Umówmy się – gole trafione z piętki są dość rzadkim widokiem w Ekstraklasie. Czasami trafi się perełka jak ta Patryka Lipskiego z tego sezonu, czy Jeana Barrientosa sprzed dwóch lat, ale nie jest to powszechne zjawisko. Dzisiaj przypomnimy trafienie gościa, który na boiskach ligi polskiej mógł zrobić wszystko – Tomka Frankowskiego.
Minięcie bramkarza, piętką czy podcinka – Franek miał cały repertuar na wykończenie akcji. Pokazał to kilka lat temu, grając w barwach Jagiellonii. Dośrodkowanie z lewej strony, a tam Tomek z piętki pokonuje Jana Muchę. Klasa. Chyba nie pojawił się jeszcze na polskich boiskach piłkarz, który sprytem dorównywałby Frankowskiemu.