Wielkie pieniądze, sukcesy, popularność, status jednej z największych gwiazd czeskiego sportu. A potem wystarczył jeden moment, jeden pechowy zbieg okoliczności, by wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Petra Kvitova próbuje wrócić do wielkiego tenisa, choć tak naprawdę nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie grać na swoim dotychczasowym poziomie.
W 2011 i 2014 roku wygrała wielkoszlemowy Wimbledon, automatycznie dołączając do absolutnej tenisowej ekstraklasy. W sumie na koncie ma 18 turniejowych zwycięstw i ponad 21 milionów dolarów wygranych na kortach. Dla Czechów jest gwiazdą jeszcze większego pokroju niż dla Polaków Agnieszka Radwańska, czego dowodzą jej dwa zwycięstwa w plebiscytach na sportowca roku,oczywiście w latach gry triumfowała w Wimbledonie (od Radwańskiej odróżnia ją także brązowy medal olimpijski wywalczony w Rio de Janeiro.)
Wszystko to jednak przestało mieć jakiekolwiek znaczenie tuż przed świętami Bożego Narodzenia ubiegłego roku. Do jej apartamentu w Prostejovie dostał się mężczyzna, który podawał się za inspektora instalacji grzewczej. Kiedy tenisistka wpuściła go do środka, ten przyłożył jej nóż do szyi i zażądał pieniędzy. Kvitova próbowała się bronić, co skończyło się tak, że napastnik zranił ją w rękę.
– W czasie próby obrony zostałam poważnie zraniona w rękę. Jestem wstrząśnięta, mam szczęście, że żyję – napisała na Twitterze.
Ukradł 800 złotych
Podczas ataku zraniona została niby tylko ręka. Ale w przypadku tenisistki to jedno z najgorszych, co mogło ją spotkać, oczywiście poza najbardziej tragicznymi zakończeniami napaści. Uszkodzone zostały palce lewej dłoni oraz część ścięgien. Tak, Kvitova jest leworęczna…
– Skala urazu jest bardzo poważna, ale Petra jest młoda i silna. Lekarze nie widzą powodów, by miała nie wrócić do gry w tenisa – powiedział tuż po operacji Karel Tejkal, rzecznik czeskiej reprezentacji Fed Cup.
W czasie zabiegu lekarze zoperowali wszystkie palce lewej dłoni oraz uszkodzone ścięgna. Zabronili tenisistce wywierania na rękę jakiekolwiek nacisku przez trzy miesiące. Pierwsze wstępne diagnozy mówiły, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, za pół roku będzie mogła myśleć o powrocie na korty.
– Po operacji mogę ruszać palcami. To dla mnie najlepszy prezent na gwiazdkę – stwierdziła.
Jeszcze tylko zakończenie wątku kryminalnego – sprawcy nie udało się złapać. Policja ustaliła, że był to przypadkowy atak, a bandyta nie wiedział, kogo zranił. Może to potwierdzać fakt, że z mieszkania Kvitovej ukradł tylko 5 tysięcy koron (nieco ponad 800 złotych). Znacznie większe pieniądze do wzięcia są teraz. Wynajęta przez tenisistkę kancelaria prawna właśnie po raz kolejny zwiększyła nagrodę za pomoc w schwytaniu tego zbira. Teraz za przekazanie ważnych informacji na temat jego tożsamości oferuje już pół miliona koron (80 tysięcy złotych). Na razie śledztwo prowadzi donikąd, policja dysponuje tylko portretem pamięciowym, sporządzonym na podstawie zeznań poszkodowanej:
Najmilsza osoba, jaką znam
Świat tenisa czeka na Kvitovą i tym razem nie jest to wyświechtany frazes. Jasne, po każdym tego typu zdarzeniu poszkodowana zawodniczka dostałaby od rywalek z kortu mnóstwo słów wparcia i otuchy. W przypadku Czeszki te słowa jednak są naprawdę szczere. W większości wypowiedzi na jej temat przewija się to samo: to wyjątkowo sympatyczna, otwarta i dobra dziewczyna, co wcale często się nie zdarza w świecie wielkiego tenisa.
– Nie mógłbym spotkać milszej dziewczyny w kobiecym tenisie niż Petra Kvitova. Ciepła, wspaniała osoba – uważa Simon Cambers, tenisowy ekspert The Guardian.
Jego słowa potwierdzają koleżanki Czeszki z kortu. – Straszna wiadomość o Petrze Kvitovej. To jedna z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek poznałam, wszystkie moje myśli są z nią – napisała Madison Keys, która akurat Czeszki mogłaby nie lubić, bo przegrała z nią jeden z najważniejszych meczów w karierze: o brąz igrzysk w Rio de Janeiro.
– Właśnie usłyszałam co się stało. Przerażające. Jedna z najsympatyczniejszych dziewczyn jakie znam – dodaje Karolina Woźniacka. – Modlę się za ciebie, bądź silna – to z kolei Wiktora Azarenka.
I tak dalej, aktualne i byłe tenisistki, tenisiści, dziennikarze, działacze; wszyscy podkreślają wspaniały charakter Kvitovej i mocno trzymają kciuki za Czeszkę. A to wszystko w sporcie, gdzie każdy myśli o sobie, i gdzie od wyniku trwającego półtorej godziny meczu nierzadko zależą wypłaty idące w miliony dolarów.
Urodziłam się po raz drugi
– Czas szybko leci, to już trzy miesiące od ataku. Chcę wam dać znać, że ciężko pracuję nad powrotem. Wciąż nie wiem, kiedy to nastąpi, ale mogę wam powiedzieć, że tenis jest dla mnie ogromną motywacją. Teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo lubię wyzwania. Zmieniło się moje spojrzenie na życie. Robię wszystko, by dać sobie drugą szansę i wrócić na kort – napisała Petra w marcu na Instagramie. – Nie jestem pewna, czy zasłużyłam na te wszystkie miłe wiadomości, które dostałam. Czuję się, jakbym urodziła się po raz drugi i bardzo doceniam wszystko w życiu. Dziękuję, że o mnie myślicie.
Pod koniec marca czeskie media miały kolejne dobre wiadomości dla fanów Kvitovej.
– Petra nie musi już nosić bandaży na zranionej ręce, jest w stanie używać jej do samodzielnego jedzenia i innych codziennych czynności – informował Karel Tejkal. – Niedługo będzie mogła rozpocząć treningi i powoli wracać do tenisa.
Wszystko wskazuje na to, że rekonwalescencja Kvitovej przebiega w błyskawicznym tempie. Tenisistka dziś poinformowała na Instagramie, że zgłosiła się do Roland Garros. Paryski Wielki Szlem rozpoczyna się 22 maja, czyli niemal równo pięć miesięcy po fatalnym ataku w Prostejovie. Czy Kvitova rzeczywiście może być gotowa do gry tak szybko? Czy będzie w stanie nawiązać do największych sukcesów w karierze?
Jak wrócić po czymś takim?
Sama tenisistka nieco tonuje optymistyczne nastroje.
– Witajcie. Chciałam wam przekazać szybką (i miejmy nadzieję pozytywną) wiadomość. Moje nazwisko pojawi się na liście zgłoszeń do Roland Garros, jako że kończy się termin zgłoszeń. Moja rehabilitacja przebiega dobrze i chcę sobie dać ostatnią szansę by móc zagrać w jednym z ulubionych turniejów. Niestety, to niekoniecznie oznacza, że będę gotowa do gry w Paryżu, po prostu robię wszystko, co możliwe, by mieć taką szansę i zachować pozytywne nastawienie – napisała. – Przede mną wciąż długa droga, ale chciałam się z wami podzielić tą informacją. Dziękuję za wasze nieustanne wsparcie i mam nadzieję do zobaczenia wkrótce.
Prawda jest taka, że droga, o której pisze Kvitova, jest naprawdę długa i wyboista. Tym bardziej, że wyleczenie poranionej dłoni to dopiero pierwszy krok. Dojście do odpowiedniej formy z pewnością także zajmie trochę czasu. Ale najtrudniejsze może okazać się co innego: poradzenie sobie z problemami natury psychologicznej. Tak było na przykład z Moniką Seles. Niespełna 20-letnia liderka rankingu w 1993 roku została zaatakowana przez psychicznie chorego fana Steffi Graf w czasie turnieju w Hamburgu. Rana od dźgnięcia nożem nie była bardzo poważna i jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, Seles szybko mogła znowu grać. Trauma i stres spowodowany atakiem uniemożliwiały jej jednak powrót na korty przez ponad dwa lata. Do swojego najwyższego poziomu nie dorównała już nigdy: przed atakiem zdobyła osiem tytułów wielkoszlemowych, a po – tylko jeden. Nawiasem mówiąc, dwa razy w finałach po feralnym zdarzeniu przegrała właśnie ze Steffi Graf.
– Najlepsze życzenia dla Petry. Poradzisz sobie z tym. Jeśli mogę coś sugerować, powinnaś spotkać się z psychologiem, który pomoże ci znów poczuć się bezpiecznie – napisała tenisistka Ałła Kudriawcewa.
Agnieszka Radwańska po ataku na Czeszkę także odezwała się do niej na Twitterze. „Moje myśli są z Petrą. Koszmarna wiadomość”. Polce Kvitova też kojarzy się dobrze: to z nią wygrała w finale turnieju Masters w 2015 roku, odnosząc największy sukces w karierze…
JAN CIOSEK