Chile na mundialu w 1998 roku nie poszło najlepiej. Co prawda wyszli z grupy, ale po pierwsze to po trzech remisach, a po drugie – w jednej ósmej Brazylia ich rozbiła w pył. Obok genialnego na tym turnieju Marcelo Salasa, na największe oklaski zasługuje Jose Luis Sierra, którego gol przyczynił się do awansu Chilijczyków.
Dla zawodników z Południowej Ameryki mecz z Kamerunem był meczem o życie. W przypadku przegranej – powrót do domów. Gdyby nie Sierra, to możemy stwierdzić, że Chile faktycznie pożegnałoby się z Francją. Jednak w dwudziestej minucie Jose trafił na 1:0, a potem, choć rywale wyrównali, i tak udało się wywalczyć drugie miejsce w grupie.