Reklama

Zjechać z K2. Bargiel i jego ekipa wyruszyli dziś do Pakistanu

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

22 czerwca 2017, 17:14 • 3 min czytania 13 komentarzy

Ostatni raz w hali odlotów Okęcia było tak mało miejsca, gdy Monika Pyrek wparowała do niej ze swoimi tyczkami. Andrzej Bargiel, jego wesoła ekipa i jakiś pierdyliard kilogramów bagażu pojawili się dziś na warszawskim lotnisku, by udać się z niego do Pakistanu. Piszemy o tym od kilku tygodni, ale jakby ktoś jakimś cudem jeszcze nie wiedział: przypominamy, że celem tego 29-letniego kozaka jest zjazd na nartach z K2. A dokładniej z wierzchołka tej trudnej góry do jej podstawy/granicy śniegu. Polak chce być pierwszym człowiekiem, który tego dokona. Chrapkę na wyprzedzenie go ma jednak pewien Słoweniec…

Zjechać z K2. Bargiel i jego ekipa wyruszyli dziś do Pakistanu

Zanim Andrzej udał się na odprawę, wpadł pogadać z dziennikarzami do usytuowanego niedaleko lotniska hotelu Courtyard by Marriott. Zespół Bargiela spodziewał się, że narciarz spędzi w nim mniej więcej 40 minut. Nic z tego – zeszło mu około półtorej godziny. Na spotkanie ze sportowcem przyszło bowiem kilkunastu żurnalistów, niewielu mniej niż przez lata przyjeżdżało do tego samego obiektu, by pogadać z piłkarzami ręcznymi Bogdana Wenty przed ważnymi turniejami.

20170622_113117

Oczywiście część z nich zadawała pytania w stylu: “co pan czuje kiedy zjeżdża na nartach?”, ale trzeba przyznać, że Bargiel znosił je wyjątkowo spokojnie. Więcej: niemal bez przerwy się uśmiechał, kompletnie nie było więc po nim widać, że już za kilkanaście dni podejmie jedno z najbardziej niezwykłych wyzwań współczesnego sportu.

– Szczerze to największe emocje związane z wyjazdem odczuwałem wtedy, gdy trzeba było szukać sponsorów. To wyczyn, który zajmuje dziesięć razy więcej energii i czasu niż ewentualny zjazd z K2 – śmiał się w rozmowie z Weszło Andrzej. Dobrodziejów udało się znaleźć, dlatego mógł spędzić długie tygodnie na przygotowaniach w okolicach Mont Blanc. Kiedy pytamy Bargiela, czy wielogodzinne ćwiczenia nie są dla niego monotonne, odpowiada bez wahania: – Nie, ponieważ mój trening jest wyjątkowo różnorodny. Wspinam się, jeżdżę na nartach, biegam i zasuwam na rowerze. Gdybym spędzał godziny na pływaniu w basenie, to owszem, pewnie dostałbym świra. A tak o nudzie nie może być mowy.

Reklama

Bargiel i jego ekipa zakupili bilety powrotne na 9 sierpnia. Andrzej ma jednak nadzieję, że z Pakistanu uda się wrócić wcześniej, pod koniec lipca. Jeśli nasz narciarz będzie miał okienko pogodowe, powinien zaatakować K2 w połowie przyszłego miesiąca. Zanim do tego dojdzie czeka go spacer. Zajebiście długi spacer. – Moja aklimatyzacja polega m.in. na tym, że będziemy maszerować około sto kilometrów przez najdłuższy lodowiec świata. Zamierzam wbiegać na szczyty leżące wzdłuż niego w celu urozmaicenia treningu.

Kiedy Polak miał dwanaście lat i mógł co najwyżej śmigać po Tatrach, do historii sportu przeszedł niejaki Davo Karnicar. 7 października 2000 roku Słoweniec zjechał na nartach z Mount Everestu. Dziś ten gość ma już 55 lat, ale ani myśli o spokojnej emeryturze w Mariborze czy innej Lublanie. Nie, facet ma równie ambitny cel co Bargiel – też w najbliższym czasie chciałby zjechać z K2. Andrzej o tym wie i kiedy wspominamy nazwisko jego “przeciwnika”, tylko się uśmiecha: – Na pewno nie zamierzam się z nim ścigać, ale kto wie, może podejmiemy współpracę? To duża góra, zawsze byłoby raźniej zjechać z niej we dwójkę – mówi pół żartem, pół serio.

Na razie jednak otuchy mają mu dodać członkowie zespołu, który dziś wyleciał do Pakistanu. 9 lipca dołączą do nich kolejni Polacy pośród których będą m.in. Darek Urbanowicz, piszący dla was bloga o całej wyprawie, a także Bogusław Leśnodorski. A, jeszcze jedno, z tą szaloną liczbą sprzętu Bargiela na Okęciu naprawdę nie koloryzowaliśmy. Oto Andrzej i jakaś 1/10 tego co zabrał ze sobą do samolotu:

20170622_130650

Tekst i foto KG

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
50
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

13 komentarzy

Loading...