Szosą Karakorumską karawana napiera dalej. Zgodnie z planami z przelotu na wojskowe lotnisko w Skardu nic nie wyszło. Nie zawsze cuda się zdarzają, a w tym przypadku trzeba było by liczyć na zrządzenie losu, pomoc czy też ingerencję kogoś na górze. Coby przestojów uniknąć, agencja na szybko zorganizowała przejazd w stronę Skardu. Już sama podróż szosą to przygoda.
Ponoć to najwyżej położona droga o utwardzonej nawierzchni. Mowa o drodze, na której odbywa się ruch samochodowy oczywiście. Pierwszy etap to Islamabad – Chilas, drugi wiedzie do Skardu. – Dotarliśmy do Chilas! – napisał mi na whatsupie Kuba Poburka. Nie rozpisywał się zbytnio. Brzmi to cokolwiek nieznajomo. Znów zaglądam do sieci, odpalam mapy. Przecież za dwa tygodnie sami będziemy w takiej podróży.
Przeprawę do Skardu ekipa Jędrka Bargiela pokonała w ponad 12 godziny. Wyruszyli o 04:00. Bagaże z busa zaczęli zrzucać po 16:00. Wymęczeni, wytrzęsieni, ale twarze uśmiechnięte. Widoki abstrakcyjne. Niby większość z nich tamtejsze pagóry już widziała, ale wiadomo, że zbliżają się, z chwili na chwilę, do celu. K2 czeka. Jadąc „nieco” rozklekotanym busem na spokojnie trzeba potraktować wrak jakiejś ciężarówki leżący na boku dobre sto metrów poniżej. O barierach bezpieczeństwa oddzielających od przepaści mowy nie ma. Zapinać w ogóle pasy, czy sobie odpuścić? Czy da się czytać książkę? Czy pozostaje walka z chorobą lokomocyjną albo podziwianie krajobrazu i próby sfotografowania co piękniejszych fragmentów? Tutaj zbiegają się trzy gigantyczne pasma górskie: Himalaje, Karakorum i Hindukusz. Zachodnie rubieże Himalajów wieńczy Nanga Parbat – dziewiąty szczyt Ziemi. Widać go z trasy. Zresztą wydaje się, jakby Chilas leżało u podnóża Nangi.
Chilas słynie z buddyjskich petroglifów. Nie znałem tego słowa dotąd (w podstawówce wciskali mi jakieś kity o hieroglifach za to). Za wikipedią „petroglify – to wyryte w skale rysunki, na ogół prehistoryczne dzieła ludzi z ery neolitycznej. Są one ważną formą przedliterackich symboli, używanych od około 10. tysiąclecia p.n.e. do czasów współczesnych, mających różnorodne formy zależnie od czasu i miejsca powstania.” Datuje się ich powstanie na 5000-1000 lat przed naszą erą. Przedstawiają zwierzęta, sceny z polowań. Zwierzyna na nich często przerasta wzrostem łowców… Ryto je kamiennymi narzędziami. Pokrywająca je patyna pozwala ustalić ich wiek.
Szosa Karakorumska, nazywana też Drogą Przyjaźni łączy Pakistan z Chinami. 1300 km. Po stronie pakistańskiej to 800 km. Kiedyś wiódł tędy Jedwabny Szlak. Wtedy to dopiero musiał być hardcore. Dziś Kaszmir jest miejscem, o który toczy się wojna między Pakistanem a Indiami. Szczególnie newralgiczny jest odcinek ok. 250 km, gdzie granice Chin, Pakistanu, Afganistanu i Tadżykistanu oddalone są o 160 km. Rozumiecie teraz strategiczne znaczenie hajłeja? Tam jest/bywa naprawdę gorąco. Dosłownie i w przenośni. Budowa utwardzonej drogi ruszyła w 1959 roku. Mówi się, że podczas budowy zginęło ponad tysiąc osób (800 Pakistańczyków i 200 Chińczyków). W większości spadali w przepaść. Cel uświęca środki.
Po dotarciu do Skardu – jeść i na zakupy. Mało casu, kruca bomba.
Zdrowia i Przygód!
DARIUSZ URBANOWICZ