Mecz Korony Kielce z Ruchem Chorzów jest tak zajebisty i tak niepowtarzalny, że nie jesteśmy w stanie utrzymać języka za zębami – czytaj: dłoni w kieszeniach – by dotrwać do końca bez słowa. mamy dopiero przerwę, a my już słyszeliśmy jedną z najbardziej absurdalnych wypowiedzi sezonu i widzieliśmy jedno z największych pudeł w historii polskiej piłki kopanej.
Najpierw kuriozum w wersji light. Pan Andrzej Strejlau. Zdobywca Pucharu i Superpucharu przed momentem powiedział, że “Ruch spłaca sobie pożyczki powolutku“, dodatkowo pochwalił doświadczenie Janusza Patermana, nowego-starego prezesa klubu, dając do zrozumienia, że nie ma się czym martwić. Że Niebiescy mają dług w wysokości 36 milionów złotych? Że to właściwie równowartość dwuletniego budżetu? Luzik, spłacają sobie powolutku.
Ciekawe, kto z nas dożyje końca tej spłaty…
Rozumiemy jednak, że na stadionie w Kielcach jest dziś jakieś nienaturalne powietrze, które wywołuje dziwną reakcję organizmu. O, taki Miłosz Przybecki biegł sobie przez pół boiska, minął bramkarza, miał odkrytą całą bramkę, mógł strzelić jak chciał (np. zatrzymać piłkę na linii i wturlać ją głową) i gdzie chciał. No to strzelił w słupek.
Pudło sezonu? W roli głównej Miłosz Przybecki. #KORRCH pic.twitter.com/nBT5TGL1wM
— Rafał Stary (@RafalStary) April 10, 2017
Oglądamy ten strzał, oglądamy i nie mamy wątpliwości, że coś w tym słynnym stwierdzeniu jest: każdy głupek trafia w słupek!