Sorry, takie mamy czasy: dla Bayernu sezon, w którym zdobędzie „tylko” mistrzostwo Niemiec, to sezon przegrany. Nie będący na pewno tragedią, kompromitacją, ale gdy uświadomimy sobie, jak zaawansowana wiekowo jest ta drużyna, wtedy zrozumiemy, że i to być może było ich ostatnie tango. Nieszczególnie efektowne w obliczu trudnych, gruntownych zmian, podczas których niejeden potentat – tak, patrzymy na ciebie Man Utd – potrafił się pogubić.
Spójrzmy na wiek pierwszej jedenastki mistrzów Niemiec. Liczymy rocznikowo:
Ulreich (29) – Alaba (25), Hummels (29), Javi Martinez (29), Lahm (34) – Alonso (36), Vidal (30) – Ribery (34), Thiago (26), Robben (34) – Lewandowski (29)
A przecież jeszcze podniósłby średnią wieku urodzony w 1986 Neuer. A przecież Muller jest ledwie rok młodszy od Lewego. Boateng, Rafinha? O emeryturze nikt nie mówi, ale w realiach dzisiejszej piłki to już nie są młodzieniaszki. Oczywiście nie zmienia to faktu, że Bayern nie wykonując żadnego transferu za rok znów mógłby walczyć o potrójną koronę, ale czy buduje swoją przyszłość? Czy wychowuje następców? W klubie rangi Bayernu spodziewalibyśmy się wielu doskonale rokujących nazwisk. Thiago to świetny gracz i właśnie przedłużono z nim kontrakt, ale to już piłkarz ukształtowany, mający swoje lata, a nie młody gniewny.
Za takich mieli uchodzić Coman i Renato Sanches, a umówmy się: wciąż ich największym atutem jest metryka. Nie zrobili w bieżącym sezonie kroku do przodu, obaj rozczarowali. Bilans jest dramatyczny: dwie gwiazdeczki w drużynie pokroju Bayernu, a więc takiej, która dominuje z prawie każdym, mają dwa gole Comana zdobyte w 8:0 z HSV do podziału.
Niemniej w Monachium jak mogą psioczyć na Sanchesa, tak wciąż muszą pamiętać jak prezentował się Coman rok wcześniej. Dwanaście asyst i sześć bramek to rezultat znakomity, a Coman potrafił robić robotę również w kluczowych meczach, by wspomnieć choćby rewanż z Juve. Nie dziwi więc wcale, że mimo słabego roku Francuz zostaje wykupiony. To 21 milionów euro za potencjał, obietnicę wybitności, ale Bayern musi próbować. Coman wydaje się inwestycją – mimo wszystko – niewielkiego ryzyka. Podpisano go na trzy lata, więc jeśli jednak się spali, nie będzie wiecznie drenował klubowej kasy.
W Juve na pewno nikt za Francuzem nie będzie płakać. Beppe Marotta odnosi tym samym kolejny spektakularny sukces transferowy: Comana wyciągnął z PSG za frytki, a sprzedał za dwadzieścia jeden milionów, w żaden sposób nie obniżając jakości Juve.
Panie Monchi, jest ktoś w pana kategorii wagowej.