Wszyscy doskonale pamiętają Gennaro Gattuso, bo w końcu jest za co – waleczność, poświęcenie, nieustępliwość. Wszystkie te cechy były nie do opisania i miały ogromny wpływ na liczne odbiory i przechwyty. Kibice to szanowali i doceniali, a bramek nie żądali, bo od tego byli inni zawodnicy. Co nie znaczy, że Rino do siatki nigdy nie trafił. Otóż trafił i to kilkukrotnie, ale prawdopodobnie najważniejszą bramkę strzelił w meczu z Juventusem.
Młodsze pokolenie pewnie nie pamięta, ale jeszcze kilka lat temu to Milan był na górze, a Juventus walczył o powrót na szczyt. Początkowo średnio im to wychodziło, bo w 2011 roku rozgrywki ligowe zakończyli na siódmym miejscu. W zupełnie innej sytuacji był Milan, który przechodził przez swój złoty okres w Serie A. W tamtym roku ligę wygrali w cuglach, a jednobramkowe zwycięstwo nad Juventusem było truskawką na korcie wisienką na torcie. To właśnie wtedy Gattuso, po asyście Ibrahimovicia, wpisał się na listę strzelców i dał trzy punkty ekipie z Lombardii na Stadio di Torino.