Gdy czasami wydaje nam się, że nic nas nie zaskoczy – w końcu w oparach piłkarskiego absurdu poruszamy się już dość sprawnie, ze sporym bagażem doświadczeń – okazuje się, że nadal są rzeczy, o których wcześniej nam się nie śniło. Jak na przykład to, o czym donosi Kicker. Że w czwartej lidze niemieckiej od nowego sezonu zagra reprezentacja U-20… Chin.
Nie jest tajemnicą, że w Państwie Środka na futbol stawia się w ostatnich latach z niezwykłym rozmachem. Kwoty transferowe, zawodnicy zmieniający mocne europejskie ligi na Chiny, ogromne środki finansowe wkładane w szkolenie dzieci i młodzieży. Azjaci chcą zresztą nie tylko za wszelką cenę równać do Europy u siebie, ale też pokazać się na Starym Kontynencie. Zaczęło się od zaplecza portugalskiej pierwszej ligi, gdzie od nowego sezonu w dziesięciu najlepszych zespołach – w ramach współpracy ze sponsorem ligi firmą Ledman – ma grać po jednym zawodniku urodzonym w Chinach.
To wciąż jednak była ingerencja niewielka. Ot, jeden zawodnik na drużynę, nawet nie w połowie zespołów. Na grubo Chińczycy poszli jednak w Niemczech. Zamarzyło się im, by nie pojedynczy gracze rozrzuceni po różnych klubach, a cała drużyna złożona z zawodników z Azji, hasała po boiskach naszych zachodnich sąsiadów. Podpytali tu i ówdzie, dogadali się z ludźmi z DFB i… w następnym sezonie wystawią swoją reprezentację U-20 w Regionallidze Sudwest (czwarty poziom rozgrywkowy).
(na zdjęciu przedstawiciele chińskiego związku z szefem Deutsche Fußball Liga Reinhardem Rauballem i prezesem Deutscher Fußball-Bund Reinhardem Grindelem)
Odpowiadając na pierwsze pytanie, jakie może się nasunąć: nie, na mecze wyjazdowe rezerwy Hoffenheim, Stuttgarter Kickers czy inne Primasens nie będzie musiało latać do Pekinu. Chińczycy bowiem wszystkie spotkania rozegrają na wyjazdach, a dodatkowo za każdy taki mecz rywale dostaną 15 tysięcy euro premii. W pakiecie byłyby też trzy pewne punkty, bo trudno przypuszczać, by chińska młodzieżówka miała prezentować wybitnie wysoki poziom, nawet jak na czwartą ligę niemiecką. Z tym, że mecze z Azjatami zwyczajnie nie będą miały wpływu na tabelę. Będą po prostu wypełniać lukę zespołu, który normalnie – przy 19-zespołowej lidze – pauzowałby w danej kolejce.
Z jednej strony można wykpiwać taki – przyznacie – mocno wizjonerski pomysł, ale z drugiej… Kurczę, żadna inna nacja tak bardzo nie stara się o to, by piłkarsko pójść do przodu, jak właśnie Chińczycy. I choć rzucanie milionami w te i wewte może budzić poirytowanie (bo to koniec końców psuje rynek) pomieszane z politowaniem, to determinacji w dążeniu do celu – posiadania porządnej reprezentacji – zwyczajnie odmówić im nie mamy prawa.