Dwa polskie mecze w trzeciej rundzie Rolanda Garrosa i dwie zupełnie inne postawy. Niestety – mimo dzielnej walki Magdy Linette, oba zakończone porażkami. Mało znana 25-latka pokazała byłej wiceliderce rankingu Agnieszce Radwańskiej co to znaczy prawdziwa waleczność.
Z będącą w życiowej formie Eliną Switoliną Linette miała małe szanse. A jednak, postawiła się jednej z faworytek do zwycięstwa w paryskiej imprezie. Choć eksperci i bukmacherzy nie dawali jej szans, Polka grała z Ukrainką jak równa z równą. Po walce uległa jej 4:6, 5:7. Zabrakło głównie doświadczenia, dla Linette był to pierwszy w karierze występ w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema, w dodatku na jednym z głównych kortów.
Poznanianka pokazała ogromną determinację, biła się o każdą piłkę, o każdy punkt. Do samego końca wierzyła w zwycięstwo i robiła wszystko, by sprawić sensację. Teraz zestawcie to z wczorajszym „popisem” Agnieszki Radwańskiej… Najwyżej notowana polska zawodniczka przeszła obok meczu, w walkę na korcie była zaangażowana mniej niż piłkarze Zagłębia Lubin w ostatnie spotkanie z Arką Gdynia, co samo w sobie jest wielkim osiągnięciem.
Jasne, Radwańska jest po kontuzji, bez rozegrania na kortach ziemnych i trzecia runda w tej sytuacji to i tak przyzwoity wynik. Nikt nie ma do niej pretensji o porażkę, tylko o styl, w jakim jej doznała. Nie wypada, żeby tenisistka, która zarobiła w karierze ponad 26 milionów dolarów dostawała lekcję zaangażowania od rodaczki, której zarobki są ponad 25 razy niższe.
Linette w Paryżu po raz pierwszy w karierze wyszła z cienia Radwańskiej. Nie da się ukryć, że na Roland Garros zrobiła lepsze wrażenie niż najbardziej utytułowana Polka. Wszystko wskazuje na to, że w nowym rankingu w następny poniedziałek różnica między nimi będzie najmniejsza w historii. Co więcej, po kolejnym turnieju wielkoszlemowym Linette może się do Radwańskiej zbliżyć jeszcze bardziej. Ona w Londynie nie broni żadnych punktów, zaś Agnieszka musi dotrzeć co najmniej do czwartej rundy, by nie zaliczyć kolejnego spadku. Jasne, stać ją na znacznie więcej, w końcu to właśnie na kortach All England Clubu zaliczyła jedyny wielkoszlemowy finał, jednak tegoroczne wyniki raczej nie pozwalają myśleć spokojnie nawet o Wimbledonie.
Co innego Linette. Jej paryski występ powinien dać sporo pewności siebie i motywację do jeszcze cięższej pracy. Na londyńskiej trawie do tej pory nie wygrała jeszcze ani jednego meczu – najwyższy czas to zmienić.