Reklama

Najbardziej przewidywalny mecz rundy za nami

redakcja

Autor:redakcja

22 kwietnia 2017, 20:23 • 2 min czytania 10 komentarzy

Ruch do Poznania przyjeżdżał z Fornalikiem na walizkach, bez Lipskiego, bez kasy, bez większych nadziei, bo przecież rywalem znakomicie grający Lech. Ekstraklasa lubi w takich oczywistych sytuacjach zaczarować, wyciągnąć z kieszeni jakiś ironiczny rezultat, ale wszystko ma swoje granice. Nawet najbardziej nieprzewidywalna liga świata czasem mówi: pas.

Najbardziej przewidywalny mecz rundy za nami

Jeśli ktokolwiek łudził się, że w obliczu wszystkich plag Ruch jednak powalczy, to w siódmej minucie musiał zmienić zdanie. Bo jeśli największa ostoja Niebieskich, niezniszczalny Surma, ładuje kuriozalnego samobója zaraz na początku meczu to gdzie szukać optymizmu? Bramka oczywiście przepiękna, tak huknąć głową potrafił tylko Koller, a i to tylko, gdy był w wyjątkowej formie. Ruch mimo wszystko próbował, szczególnie chciało się grać Monecie, ale zbyt często był w swoich poczynaniach osamotniony. Co Niebiescy mieli w pierwszej połowie – okazja Niezgody – to zmarnowali, a potem coraz bardziej do głosu dochodził Lech. Przecież Robak jakby się uparł, w pierwszej połowie strzeliłby i hat-tricka. Jevtić szalał, w dryblingach pomagała mu nawet nierówna fragmentami murawa. Ostatecznie na 2:0 podwyższył Gajos pięknym plasowanym wolejem po firmowym dośrodkowaniu Kostewycza.

Ruchowi trzeba oddać, że w pierwszej połowie grał na fantazji. Nie miał nic do stracenia więc grał jakby nie miał nic do stracenia. Dlatego prawdę mówiąc po drugiej połowie nie spodziewaliśmy się wielkich emocji, natomiast ładnych akcji i owszem. Niestety Niebiescy wyszli, jakby 0:2 w Poznaniu dawało im co najmniej udział w Pucharze Interkontynentalnym. Głęboka defensywa, a może po prostu poczucie bezradności? Tak czy inaczej ataki gości były więcej w najlepszym wypadku sporadyczne. Lech też nie nacierał, nie było takiej potrzeby – ot, sparing przy wypełnionych trybunach. Bjelica dawał odpocząć zawodnikom i pewnie gdyby mógł zrobić więcej zmian, w ostatnich minutach grałby nawet kierownik drużyny. Na 3:0 podwyższył zasługujący dziś wyjątkowo na gola Jevtić, a Majewski dał wcześniej lekcję o tym dlaczego wysoko odebrana piłka to prosta droga do strzelenia bramki.

3:0, Lech wchodzi do finałowej rundy z trzeciego miejsca, dzisiaj tak naprawdę dopełniając formalności. Ruch? Niebiescy mają w swoich szeregach potencjał. Utalentowany młokos zdolnym dzieciakiem pogania, każdy głodny gry. Ale jakie zamieszanie za kulisami musi panować, że w takim momencie odchodzi Fornalik – nie trzeba tłumaczyć. Jakby mogli się skupić tylko na boisku to inna sprawa, ale tak chcąc nie chcąc stają się jednym z faworytów, ale do jesieni w pierwszej lidze.

oznn

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...