– U nas filmy kultowe stają się po latach, „Psy” najpierw dostały pół gwiazdki, a „Nic śmiesznego” poszło na jednej czy dwóch kopiach – opowiadał Cezary Pazura w wywiadzie dla Weszło. W sporcie jest podobnie i niektóre teksty dopiero po pewnym czasie nabierają smaku. Są też takie, o których od razu wiadomo, że będą kultowe. Oto nasz przegląd złotoustych, nie ukrywamy, że zainspirowany przez niezawodnego Jerzego Janowicza.

Kocham pączki, kocham burgery, kocham pizzę margharitę
Na tenisistę z Łodzi w kwestii oryginalnych wypowiedzi zawsze można liczyć. Teraz w czasie turnieju w Stuttgarcie zaszokował wszystkich, wykrzykując raz po raz, że jest fanem niezdrowego jedzenia. Potem tłumaczył, że chodziło o jedną z fanek, która dopingowała jego rywala i przy okazji posilała się na trybunach. – Dziękuję polskim fanom za mega wsparcie i pomoc w uspokojeniu mega wrednej kobiety z wagi ultra heavy – napisał na Instagramie.
Wcześniej w Sofii na pytanie o źródło dobrej formy tłumaczył, że dużo imprezował i pił wódkę. Do legendy przeszła też jego wypowiedź o tym, że musiał trenować w szopach.
Dieta? Jaka dieta? Dla mnie dzień bez czekolady, to dzień stracony
To z kolei wypowiedź o jedzeniu autorstwa Agnieszki Radwańskiej. Podejrzewamy, że pizza i wódka wpływają na formę trochę gorzej niż czekolada, choć nie da się ukryć, że ani Agnieszka, ani Jurek wynikami ostatnio nie zachwycają.
Różnica jest taka, że Janowicz czyta co się o nim pisze i potrafi się tym przejąć, z reguły zresztą za bardzo. A Radwańska? – Z doświadczenia wiem, że lepiej nic nie czytać na swój temat, zwłaszcza komentarzy w Internecie – mówi. A propos czytania – właśnie ukazuje się wywiad – rzeka z najlepszą polską tenisistką. Może będzie więcej o czekoladzie.
Trochę będę się bał posłać Władimira na deski, bo po moim ostatnim nokaucie rywal chyba jeszcze nie wyszedł ze szpitala
Mariusz Wach imponował pewnością siebie przed pojedynkiem z Władymirem Kliczką. Wiadomo, typowa gadka przed walką, pod publiczkę, żeby trochę podgrzać atmosferę przed walką, która mało kogo poza Polską, Ukrainą i Niemcami kręciła. Mariusz na konferencji był w formie, w ringu zresztą też – jako jeden z nielicznych wytrzymał 12 rund z mistrzem świata. Problem w tym, że wszystkiego dokonał będąc na koksie. I niestety, cały misterny plan – w pizdu!
Jestem paskudnym karłem, wyglądam jak hydrant
Boks to zresztą kopalnia znakomitych cytatów. A już najlepiej jest, kiedy bokserzy zaczynają gadać o seksie.
Brat wspomnianego Władymira – Witalij: – W boksie nie chodzi tylko o wielkość. To tak samo, jak z seksem – zapytajcie pań, one to potwierdzą.
Mike Tyson: Gdy myślę o kobietach, z którymi spałem, dochodzę do wniosku, że musiały polecieć na moje pieniądze. Ja sam nie chciałbym się ze sobą spotykać. Jestem cholernym paskudnym karłem. Wyglądam jak hydrant!
Dariusz Michalczewski: Byłem uzależniony od kobiet. Miałem po cztery naraz i myślałem sobie, że nie ma ode mnie większego dżolero. Teraz się tego brzydzę.
Hydrant, rozmiar, wszystko spoko. Tylko kto to do cholery jest „dżolero”?!
Nie lubię kortów ziemnych, bo jest na nich za dużo piachu
Jako Captain Obvious tym razem wystąpiła Maria Szarapowa. My z kolei nie lubimy chodzić do lasu, bo pełno tam drzew, ani na basen, bo można się zmoczyć. Inna sprawa, że Szarapowa ma od niedawna dodatkowe powody, by za kortami ziemnymi nie przepadać. Rosjanka właśnie wróciła po zawieszeniu za stosowanie dopingu i miała nadzieję, że dostanie dziką kartę do Roland Garros. Szarapowa jest w formie i z pewnością w Paryżu powalczyłaby o kolejny wielkoszlemowy tytuł.
Organizatorzy nie poszli jej jednak na rękę i Masza turniej mogła obejrzeć w telewizji. Może lepiej, w końcu tyle tam piachu…
Patrzę w lustro i nie widzę nic ciekawego. Kwestia gustu. Tak jak u kobiet. Na ulicy mówię do koleżanki: „Fajny facet”, a ona: „Przestań, dramat!”
No, sorry. Z Anną Werblińską (z domu Barańską) zdecydowanie zgodzić się nie możemy. Przypominamy sobie pewną sesję z Playboya, na której zdecydowanie widać wiele ciekawego.
O tym, czego akurat nie widać, coś do powiedzenia ma z kolei Kuba Błaszczykowski.
– Nie jestem romantykiem. Jak żona przygotowała kolację ze świecami, to powiedziałem, żeby je zgasiła, bo nie widzę, co jem…
Robert trenuje rzuty wolne od czterech lat. Na osiem tysięcy prób trafił ze trzy razy
Tak ogłosił Juergen Klopp, kiedy jeszcze pracował z polskim napastnikiem w Borussii Dortmund. Kilka lat później Lewandowski szykował się do wykonania rzutu wolnego już w barwach Bayernu. Komentujący mecz Tomasz Hajto także podał w wątpliwość sens tej próby. Ale tym razem Lewy trafił, potem znowu, i znowu, także w barwach reprezentacji. Kolejny dowód na to, że internet nie zapomina.
Z ciętego języka słynie także kolega Lewandowskiego z reprezentacji Polski, Wojtek Szczęsny. W jednej z wypowiedzi bramkarz Romy wbił szpilę koledze po fachu. – Bardzo chętnie przyjmuję krytykę, ale Radosław Majdan mówiący, że coś mu jedzie wiochą? To tak, jakby Donald Tusk uczył ludzi jak wymawiać „r”.
Mamy 15 sekund, to dużo czasu
To jeden z najsłynniejszych cytatów polskiego sportu. Bogdan Wenta genialnie potrafił zmobilizować swoich podopiecznych w walce o półfinał mistrzostw świata. 15 sekund, czyli jedna Wenta i kolejny dowód na to, że zawsze trzeba walczyć do końca. Nawiasem mówiąc, nasi szczypiorniści często fundują kibicom prawdziwe horrory. I mają tego pełną świadomość.
– My, Polacy, jesteśmy takim troszeczkę skomplikowanym narodem, że mobilizujemy się dopiero wtedy jak jest już czarno, beznadziejnie i pozostaje już tylko cień szansy – przyznaje Marcin Lijewski. Nie mamy nic przeciwko horrorom, bo ostatnio oglądanie piłkarzy ręcznych przypomina raczej kryminał klasy B.
Ruszyłem z belki, garbik, fajeczka, no i poleciało
Tego autora także przedstawiać nie trzeba. Piotr Żyła to nie tylko znakomity skoczek, jakby nie było medalista mistrzostw świata, ale także jednoosobowy kabaret. Wywiady z nim potrafią rozbawić największego mruka. No bo jak tu zachować powagę, kiedy Żyła opowiada na przykład o córce, która zeżarła kostkę od kibla.
Znacznie poważniej zazwyczaj wypowiada się inna przedstawicielka sportów zimowych, Justyna Kowalczyk. Ale jej też zdarzają się momenty „Żyła-style”. – Mam złamaną stopę. Wielu zastanawia się, ja również, jak można biegać ze złamana stopą? Jak można wygrywać? Jestem bohaterką, takie życie – wypaliła po zdobyciu medalu w Soczi.
Tym, którzy mnie nie akceptują nie mam zamiaru nic perswadować, mam to naprawdę kompletnie w dupie
Łukasz Kadziewicz to nie jest gość, który owija w bawełnę. Generalnie, siatkarze często walą prosto z mostu, rozmówcę traktując niczym piłkę w czasie ataku.
– Gdy wygrywamy 3:1, to słyszymy, czemu nie 3:0? Gdy zwyciężamy 3:0, to pytanie, dlaczego nie w setach do 15? Czemu zdarzyła się zła wystawa, czemu ktoś zaatakował w aut? To są rzeczy, które zaczynają nas już bawić. W zeszłym roku wygraliśmy przecież cztery mecze z Brazylią, lecz nie patrzono na naszą grę, raczej szukano powodu, dlaczego Brazylia grała słabiej? Niestety, Polacy nie doceniają się w wielu dziedzinach życia. Być może jest w nas wrodzona złośliwość. Jak powiedział marszałek Piłsudski: „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy” – skomentował kiedyś krytyczne głosy Marcin Możdżonek. Grubo…
Mamy schabowe, mielone, kiełbasę i pierogi
O Polsce i Polakach dużo mówi także Marcin Gortat. Nie tylko w mediach, ale także w rozmowach z kolegami w NBA, gdzie jest naszym jedynym ambasadorem. Jednemu z nich musiał tłumaczyć, że nasz kraj wcale nie leży w Afryce, innym zachwalał polską kuchnię.
– Mimo wad, Polacy to ludzie z charakterem. Znani też jesteśmy z pięknych kobiet. I z tego, że zawsze przetrwamy. Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj ktoś nas napadł, dalibyśmy radę. Podoba mi się, że w Polsce szanuje się rodzinę. To nasza przewaga nad innymi krajami. Nie mówiąc o tym, że mamy schabowe, mielone, kiełbasę i pierogi – mówił w jednym z wywiadów.
Gdybym miał oglądać Formułę 1 w telewizji, to chyba bym zasnął
Robert Kubica nigdy nie ukrywał, że Formułę 1 obserwuje tylko z poziomu kokpitu. Kiedy jeździł w najbardziej elitarnej serii wyścigowej świata, nie oglądał potem swoich występów, wystarczała mu analiza danych z inżynierami. Niestety, po fatalnym wypadku, na długie lata w Formule 1 została mu jedynie rola kibica. Niedawne testy w Walencji dają nadzieję, że wkrótce to się zmieni. No i polscy kibice także przestaną zasypiać w czasie transmisji wyścigów…
Trzeba się usunąć i zająć rodziną. Nie chciałbym, żeby w ringu coś mi się stało, mam dla kogo żyć. Zrobiłem dużo dla polskiego boksu, ale sport się zaczyna i się kończy
Tak ogłosił Tomasz Adamek prawie trzy lata temu po porażce z Arturem Szpilką. Na emeryturze długo nie wytrzymał. Wrócił i znokautował Przemysława Saletę, potem przegrał przed czasem z Erikiem Moliną. Za tydzień znów będzie walczył – z Solomonem Haumono. Zapowiada, że jeśli jego wygrana będzie wymęczona, to zakończy karierę.
– Jestem tak szybki, że zeszłej nocy, gdy zgasiłem światło w moim pokoju hotelowym, byłem w łóżku zanim w pokoju zrobiło się ciemno – mówił Muhammad Ali w czasach swojej świetności, gdy zapracował na przydomek „The Greatest”. Zakończył karierę, będąc panującym mistrzem świata. Po dwóch latach wrócił jednak na ring, jako 39-latek, tylko po to by boleśnie przegrać walki z Larrym Holmesem i Trevorem Berbickiem. Mnóstwo ciosów, które przyjął w czasie długiej kariery, spowodowały u niego chorobę Parkinsona. – Bóg dał mi chorobę, aby przypomnieć mi, że nie jestem numerem jeden. On jest – skomentował przed śmiercią.
Jeszcze młodego Koseckiego bym dodał: „nic nikomu nie muszę udowadniać”
I jak powiedział tak zrobił.
Treść usunięta
Jerzyk też kiedyś pytał: „Czemu macie wobec mnie jakieś oczekiwania?”. A ja wtedy mu odpowiedziałem pod nosem: „Czemu masz wobec mnie oczekiwania, aby z moich podatków sponsorować ci treningi w Dubaju? Ty się kurwa ciesz, że miałeś tę jebaną szopę na mój koszt!” Po latach stwierdzam, że to dobrze iż Jerzyk trenował tylko w szopie. Jeżeli bowiem państwo zapewniłoby mu lepsze warunki za dużo większą kasę, to wzrosłyby oczekiwania wobec jego osoby. To by była dla niego prawdziwa trauma.
Zróbcie o McGregorze, przedstawcie jego zyciorys, krok po kroku i wszystkie kabarety odstawiane na konferencjach. Nieźły arykuł rzeke można wyskrobać
Ale wiesz, że on robi to specjalnie?
UFC to jest produkt, który ma się dobrze sprzedawać pośród specyficznego grona ludzi. A żeby się sprzedawał, to dobrze jest jak są jakieś emocje, spięcia, historie poboczne po to aby ludzi to ruszyło.
Conor się dobrze w tym odnajduje a organizacja mu na to pozwala bo jest z tego „piniondz”
Oczywiście, że tak. W tuf 22 pokazał, że poza kamerami jest na prawde fajnym gościem. Dzięki niemu właśnie UFC stało się produktem, który dotarł do świadomości ludzi spoza specyficznego grona ludzi. Marketingowy majsterszytyk. Facet zrobił taką robotę, że na prawdę, nic tylko wyczerpać temat.
„Dzięki niemu UFC stało się produktem” – Ty chyba faktycznie nie masz pojęcia o tym sporcie. McGregor zaczął walczyć w UFC kiedy Ci mieli już za sobą ze 150 dużych gal. McGregor co najwyżej powiększył ich zyski, ale całą robotę to robią włodarze tego przybytku. Przecież początki UFC to są lata 90 i to wczesne. Dwie dekady później pojawia się McGregor a ty chrzanisz, że on zrobił z tego produkt.
Buhah, no nie wytrzymam. Niezły z Ciebie gość.
Zacytowałeś pół mojego zdania, które kompletnie zmienia znaczenie mojej wpowiedzi. . Conor zrobił z UFC produkt dla znacznie większej ilości osób niż dotychczas, tylko o to mi chodziło. Gala bez niego miała mniejszą oglądalność niż jego wywiad PPV w tym samym czasie. Dobrze, wiesz o co mi chodzi, nie manipuluj. Analogicznie KSW i Pudzian. Ten sam zabieg, na inną skale. Oczywiście majsterszyk włodarzy.
Nie, dalej nie masz racji. Już gale z okresu lat dwutysięcznych osiągały ogromne sprzedaże i zarabiały sporo pieniędzy.
UFC 66 zrobiła ponad milion sprzedanych PPV! A była w 2006 roku i bił się na niej Chuck Liddell z Ortizem.
UFC jest dobrze przemyślanym produktem już od przełomu tysiącleci. To wtedy nastąpiło lawinowe zainteresowanie w USA i to wtedy wyrobili sobie pozycję najlepszej federacji.
Fenomen MGregora polega na tym, że jeszcze z 10 lat temu o UFC w Polsce mało kto słyszał. Nie było FB, IG, Twittera, You Tube raczkował, więc promocja gal odbywała się tylko na rynku amerykańskim, a do nas mało co docierało. Teraz jest na odwrót. Główna promocja to właśnie sieć, więc chcąc nie chcąc obecnie słyszysz znacznie więcej o UFC niż np w roku 2010. Dlatego wydaje Ci się, że to McGregor popchnął tę organizację do przodu, a tak nie jest. To stało się za sprawą samej organizacji, która dobrze wykorzystała narzędzia promocyjne jakimi są social media.
McGregor nie zrobił nic ponad to co robiły poprzednie gwiazdy, on przyszedł już na gotowe. To, że on jest królem PPV wynika z szerszego zasięgu promocji w sieci, większego zainteresowania tym sportem i otwarcia się na inne rynki. McGregor to tylko trybik. Dobrze spasowany, ale tylko trybik.
Niech uświadomi Ci to fakt, że UFC potrafiło tak wypromować Rondę Rousey, że niektórzy zastanawiali się czy nie powinna walczyć z facetami!
Fajnie to opisałeś. Oby wszyscy tak argumentowali w komentarzach. Conor zrobił więcej niż poprzednie gwiazdy! zdobył 2 pasy! :p Ale racja, tu też UFC zadbało o to, dając mu przeciętnego Alvareza.
„Co ty wiesz o trenowaniu w szopie”. Och, drogie Weszło, przekręciliście słowa zabijając cały komizm wypowiedzi. Dokładny cytat: „Trenujemy po szopach…” co można zinterpretować jako, że aby trenować, muszą czekać aż szopy skończą. Za spierdolenie dowcipu powinna być jakaś grzywna..
10 polskich, nowych złotych, w formie dwóch piąteczek do świni na półce?
P. S. Oczywiście na poczet przyszłych, wybitnych tenisistów! O!
„z Władymirem Kliczką” – Kłyczką! On się nazywa Kłyczko!
A Piotrek Cwielong i jego jest niedziela?
może uznali, że klasyki wspominać nie trzeba?:)
Najlepszy Michalczewski: wciąż jest dżolero, z tym, że zostały mu przechwałki, które nazywa wstydem…