Reklama

My jesteśmy uczciwi. Miało być 11:0, jest 11:0

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2017, 13:44 • 2 min czytania

Czyste piękno futbolu. Najbardziej romantyczna historia piłki nożnej od czasu, gdy Groclin rozegrał cudowną rundę wiosenną (którą Andrzej Strejlau komentował „doskonała praca trenera Białka!”) względnie od emocjonującego finału Amica – Aluminium. Gbikinti Bassar potrzebowało 11:0 w ostatniej kolejce, choć wcześniej przez cały sezon nie błyszczało formą strzelecką. A jednak udało się – niesamowite, gotowy scenariusz pod hollywoodzką produkcję!

My jesteśmy uczciwi. Miało być 11:0, jest 11:0

Wszystko wydarzyło się w Ekstraklasie Togo. W ogóle warto zauważyć, że groźba spadku doskonale zmotywowała wszystkie drużyny zagrożone relegacją – wygrywały w tej rundzie tylko drużyny od 12 do 7 miejsca.

Reklama

 

togo

Źródło: Livesports.pl

Nikt jednak nie miał takiego rozmachu jak Gbikinti. Grali z Maranathą, czyli z trzecią najlepszą drużyną sezonu. Co prawda już o nic nie walczącą, ale jednak każde dziecko wie, że Maranatha to znakomity zespół – Kodjo Amatepe i Mawugbe Atsou byle gdzie przecież by nie grali. A jednak Gbikinti niesione jak na skrzydłach wyrafinowaną taktyką z jakiej słyną w Afryce, tumultem rzeszy kibiców na mieszczącym tysiąc widzów Stade de Bassar. 11:0, historia stała się faktem.

I tylko wstrętna federacja zaczyna mieszać, zarzucając potencjalne oszustwo. Wielka szkoda, że kolejny raz działacze psują nieskazitelny wizerunek futbolu w Togo. Nie zmienia to jednak faktu, że dzielne Gbikinti na zawsze w naszych sercach, wręczamy mu order im. sędziego Jaskuły z „Piłkarskiego pokera”. Odbiór do rąk własnych, działaczy z Bassar zapraszamy do skontaktowania się z redakcją.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama