Reklama

Na trofeum Glik musi jeszcze poczekać. Wielkie PSG!

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2017, 23:51 • 3 min czytania 5 komentarzy

Puchar Ligi Francuskiej. Nie odkryje Ameryki ten, kto powie, że zarówno nad Sekwaną, jak i tym bardziej w Europie są bardziej prestiżowe rozgrywki. Jednak klasa zespołów, które spotkały się dziś w Lyonie, oprawa tego meczu, moment rywalizacji oraz fakt, że wystąpił polski piłkarz – to wszystko powodowało, że do starcia Monaco z PSG podchodziliśmy jak do pozycji obowiązkowej. I to był wieczór prawie idealny. 

Na trofeum Glik musi jeszcze poczekać. Wielkie PSG!

Dlaczego prawie? Pomocna przy tłumaczeniu będzie umieszczona powyżej krótka wyliczanka. No bo tak:

– jeśli chodzi o klasę zespołów, to została ona potwierdzona – to było SHOW,
– i to nie tylko za sprawą piłkarzy, bo opakowanie zdecydowanie dorównywało zawartości, jakkolwiek banalnie to zabrzmi – czuć było atmosferę piłkarskiego święta,
– końcowe rozstrzygnięcie powoduje, że walka o ważniejsze tytuły zapowiada się jeszcze bardziej pasjonująco,
– i szkoda tylko, że Kamil Glik nie wygrał trofeum i rozegrał słabe zawody.

Oczywiście w związku z powyższym Puchar Ligi Francuskiej w CV zapisać może sobie Grzegorz Krychowiak. Dziś poza kadrą z powodu kontuzji, ale wcześniej zaliczył jeden występ w tych rozgrywkach, zagrał w 1/8 finału przeciwko Lille – wkład to mizerny, za bardzo nie ma się czym chwalić, ale odnotowaliśmy to z dziennikarskiego obowiązku.

No i jest jeszcze powód, przez który możemy odczuwać delikatny niesmak – pierwszego gola PSG strzeliło po spalonym Draxlera.

Reklama

monaco

Była 4. minuta. I choć trochę ciężko cieszyć się z tego, że jedna z drużyn została skrzywdzona, to trzeba powiedzieć, że ten mecz zaczął się świetnie. Bo Monaco zostało zmuszone, by przejść do ataku, a 127 goli zdobytych w tym sezonie, to oczywiście dowód, że ekipa Jardima potrafi robić to genialnie. Bramka numer 128. stała się kwestią czasu, bo choć trochę zagubiony wydawał się ten złoty chłopak Kylian Mbappe, to już Bernardo Silva czy Thomas Lemar wiedzieli, jak PSG ukąsić. W 27. minucie do zabawy zaprosili jeszcze Sidibe i mieliśmy 1-1.

I choć przez dłuższą chwilę wydawało się, że za moment aktualny lider Ligue 1 może dorzucić jeszcze jednego gola, to bramki strzelało już dziś tylko PSG. Przy drugim trafieniu Draxler odwdzięczył się di Marii za wcześniejszą asystę. Powietrze z Monaco zeszło po następnym golu, gdy świetne podanie Verrattiego na bramkę zamienił Cavani (za daleko od Urugwajczyka był Glik). Kropkę nad “i” postawił w samej końcówce były napastnik Napoli, strzelając tym samym 40. gola w 40. meczu w tym sezonie. 4-1. I gdyby PSG włożyło ekipie Glika jeszcze ze dwa gole, nikt nie miałby pretensji.

Fantastyczna była dziś ekipa Emery’ego. Trochę tak, jakby w trakcie tego wieczoru chciała zapomnieć o traumie z Camp Nou, rozpocząć nowy rozdział. Jak wspominaliśmy, są cenniejsze trofea niż to zdobyte dzisiaj, ale wydaje nam się, że na przykład w kontekście walki o mistrzostwo zyskanie psychologicznej przewagi nad Monaco, może być bardzo istotne. Starta trzech punktów wygląda dziś już trochę bardziej ubogo.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Francja

Francja

Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Paweł Marszałkowski
3
Kolejny francuski klub w poważnych tarapatach. Właściciel zapowiada wielką wyprzedaż

Komentarze

5 komentarzy

Loading...