Kto chce może narzekać na kartę walk i krytykować organizatorów, że za dużo show, a za mało MMA. Ale fakty są takie, że na KSW, które za dwa tygodnie odbędzie się na Stadionie Narodowym, już sprzedało się ponad 50 tysięcy biletów. A to oznacza, że będzie to jedna z największych niepiłkarskich imprez ostatniej dekady w Polsce.
KSW po raz kolejny przyciągnie dziesiątki tysięcy kibiców na galę oraz tłumy przed telewizory. Mało kto pamięta, że pierwsza gala tej federacji odbyła się 13 lat temu w restauracji Champions w warszawskim hotelu Marriott i oglądała ją garstka ludzi. Nawiasem mówiąc, imprezę w formule turnieju na 8 zawodników wygrał Łukasz Jurkowski, który teraz wraca do klatki. Choć Martin Lewandowski i Maciej Kawulski od początku mieli ambitne plany, to w najbardziej optymistycznych wizjach nie mogli zakładać, że po kilkunastu latach ich imprezy znajdą się na liście największych niepiłkarskich wydarzeń dekady w polskim sporcie.
Oto nasz subiektywny ranking:
10. Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn, 2009
Nie oszukujmy się, nie jesteśmy Litwą, czy Stanami Zjednoczonymi, koszykówka nie jest dla nas najważniejszym sportem na świecie. Mistrzostwa Europy na chwilę pozwoliły nam poudawać, że tak naprawdę jednak nią żyjemy.
Polacy, którzy w europejskiej koszykówce z reguły są raczej chłopcem do bicia, tym razem nie zawiedli. W trudnej grupie z Turcją, Litwą i Bułgarią zajęli drugie miejsce (wygrana z Litwą, jakby ktoś pytał!) i awansowali do drugiej fazy. Tam, po walce, przegrali trzy mecze i zakończyli turniej na 9. miejscu. Biorąc pod uwagę potencjał – wypadli lepiej niż piłkarze na EURO 2012. Kibice także dopisali – na meczach Gortata i spółki trybuny były z reguły pełne.
9. Halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, 2014
Choć w Sopocie nie pojawił się Usain Bolt, to natężenie gwiazd na metr kwadratowy Ergo Areny było prawie takie, jak podczas ceremonii wręczania Oscarów. W sumie wystąpiło 538 zawodników ze 134 krajów i była to największa impreza lekkoatletyczna w Polsce.
Kibice nie zawiedli i na pniu wykupili komplet prawie 23 tysięcy biletów. W zamian dostali między innymi rekord świata amerykańskich biegaczy w sztafecie na 400 metrów oraz złoty medal Kamili Lićwinko w skoku wzwyż. Srebro dołożyli jeszcze Adam Kszczot i Angelika Cichocka w biegach na 800 metrów. Apetyty, zwłaszcza na swoim terenie, były nieco większe, ale i tak szóste miejsce w klasyfikacji medalowej Halowych Mistrzostw Świata trzeba uznać za dobry wynik.
8. Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet, 2009
Obok mistrzostw koszykarzy jedna z pierwszych wielkich międzynarodowych imprez w Polsce. Siatkarki, mistrzynie Europy z 2003 i 2005 roku, w turnieju rozgrywanym w Bydgoszczy, Katowicach, Łodzi i Wrocławiu spisały się dobrze. Dokładnie mówiąc: na medal. W całej imprezie przegrały tylko z Holenderkami – za to dwa razy: w grupie i w półfinale. W meczu o 3. miejsce nie dały żadnych szans Niemkom, a jak wiadomo dla polskiego kibica zwycięstwa nad Niemcami i Rosją zawsze mają szczególne znaczenie. A propos kibiców – ci także nie zawiedli. Na meczach trybuny były pełne.
7. KSW 39 Colosseum, 2017
Ponad 50 tysięcy widzów zobaczy galę KSW Colosseum na Stadionie Narodowym w Warszawie. To będzie nie tylko najbardziej spektakularna impreza MMA historii Polski, ale także zdecydowanie największa na całym kontynencie! Do tej pory rekord należał do Sztokholmu, gdzie popisy wojowników oglądało na żywo ponad 30 tysięcy osób.
W walce wieczoru Mamed Chalidow zmierzy się z Borysem Mańkowskim, kibice zobaczą też starcia Pudzianowskiego z Kowalczykiem, Rodriguesa Juniora z Różalskim, Jurkowskiego z Sokoudjou oraz Popka z Bruneiką.
Inaczej mówiąc: dla każdego coś dobrego. Będą i walki na światowym poziomie MMA, i tak zwane freak fighty, i coś pomiędzy.
6. Krzysztof Głowacki – Ołeksandr Usyk o mistrzostwo świata wagi junior ciężkiej w boksie, 2016
O Krzysztofie Głowackim zrobiło się głośno, kiedy niespodziewanie znokautował mistrza świata federacji WBO Marco Hucka podczas gali w USA. „Główka” potem obronił tytuł w Nowym Jorku, pokonując na punkty Steve’a Cunninghama. Tylko kwestią czasu było, kiedy kibice zobaczą go w wielkim pojedynku w Polsce. Doszło do niego we wrześniu ubiegłego roku w Ergo Arenie. Niestety, Głowacki zdecydowanie przegrał na punkty i stracił pas mistrza świata. Wynik walki wieczoru rozczarował pod względem sportowym, z kolei dla organizatorów przykrą niespodziankę stanowiły wyniki oglądalności gali w systemie pay-per-view.
Coś takiego mogło się udać tylko w kraju, w którym ludzie na punkcie żużla mają kompletnego fioła. Wypełniony do ostatniego miejsca największy stadion, na ponad 50 tysięcy miejsc? Nie ma problemu, większy też by się wyprzedał! Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym to zdecydowanie największe żużlowe zawody na świecie. I co z tego, że koszty wynajęcia obiektu i ułożenia toru są gigantyczne? Komplet kibiców już trzeci rok z rzędu sprawia, że nikt tu do interesu nie dokłada. I nieważne, że w pierwszej edycji były problemy z torem i zawody przerwano przed czasem. Grand Prix Polski to wydarzenie, na które fani czarnego sportu zaczynają czekać jakieś pięć minut po zakończeniu finałowego biegu. Do pełni szczęścia brakuje tylko zwycięstwa jednego z reprezentantów Polski. Może uda się tym razem?
4. Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej mężczyzn, 2016
Po trzecim miejscu na mistrzostwach świata w 2015 roku, Polacy musieli być brani pod uwagę jako kandydaci do medali w turnieju rozgrywanym na swoim terenie. Oczekiwania kibiców były naprawdę rozbudzone, bilety na mecze biało-czerwonych sprzedawały się lepiej niż karpie 23 grudnia. I przez długi czas wszystko szło jak po sznurku. W pierwszej fazie zwycięstwa nad Serbami, Macedończykami i broniącymi tytułu Francuzami, a wszystko przy komplecie publiczności.
Potem już tak dobrze nie było: porażka z Norwegią, wygrana z przeciętną Białorusią i ten nieszczęsny mecz z Chorwacją. Wiemy, pamiętacie: blamaż, wtopa, kompromitacja. 23:37. Ludzie wyłączali telewizory, albo przełączali się na „M jak miłość”, tylko najtwardsi wytrwali do końca. Podobnie, jak 15 tysięcy kibiców w Tauron Arenie. Na mecz o 7. miejsce, wygrany ze Szwecją dwiema bramkami, przyszło ponad dwa razy mniej fanów.
3. Konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem
Fenomen, jedyny taki weekend, czysta magia. O skokach w Zakopanem powiedziano i napisano już w zasadzie wszystko. Tłumy kibiców co roku robią niewiarygodną atmosferę, która sprawia, że skoczkowie jak jeden mąż wskazują polskie konkursy jako najlepsze w sezonie.
Oczywiście, najlepiej jest wtedy, gdy jeszcze nasi wygrywają. A to zdarza się naprawdę często: w 2011 jeden konkurs wygrał Adam Małysz, a drugi – Kamil Stoch. Mistrz olimpijski wygrał na Wielkiej Krokwi także w 2012, 2015 i 2017, a także poprowadził drużynę do trzech miejsc na podium.
Co tu dużo mówić: jeśli jesteś kibicem, a nie widziałeś na żywo skoków w Zakopanem, to niczego nie widziałeś.
2. Tomasz Adamek – Witalij Kliczko o mistrzostwo świata wagi ciężkiej w boksie
„Walka stulecia” to jeden z najbardziej wyświechtanych frazesów i najczęściej powtarzanych nadużyć w świecie boksu. Ale starcie Adamka z Kliczką we Wrocławiu dla polskiego boksu zawodowego miało wszelkie cechy starcia co najmniej dekady.
Oto polski bokser, mistrz świata dwóch niższych kategorii wagowych, przystępuje do ataku na najlepszego pięściarza ostatnich lat. W dodatku – na swoim terenie, na wypełnionym po brzegi stadionie we Wrocławiu. Tym samym, na którym kilka miesięcy później polscy piłkarze mieli grać decydujący mecz z Czechami na EURO.
Efekt w obu przypadkach był niestety podobny. Kompromitacji nie było, ale zwycięstwa też nie. Adamek wytrzymał do 10. rundy, ale w zasadzie w żaden sposób nie zagroził ukraińskiemu mistrzowi.
Do tej pory to największa impreza sportów walki w Polsce, na trybunach zasiadły 42 tysiące kibiców. Była to także pierwsza gala bokserska pokazywana w naszym kraju w systemie pay-per-view. Dostęp za 40 złotych wykupiło nieco ponad 200 tysięcy osób.
1. Mistrzostwa świata w siatkówce mężczyzn, 2014
Większość wielkich imprez sportowych w Polsce kończy się niepowodzeniem naszych reprezentantów. Nawet jeśli przystępują do nich jako faworyci, wcześniej czy później zazwyczaj następuje wpadka. Na szczęście nie zawsze, co udowodnili siatkarze na mundialu na swoim terenie.
Organizacyjnie było jak zawsze znakomicie. Zaczęło się od inauguracji mistrzostw i 3:0 z Serbią. Mecz został rozegrany na Stadionie Narodowym, na oczach 61,500 widzów, co jest oczywiście rekordem mistrzostw świata. Pozostałe spotksnis także przyciągały tłumy, zdobycie biletu na spotkania Polaków graniczyło z cudem. Zresztą trudno się dziwić – nasi grali tak, że aż się chciało patrzeć. 5-0 i 15:1 w setach w pierwszej fazie grupowej. W drugiej porażka z USA, na szczęście jedyna w całym turnieju. Potem wygrane z Włochami, Iranem i Francją, a w fazie finałowej z Brazylią i Rosją. Wreszcie 3:1 w półfinale z Niemcami i 3:1 w meczu o tytuł z Brazylią. A to wszystko w nabitym do granic możliwości Spodku. W sumie mecze polskich mistrzów świata na żywo obejrzało ponad 177 tysięcy kibiców!
JAN CIOSEK