Słońce, liście na drzewach, wszechobecny zapach kwitnących roślin – po prostu maj. To właśnie w tym miesiącu panują najlepsze warunki do gry w piłkę. Trochę inne spojrzenie na sprawę mogą mieć jednak w Wejherowie, gdzie greenkeeperzy od rana sposobili się do ostatnich zabiegów pielęgnacyjnych murawy przed sobotnim meczem z ROW Rybnik w ramach 30. kolejki II ligi. Na miejscu jednak okazało się, że mogą mieć nieco utrudnione zadanie:
Hej @ROW_Rybnik nie przejmujcie się w razie czego mamy pomarańczowe piłki pic.twitter.com/sNhZL7QgWI
— WKS Gryf Wejherowo (@Gryf_Wejherowo) 9 maja 2017
I jakoś przypomniał nam się Piotr Ćwielong, który sześć lat temu – po meczu rozgrywanym w połowie kwietnia – narzekał na pogodę, czyli 15 stopni i dużo słońca. Skoro wtedy było ciężko, to co teraz mają powiedzieć piłkarze z Wejherowa czy Rybnika? Na pocieszenie – upał raczej nie będzie im przeszkadzać.
A na poważnie – mecz w środku maja przełożony z powodu zimy to naprawdę byłoby coś. Z pewnością dostarczyłby też wielu argumentów zwolennikom (a może przeciwnikom, cholera wie) majstrowania przy ligowym kalendarzu. Inna sprawa, że w tym roku pogoda jest zupełnie popieprzona. Przypomnijmy, że w zeszłym sezonie ekstraklasa kończyła granie 14-15 maja, czyli – gdyby i w tym roku rozgrywany był wielki turniej – być może nawet doczekalibyśmy się którejś multiligi na śniegu i z pomarańczowymi piłkami. To dopiero by się oglądało!