Kontuzja Grzegorza Krychowiaka sprawiła, że Adam Nawałka ma znacznie mniejsze pole manewru przed trudnym wyjazdem do Podgoricy. Zakładając że w tak ważnym meczu selekcjoner pośle do boju graczy, którzy mają więcej niż 1A na koncie, w środku pola wystąpią Mączyński i Linetty. A przed nimi – i tuż za plecami Roberta Lewandowskiego – Nawałka będzie musiał postawić na jednego z rezerwowych w ostatnim czasie zawodników Napoli, Zielińskiego lub Milika.
Jeszcze kilka tygodni temu tego typu dylemat byłby banalnie prosty do rozstrzygnięcia. Milik leczył kontuzję, a Zieliński robił prawdziwą furorę we Włoszech, strzelał i asystował. W marcu sytuacja uległa jednak zmianie, i to wcale nie za sprawą jakiegoś spektakularnego powrotu naszego napastnika. To ofensywny pomocnik zaczął odczuwać trudy sezonu, mocno obniżył loty i ostatecznie wylądował na ławie. Bilans obu zawodników od początku miesiąca jest lekko depresyjny: Zieliński zaliczył we wszystkich rozgrywkach 84 minuty, a Milik 79.
Jeżeli więc o występie od pierwszych minut miałyby decydować osiągnięcia z klubu na przestrzeni ostatnich miesięcy, zagra Zieliński. Jeżeli jednak decydującą rolę odegra pozycja w kadrze, doświadczenie reprezentacyjne, zrozumienie z partnerami czy osiągnięcia z orzełkiem na piersi, od pierwszych minut zobaczymy Milika. I właściwie zupełnie nie zdziwilibyśmy się, gdyby ten przedmeczowy pojedynek zawodników Napoli wygrał właśnie wracający po kontuzji napastnik.
Przesłanek jest tutaj kilka, a ta najważniejsza to chyba bezgraniczna wiara Adama Nawałki w umiejętności 23-letniego napastnika, z którym wcześniej współpracował także w Górniku Zabrze. Taktyka z dwoma napastnikami i zbudowanie Milika jako kluczowego piłkarza tej reprezentacji to jedne z największych powodów do dumy dla obecnego selekcjonera. I tak naprawdę dużo bardziej ryzykowne oraz – patrząc z boku – dużo mniej prawdopodobne niż to, że Milik zagra w niedzielę od początku było to, że zacznie w pierwszym składzie eliminacje do Mistrzostw Europy 2016. Bo wtedy, mimo braku poważnych problemów zdrowotnych, jego sytuacja w klubie zdawała się o wiele trudniejsza.
Pomińmy tu inauguracyjne spotkanie z Gibraltarem, bo – umówmy się – na nie Nawałka mógłby wystawić nawet Przemysława Trytkę i wielka szkoda by się nie stała. Ale kolejny mecz, zakończony historycznym zwycięstwem z Niemcami, był już prawdziwym egzaminem dla Milika, który:
– Przez poprzednie osiem miesięcy we wszystkich rozgrywkach klubowych zaliczył 471 minut (teraz w analogicznym okresie ma ich 749).
– Był rezerwowym w Ajaksie, gdzie przegrywał rywalizację z Sigthórssonem (teraz jest rezerwowym w Napoli, gdzie przegrywa z Mertensem).
– W ośmiu ligowych kolejkach przed meczem z Niemcami zaliczył tylko trzy występy (teraz cztery razy pojawił się na boisku).
A jednak wtedy Adam Nawałka miał odwagę, by wystawić Milika na świeżo upieczonych mistrzów świata, to dlaczego miałby nie zrobić tego teraz, w meczu z drużyną z 62. miejsca rankingu FIFA-a? Tym bardziej, jeżeli pamięta, jak występ Arka z Niemcami, a także rozgrywany kilka dni później mecz eliminacyjny ze Szkocją, napędziły jego klubową karierę. Milik wrócił z kadry wzmocniony dwoma ważnymi trafieniami, nakręcony wygranymi starciami z najlepszymi obrońcami świata oraz bardzo pewny siebie. Wrócił odmieniony, co od razu przełożyło się na dyspozycję w Ajaksie. Spójrzmy na jego bilans ośmiu ligowych spotkań sprzed wyjazdu na mecze z Niemcami i Szkocją (za transfermarkt.pl):
Oraz na bilans ośmiu ligowych spotkań po powrocie z tego zgrupowania (w międzyczasie były też owocne dla Milika mecze z Gruzją i Szwajcarią):
Jeżeli więc mielibyśmy wskazać tu punkt przełomowy, byłby nim właśnie mecz z Niemcami. I tak naprawdę nie mielibyśmy nic przeciwko, by taki scenariusz się teraz powtórzył – Milik strzela Czarnogórze, a później wraca do Neapolu i sprawia, że Sarri na powrót wystawia Mertensa na skrzydle lub dokonuje innego manewru, by zrobić miejsce dla naszego napastnika. Napastnika, który odwdzięcza się formą rodem z początku tego sezonu. Jakkolwiek spojrzeć, w puli spotkania w Podgoricy mogą być nie tylko trzy punkty, ale i przywrócenie do żywych drugiej reprezentacyjnej strzelby.
Nawałce życzymy, żeby i tym razem udało mu się zgarnąć całość.
Fot. FotoPyK