Reklama

Bytovia mówi szach

redakcja

Autor:redakcja

11 czerwca 2017, 20:39 • 3 min czytania 23 komentarzy

Pierwszy mecz barażowy o Nice I ligę i właściwie to już wszystko wiemy. Chyba mało kto spodziewał się, że Bytovia aż tak rozjedzie Radomiaka. No, ale jeśli traci się trzy bramki, w trzy kwadranse, po trzech stałych fragmentach gry, to nawet Edyta Górnika, Kuba Wojewówdzki i Małgorzata Foremniak powiedzą trzy razy nie – nie dla awansu na zaplecze Ekstraklasy.

Bytovia mówi szach

Trochę nam szkoda tego Radomiaka, bo wyobraźcie sobie, że przez cały sezon gracie o ten dwumecz, a tutaj już po 45 minutach dostajecie trzy raz z plaskacza i w mgnieniu oka zapominacie o marzeniach. To coś w stylu – pracowania przez cały rok na nowiutki samochód i rozwalenia go w pierwszy dzień. No i co najważniejsze, nie zdążyłeś go ubezpieczyć. Trochę smutna sprawa co? Niby tak, ale jeśli rozwaliłeś go przy prędkości 40 km/h to jednak trochę frajerstwo i skucha z własnej woli, niż przykra sprawa.

Stracić trzy bramki po stałych fragmentach gry, w tak krótkim czasie? Ktoś może powiedzieć, że pech albo, ta Bytovia jest aż tak perfekcyjna w tym aspekcie gry? No nie do końca, bo te bramki wpadały głównie po koszmarnych błędach piłkarzy Radomiaka. Pierwszy gol, to trafienie Gonzaleza po wrzutce z rzutu wolnego. Obrońcy zamiast wybić dośrodkowanie, postanowili popatrzeć sobie jak ta piłka długo leci, a na końcu zrobić zdziwioną minę, że Gonzalez jednak do niej pobiegł i strzelił gola. Przecież powinien patrzeć z nimi i podziwiać lot piłki, a strzelił gola? No zgłupiał chłop.

Podwyższenie na 2:0 oczywiście po rzucie rożnym. Piłkarze z Radomia po raz kolejny nie pomyśleli, że piłkę można wybić. Chyba na odprawie źle zrozumieli trenera, bo to wyglądało trochę tak, jak gra w szkolną grę ,,piłka patrzy”. Jak padł trzeci gol? No nie uwierzycie, znowu po rożnym i ponownie dała o sobie znać reprezentacja z Radomia w ,,piłka parzy”. Konkretnie bramkarz Radomiaka Adrian Szady pokazał całkiem spore umiejętności siatkarskie. Zamiast złapać piłkę, to tak niefortunnie ją wybił, że Surdykowski musiałby wczoraj wypić 2 litry wódki, żeby dzisiaj nie strzelić bramki w tej sytuacji.

Druga połowa miała przynieść emocje i powrót Radomiaka, bo w końcu już nie takie rzeczy bla bla. Jednak nic z tego, bo niby coś tam drgnęło, ale jak marnuje się sytuacje sam na sam, to już łatwiej nie będzie. Z drugiej strony Bytovia spokojnie wyczekiwała na zadanie kolejnego ciosu i jak się im zachciało, to jak zwykle przy pierwszej lepszej okazji pacnęli na 4:0. Masakra… co akcja, to gol. Nawet byle jaka, od niechcenia i tak bramka. Strzelcem z najbliższej odległości był Surdykowski, który tutaj również znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Co ciekawe dośrodkowanie było z gry, a nie po stałym fragmencie gry – nowość!

Reklama

Na usprawiedliwienie Radomiaka nie ma właściwie nic, bo konieczność wystawienia młodziutkiego Szadego w bramce, takowym nie może być. Zawiedli wszyscy i koniec tematu. Jeśli dostajesz cztery bramki, byłeś słabszy i nie ma tutaj żadnej dyskusji. W rewanżu też byśmy nie liczyli na zbyt wiele. Więc jedyna szansa na awans to uwalenie Stomilu i Ruchu, czyli brak licencji dla tych klubów. No, bo na boisku, to wyczynu Barcelony z dwumeczu z PSG raczej się nie spodziewamy.

Drutex-Bytovia Bytów – Radomiak Radom 4:0
1:0 Fran Gonzalez 10’
2:0 Mateusz Klichowicz 32’
3:0 Janusz Surdykowski 44’
4:0 Janusz Surdykowski 68’

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...