właśnie dokonuje kolejnego tego lata transferu. Tym razem zespół Nenada Bjelicy ma zasilić człowiek, o przyjściu którego spekulowano już od dawna – Christian Gytkjaer, który przechodzi testy medyczne. To 27-letni środkowy napastnik z Danii, ostatnio przywdziewał barwy TSV 1860 Monachium.

Tak samo obiecujący, co szalony. Kim jest Christian Gytkjaer, przechodzący testy medyczne w Lechu?

Co prawda 2. Bundesligi Duńczyk nie podbił, ale też gdyby było inaczej, z pewnością nie witałby się dziś z Poznaniem. W swojej półrocznej przygodzie z niemieckim zapleczem zaliczył 15 ligowych meczów, w których dwa razy trafił do siatki. Na swoje nieszczęście, Gytkjaer wziął też udział w dwóch meczach barażowych o utrzymanie w II lidze, po których jego klub z hukiem zleciał na niższy poziom. Jakkolwiek spojrzeć, żadną miarą minionej wiosny nie może zaliczyć do udanych.

Reklama

Ale też warto podkreślić, że Lech bierze piłkarza, który mimo wszystko cały czas grał, i który nie tracił czasu na ławce rezerwowych. A do TSV przeniósł się po fantastycznym 2016 roku, najlepszym w całej swojej karierze. Jeszcze kilka miesięcy temu Gytkjaer święcił następujące sukcesy:

– Mistrzostwo Norwegii
– Puchar Norwegii
– Tytuł króla strzelców w lidze norweskiej (19 goli)
– Debiut w reprezentacji Danii
– Transfer opiewający na 2,25 miliona euro

Jakkolwiek spojrzeć, w styczniu był to człowiek poza zasięgiem klubów z Ekstraklasy, a dziś – po rundzie regularnych występów w targanym problemami TSV – przechodzi do Lecha. Jest w świetnym wieku (27 lat), ma bardzo dobre warunki fizyczne (185 cm wzrostu), jest głodny sukcesów i ma też inną ważną dla napastnika cechę – wydaje się nieco szalony. Oceńcie zresztą sami:

Po liczbie zdjęć bez gaci, jakie zamieścił na swoim Instagramie, wnioskujemy że facet musi mieć angielskie korzenie. A już na pewno taki jest styl jego gry, bo świetnie czuje się w polu karnym przeciwnika, będąc w fizycznym kontakcie z obrońcami rywala. Ponadto bardzo dobrze gra głową i potrafi świetnie wykańczać akcje obiema nogami. A przy tym jest szybki i piłka z całą pewnością nie przeszkadza mu przy bieganiu. Tutaj możecie zobaczyć kompilację jego trafień z ostatniego sezonu w Norwegii:

Jakkolwiek spojrzeć, ten piłkarz z pewnością doda naszej lidze kolorytu, ale też i jakości. Wydaje się, że akurat taki szkoleniowiec jak Nenad Bjelica powinien sobie poradzić z jego temperamentem i wydobyć z napastnika to, co najlepsze. Ponadto za Gytkjaerem przemawia jeszcze inna statystyka. Od sześciu sezonów – czy to grając w Danii, czy w Norwegii – notuje dwucyfrowe wyniki strzeleckie w lidze. Poza króciutkim epizodem w TSV strzelał wszędzie, gdzie grał. I na dziś naprawdę ciężko znaleźć wiele argumentów za tym, że w Lechu miałoby być inaczej.

Bärkroth, De Marco, Dilaver, Rakels, Šitum, Gytkjaer (o ile testy medyczne okażą się formalnością) – zagraniczny zaciąg Kolejorza pod względem liczby już robi porządne wrażenie. Jeżeli za tym pójdzie też jakość, Nenad Bjelica może mieć w najbliższym czasie mnóstwo pozytywnego bólu głowy. Najpierw jednak będzie musiał to wszystko jakoś poukładać, co z całą pewnością nie będzie proste. Tak czy inaczej – rewolucja w Poznaniu trwa.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama