Borucowi miesiąc temu stuknęło 37 lat. To wiek, w którym wielu jego kumpli z boiska od dawna zajmuje się prowadzeniem pizzerii, kupowaniem nieruchomości albo trwonieniem resztek oszczędności na ruletce w Saint Tropez. A on? Nie tyle wciąż się trzyma w Premier League, co jeszcze poprawia uchwyt. Właśnie został nominowany do nagrody piłkarza miesiąca.
Obok niego nominowani są Joshua King, Romelu Lukaku, Nathan Redmond, Mamadou Sakho, Georginio Wijnaldum
Bournemouth ma za sobą świetny marzec. Pewnie obili Swansea 2:0, obili West Ham 3:2 po kapitalnym meczu, w którym Joshua King strzelił hat-tricka, do tego zremisowali na Old Trafford. Nieprzypadkowo Bournemuth ma taką liczbę nominowanych, bo przecież również Eddie Howe ma szansę na trofeum trenera miesiąca.
Tak jak King był bohaterem starcia z Młotami, tak Boruc meczu z Manchesterem United. Przypomnijmy co pisaliśmy tuż po ostatnim gwizdku:
Jeśli bramkarz Bournemouth miał jakąś listę rzeczy, które trzeba odhaczyć do końca kariery, zatrzymanie Zlatana Ibrahimovicia musiało być na jej czele. Nie ma w Premier League głośniejszego nazwiska. Nie ma w tej lidze faceta, który przykuwałby oczy bardziej. Dziś w telewizjach całego świata zostanie pokazany obrazek Szweda… marnującego jedenastkę? No nie, nie można tak stwierdzić, bo przecież jego strzał był i precyzyjny (w sam róg po ziemi), i siłowo nienaganny. To nie była kontynuacja przysłowia „nie ma dobrze obronionych karnych, są tylko źle strzelone”. To była PERFEKCYJNA parada polskiego.
W Premier League pod względem obronionych karnych na Polaka nie ma mocnych – ma ich już w tym sezonie na swoim koncie cztery. A przecież obroniony karny to nie jedyna fantastyczna interwencja Boruca w tym meczu. Wyjął świetny strzał Pogby z dystansu i wcześniej z obrębu pola karnego, wyjął sam na sam Martiala, nie dała mu rady także próba lobu Ibrahimovicia. Przy golu Manchesteru nie miał nic do powiedzenia – Rojo przeciął niegroźny strzał z dystansu, bramkarz nie miał szans na jakąkolwiek reakcję.
Boruc tego dnia stanowił jednoosobowy mur, wyłapał karnego. Bez Polaka w bramce, Bournemouth mogło tego dnia zostać powiezione nawet piątką. Dostawał wszędzie maksymalne noty, choć tak po prawdzie, brakowało skali.
Źródło: Squawka
Parę dni po 37 urodzinach Artur gra mecz, jakiego mógł mu zazdrościć każdy bramkarz świata. Trzyma równą, znakomitą formę, trafia do szóstki najlepszych Premier League. Niesamowite. Umówmy się – jego warsztat nie polegał i nie polega na wybitnym przygotowaniu fizycznym, dlatego właśnie upływający czas tak łagodnie się z nim obchodzi. Dlatego nie jest scenariuszem nawet, jeśli będzie bronił na tym poziomie choćby do czterdziestki – jeśli fizyczne tąpnięcie miało nastąpić, to już nastąpiło i nie zaszkodziło mu w żaden sposób.