Reklama

Co z Kokaloviciem? Lech ściągał obrońcę, na razie ma pacjenta

redakcja

Autor:redakcja

06 kwietnia 2017, 13:58 • 2 min czytania 17 komentarzy

Kiedy ogłaszano, że Elvis Kokalović został piłkarzem Lecha Poznań, sami pisaliśmy o załataniu ostatniej dziury w machinie Nenada Bjelicy – gość ma dobre CV, jest w sile wieku (28 lat), nic nie powinno stać na przeszkodzie, by zgrabnie uzupełnił linię defensywy Kolejorza. No właśnie, ale wciąż możemy tylko przypuszczać i snuć domysły, że facet obrońcą jest wartościowym. Z prostego powodu: nie gra.

Co z Kokaloviciem? Lech ściągał obrońcę, na razie ma pacjenta

A nie gra, bo jest kontuzjowany i nie zanosi się, żeby w tej sprawie coś w najbliższym czasie uległo zmianie, Chorwat bowiem w poniedziałek przeszedł artroskopię stawu kolanowego i czeka go kilkutygodniowa przerwa. Piłkarz urazu doznał niedługo po przyjściu do Lecha – przed pięcioma tygodniami – i przez ten czas leczono go nieinwazyjnie, tak, by doprowadzić do zdrowia na początek rundy finałowej. Ten sposób jednak zawiódł i podjęto decyzję o zabiegu, co jednocześnie jest informacją, że Elvis w tamten optymistyczny termin się nie wstrzeli. – Najważniejsze dla nas jest zdrowie zawodnika, nie ma sensu niepotrzebnie skracać proces powrotu do zdrowia i podejmować ryzyko odnowienia kontuzji. Po nasileniu dolegliwości bólowych w ostatnim tygodniu przeprowadziliśmy szereg konsultacji w Polsce i Chorwacji i wspólnie z zawodnikiem podjęliśmy decyzję o artroskopii – mówi szef sztabu medycznego Kolejorza na oficjalnej stronie Lecha, profesor Krzysztof Pawlaczyk.

Dochodzimy więc do pytania nie kiedy, ale czy w ogóle Kokalović zadebiutuje w barwach Lecha. Przecież nawet jeśli chłopak wyzdrowieje na dwie-trzy ostatnie kolejki, to trudno spodziewać się, że Bjelica na finiszu tego wyrównanego sezonu będzie grał gościem, który ostatni raz 90 minut wybiegał w grudniu ubiegłego roku. A jeśli Elvis w Lechu nie zadebiutuje w tym sezonie, trudno się też spodziewać, by został na kolejny. Ma kontrakt na pół roku z opcją przedłużenia na trzy lata, ale przecież nie dostarczył argumentów klubowi na aktywację tej klauzuli.

Z jednej strony uraz Kokalovicia to póki co dla Lecha żaden problem – mówimy przecież o drużynie, która wiosną straciła ledwie jedną bramkę, też dlatego, że odpalił Wilusz, a to Polaka w domyśle miał zastąpić Elvis. Z drugiej, z czasem Kolejorza może mierzyć się z problemem kartek i – odpukać – kontuzji, kiedy Chorwat rzeczywiście by się przydał, a wygląda na to, że sam będzie leczony. No i pozostaje kwestia pieniędzy – pechowo, bo pechowo, ale Lech płaci dziś pacjentowi, nie zaś piłkarzowi.

Chyba trochę się rozczarujemy. Pisaliśmy: „Elvis żyje!”, ale na dziś trudno powiedzieć, że ma się dobrze.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...