Na wstępie – posypujemy głowy popiołem. Byliśmy absolutnie pewni, że w rundzie rewanżowej w walce o Ekstraklasę na jej zapleczu liczyć się będą trzy, maksymalnie cztery drużyny. Po prostu – zbyt poukładane, by nie odskoczyć. Zbyt silne kadrowo, zbyt silne organizacyjnie, zbyt mocno otrzaskane z realiami, by pozwolić sobie na jakieś spektakularne wtopy. Chojniczanka Chojnice. GKS Katowice. Zagłębie Sosnowiec. Może ktoś z dwójki Miedź Legnica – Sandecja Nowy Sącz, ale już na pewno nie Wigry, na pewno nie Górnik.
Tymczasem po trzech kolejkach pierwszoligowej wiosny najpoważniejszym kandydatem do gry w Ekstraklasie w przyszłym sezonie jest jedenasty w tabeli Stomil Olsztyn.
To oczywiście nieco żartobliwe ujęcie tłoku w I lidze, ale fakty są takie, że po trzech seriach spotkań po zimowej przerwie jesteśmy zdecydowanie bardziej skołowani niż jeszcze w końcówce stycznia. Lider i wicelider po rundzie jesiennej nie wygrali jeszcze meczu, przez co rozdzieliło ich w tabeli Zagłębie. Zagłębie, które mecz wcześniej dostało lekcję futbolu od Sandecji Nowy Sącz, która ograła ich 5:0. Czyli innymi słowy – na 9 meczów rozegranych przez czołową trójkę tylko raz zespół z tej ekipy schodził z boiska z 3 punktami – i to też tylko dlatego, że grali między sobą. Dziwi remis GKS-u Katowice ze Stomilem, jeszcze mocniej dziwi 3:3 Chojniczanki na stadionie Znicza Pruszków. Potykają się jednak wszyscy, solidarnie – bo przecież i Górnik Zabrze, i Olimpia Grudziądz przegrali kolejno z Pogonią Siedlce i Stalą Mielec.
Zimą czołówka wyglądała tak:
1. Chojniczanka 36 punktów
2. GKS 35
3. Zagłębie 33
cztery punkty przerwy
dziesięć drużyn, które dzieli sześć punktów (od czwartej Pogoni Siedlce z 29 “oczkami” do trzynastego Chrobrego Głogów z 23 punktami)
Teraz?
1. Chojniczanka 39 punktów
2. Zagłębie 37
3. GKS 37
4. Miedź 36
5. Wigry 35
6. Sandecja 33
7. Górnik 33
8. Olimpia 33
9. Pogoń 33
Dodajmy: w tym miejscu dopiero cztery punkty przerwy nad resztą stawki.
Chojniczanka zimą miała siedem punktów przewagi nad czwartym miejscem, teraz zaledwie sześć nad miejscem dziewiątym. A przecież w parze z tym wszystkim idą wyniki. Czemu czepiliśmy się akurat Stomilu Olsztyn jako faworyta do awansu? Jeszcze przed przerwą wywalczyli punkt z Chojnicami, potem wywieźli kolejny z Sosnowca i jeszcze następny z Katowic. Z podium nie przegrali, choć dwukrotnie grali na wyjazdach. Gdy dostali w terminarzu dół – czyli zespół Znicza – rozjechali go 5:1. I to wygląda w miarę logicznie. W przeciwieństwie do wyników pozostałych drużyn, przypominających nieco losowania w jakimś totalizatorze. Tu 5:0, tam 2:0, gdzie indziej mocarze dostaną w pecyn 1:2, by tydzień później rozklepać rywali 4:0. Sandecja demoluje Pogoń Siedlce, by następnie wyraźnie odstawać od Górnika Zabrze. Tego Górnika, który w Siedlcach przegrał 1:2.
I tak dalej, i tak dalej.
Konstruktywne wnioski? Co najmniej dwa. Można w ciemno założyć, że ostatni w tabeli Kluczbork zaraz rozklepie trzema golami kogoś z czołowej trójki. I drugi: łatwiej wytypować, w którym roku ludzkość stanie na Marsie, niż parę nowych ekstraklasowiczów w przyszłym sezonie.