Patrząc wyłącznie na tabelę, ostatnia kolejka w Serie A nie budziła zbyt wielu emocji, bo właściwie większość było już ustalone nim się tak naprawdę zaczęła. Włoskie boiska uraczyły nas dziś jednak paroma innymi smaczkami. Po pierwsze – pożegnaliśmy legendarnego Francesco Tottiego. Po drugie – do Serie B w frajerskim stylu spadło Empoli Skorupskiego. Po trzecie – swojego debiutu wreszcie doczekał się Drągowski. I po czwarte – oglądaliśmy polskie spotkanie z Linettym, Bereszyńskim i Zielińskim w wyjściowym składzie.
I od niego zaczniemy – Napoli wyglądało dziś jak na początku sezonu, a zapas energii piłkarzy Sarriego był tak ogromny, że nie zdziwilibyśmy się, gdyby po meczu poszli przebiec jeszcze mały maraton dla rozgonienia chmur czy zdrowotności. Możliwości tej drużyny w ataku wydają się nieograniczone, zabawa piłką i różnorodność akcji jest wręcz niemożliwa. Podobnie zresztą jak indywidualności piłkarzy ofensywnych – kosmos. Może i Juventus jest strasznie regularny i obronę ma nie do przejścia, ale jeśli ktoś lubi piękny futbol, będzie patrzył raczej w stronę Neapolu.
Sampdoria nie istniała w dzisiejszym meczu nawet przez moment i mimo że strzeliła dwie bramki, nie grała kompletnie nic. Pierwsze trafienie to bowiem rzecz przypadku, a drugie to ewidentny błąd Pepe Reiny. Udanego meczu na pewno nie zaliczył Bereszyński, który zawalił przy drugiej bramce, zresztą jak cała obrona. Ale to jego stroną z futbolówka przy nodze biegł osamotniony Insignie. No i chyba z tych nudów i braku towarzystwa polskiego defensora postanowił załadować bramkę kolejki. Cóż, to klasyczny finezyjny w grze na konsoli.
Od początku w barwach Sampdorii wybiegł również Karol Linetty, który zagrał przyzwoite spotkanie, ale jak mawia stare piłkarskie porzekadło – gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala. Z drugiej strony Piotr Zieliński nie błysnął w swoim stylu, a w tak jednostronnym pojedynku powinien zdziałać w ataku jednak znacznie więcej. Na murawie nawet przez chwilę nie pojawił się Arkadiusz Milik. Nie było to jednak dużym zaskoczeniem, bo do ostatniej minuty o koronę króla strzelców walczył Mertens. Zabrakło jednego trafienia, najlepszym strzelcem został Dzeko.
Sampdoria – Napoli 2:4
Mertens 36’ 0:1
Insigne 42’ 0:2
Hamsik 49’ 0:3
Quagliarella 50’ 1:3
Callejon 65’ 1:4
Alvarez 90’ 2:4
W Romie żegnali Francesco Tottiego i o mały włos zamiast słodkiego zakończenia mogło być kwaśno-gorzko. Oj mogło, bo zwycięstwo z Genoą zapewnił dopiero w ostatniej minucie Perotti. Wygrana ta zapewniła drużynie Wojciecha Szczęsnego bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Przy drugim trafieniu dla Genoi nie popisał się polski bramkarz, ale obrońcy Romy również nie mogą mówić o czystym sumieniu. Nie ma to już jednak większego znaczenia, bo i tak się udało, a ta jedna akcja nie zmienia tego, że to był świetny sezon Szczęsnego. To Napoli będzie musiało powalczyć w eliminacjach, ale jeśli utrzymają formę z końcówki sezonu, to awans będzie tylko formalnością.
Spadło Empoli Skorupskiego i słusznie, bo bardziej frajerskiego zjazdu nie dało się odwalić. Drużyna polskiego bramkarza potrzebowała wygranej z Palermo, które już dawno odleciało w otchłań Serie B, ale… nawet to ich przerosło (Palermo wygrało 2:1). Z drugiej strony Crotone potrzebowało zwycięstwa nad Lazio i swoje zadanie wykonali w cuglach. Pozostanie Crotone jest słusznie i sprawiedliwe, bo ostatnie kolejki pokazały, że ambicji tam nie brakuje. W ostatnich dziewięciu spotkaniach przegrali tylko raz i to z Juventusem, który potrzebował wygranej, aby przypieczętować mistrzostwo. Tak więc Skorup spada do Serie B, ale specjalnie sobie tym głowy nie powinien zaprzątać, bo miejsce w Serie A się dla niego znajdzie. No, a w Crotone niech mają chociaż futbol na najwyższym poziomie.
Warty odnotowania jest także jeszcze jeden istotny fakt dla polskich kibiców – debiut Bartłomieja Drągowskiego. Gdyby ktoś powiedział młodemu bramkarzowi, że zadebiutuje dopiero w 38. kolejce w meczu o pietruszkę, pewnie nie skakałby z radości pod sufit. Tak też na pewno jest po dzisiejszym spotkaniu z Pescarą. Były zawodnik Jagiellonii wpuścił dwie bramki, a jego drużyna ledwie zremisowała z drużyną, która spadła do Serie B już kilka tygodni temu. Co prawda polski bramkarz nie zawinił przy żadnym z trafień, ale nie zrobił też nic szczególnego, aby uchronić swoją drużynę od straty punktów. Bez wątpienia, to był stracony sezon dla Drągowskiego i chyba czas pomyśleć o tym co będzie po wakacjach, bo kolejny rok na ławce i chłopak zapomni jak się gra w piłkę.
Ale tak ogólnie trzeba przyznać, że Polacy w Serie A zaliczyli naprawdę udany sezon. Oczywiście największym pechowcem jest Arkadiusz Milik, który świetnie zaczął i wydawało się, że to może być dla niego kosmiczny sezon, ale kontuzja niestety pokrzyżowała plany… Z drugiej strony Piotr Zieliński pokazał, że ma to coś i spokojnie może grać wielką piłkę, a patrząc na styl Napoli, to lepiej chyba nie mógł trafić. Udany rok zaliczył również Karol Linetty, który co prawda nie grał regularnie od początku do końca, ale mimo to zaliczył ponad sto odbiorów, co pozwoliło mu uplasować się na pierwszym miejscu w tej klasyfikacji w całej lidze. Jak zwykle nie zawiedli polscy bramkarze, bo podobnie do Szczęsnego kolejny oszałamiający sezon rozegrał Łukasz Skorupski. Polak zaliczył najwięcej obron w całym Serie A, a spadek to tylko epizod. Nie można zapominać również o Bereszyńskim, który do Sampdorii trafił w zimowym okienku transferowym i z marszu wszedł do pierwszego składu. Po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego z drużyną w kolejnym sezonie powinno być jeszcze lepiej, a już jest przecież dobrze.
Pozostałe wyniki:
Cagliari – AC Milan 2:1 (Joao Pedro 17’, Pisacane 93’- Lapadula 72’)
AS Roma – Genoa 3:2 (Dzeko 10’, De Rossi 74’, Perotti 90’- Pellegri 3’, Lazovic 79’)
Crotone – Lazio 3:1 (Nalini 14’, 60’, Falcinelli 22’ – Immobile 26’)
Fiorentina – Pescara 2:2 (Saponara 66’, Vecino 85’ – Caprari 15’, Bahebeck 65’
Inter – Udinese 5:2 (Eder 5’, 54’ Perisic 18’, Brozovic 36’, Angella o.g.- Balic 76’, Zapata 93’)
Palermo – Empoli 2:1 (Nestorovski 76’, Bruno Henrique 84’- Krunic 87’)
Torino – Sassuolo 5:3 (Boye 6’, Baselli 22’, De Silvestri 45’, Falque 57’, Belotti 79’- Defrel 14’, 40’, 81’)