Reklama

Jak teraz będzie wyglądała Legia? Nowe stanowiska, pierwsze rezygnacje

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

21 marca 2017, 17:09 • 4 min czytania 128 komentarzy

Zwrotów akcji było więcej niż w „Grze o Tron”. Raz jeden, raz drugi klan szedł po zwycięstwo. I jak w słynnym serialu – raz jedni ścinali głowy, a raz to im ścinano. Ostatecznie to Dariusz Mioduski będzie przez jakiś czas jedynym właścicielem Legii Warszawa.

Jak teraz będzie wyglądała Legia? Nowe stanowiska, pierwsze rezygnacje

Duet Bogusław Leśnodorski & Maciej Wandzel złożył Mioduskiemu ofertę kupna 60 procent udziałów za 50 milionów złotych. Mioduski nie zdecydował się na przyjęcie tej oferty i poinformował, że aktualnie nie jest skłonny do sprzedaży swojej części. W związku z tym ustalono: nie sprzedajesz, to kupuj.

No i kupił.

38 milionów złotych powędruje na konta dwóch biznesmenów, co oznacza, że Legia okazała się dla nich doskonałą inwestycją. Każdy z nich za 20 procent udziałów Legii zapłacił 1,6 miliona złotych, by teraz dostać po 19 milionów. Oznacza to ponad 1000-procentowy zysk w nieco ponad cztery lata. Mioduski przejmuje całość i można się domyślać, że nie jest to stan permanentny, tylko pierwszy etap nowych porządków. Udziałami chętnie podzieli się z kimś odpowiednio majętnym, co pozwoli mu odzyskać zainwestowane teraz środki, a jednocześnie utrzymać władzę – już na innych niż dotychczasowe zasadach, gdy w zasadzie niewiele miał do powiedzenia.

Do zarządu powinien trafić Jarosław Jankowski, który do tej pory był w radzie nadzorczej sekcji koszykówki. Do końca otwartą kwestią było to, czy Leśnodorski z klubu odejdzie, czy po prostu zamieni się z Mioduskim miejscami – ten pierwszy zostanie prezesem rady nadzorczej, a ten drugi prezesem klubu. Taki układ bardzo pasował Mioduskiemu, ponieważ osoba Leśnodorskiego gwarantowałaby swego rodzaju stabilizację i większe możliwości w kontaktach z kibicami. Generalnie Mioduski od początku grał na rozbicie duetu Leśnodorski & Wandzel, ale tu akurat nie było większych szans na powodzenie. Gdyby bowiem Leśnodorski chciał Wandzla zostawić, do całej sytuacji w zasadzie by nie doszło i Leśnodorski w ogóle udziałów by nie sprzedawał.

Reklama

Leśnodorski długo się namyślał i ostatecznie zdecydował, że po zbyciu udziałów w klubie zostanie – jako przewodniczący rady nadzorczej, co z kolei oznacza, że Mioduski powinien zostać prezesem. Głównie dlatego zostanie też póki co Michał Żewłakow, ale „póki co” to mogą być dość istotne słówka – kluczowe jest tu funkcjonowanie klubu w trakcie sezonu, żadnej ze stron nie zależy na rozregulowaniu całej Legii od środka. Inne osoby mocno związane z poprzednim prezesem zdecydowały się złożyć wymówienie. Zrobił to między innymi Dominik Ebebenge, który w klubie był takim „wolnym elektronem”, człowiekiem od załatwiania wszystkich możliwych spraw i przez którego przechodził ogrom roboty. Rezygnacje złożyli także Jacek Mazurek (dyrektor sportowy / akademia), Jarosław Wójcik (akademia), Radosław Boczek (akademia), Seweryn Dmowski (PR), Marcin Ungier (departament prawny), Maciej Dobrowolski (muzeum) oraz Grzegorz Szamotulski, który zapowiedział swoją rezygnację w razie takiego obrotu spraw już kilka tygodni temu w programie „Stan Futbolu”. Już wcześniej odszedł Jakub Szumielewicz, wiceprezes odpowiedzialny za wszystkie „niepiłkarskie” przychody klubu (marketing, sklep, dzień meczowy itd.). On oraz Ebebenge to prawdopodobnie osoby najtrudniejsze do zastąpienia.

Niewykluczone, że to nie koniec dymisji, zwłaszcza, że głowy podnieśli ci, którzy zatrudnieni zostali z namaszczenia Mioduskiego, którzy do tej pory byli w defensywie. Na pewno w wielu „komórkach” klubu zaczną się na tym tle pewne kwasy. To Legię różni od wielu klubów ekstraklasy, że pracuje w niej naprawdę armia ludzi.

Przed Mioduskim wielkie wyzwanie – do tej pory, mimo sygnałów jakie puszczał podczas „kampanii wyborczej”, był raczej biernym obserwatorem tego, jak działa klub, a nie sprawcą. Teraz nie tyle przesiada się z tylnego siedzenia za kierownicę, ile po prostu wsiada po raz pierwszy do auta. Na pewno będzie musiał się niejako nauczyć piłki – tak jak uczył się jej przez lata Leśnodorski. Za naukę uważamy np. to, komu w tym środowisku warto ufać, a komu nie, z kim przyjemnie się robi interesy, a kogo należy się wystrzegać. Wszyscy ci ludzie negatywnie zweryfikowani przez poprzednią władzę dostaną teraz wiatru w żagle i będą chcieli odbudować swoje wpływy przy Łazienkowskiej.

W akademii osobą numer jeden powinien być Radosław Mozyrko, który do klubu trafił we wrześniu, jako koordynator ds. akademii. Można zgadywać, że czasami szeptać do ucha Mioduskiemu będzie Cezary Kucharski – zgadujemy na tej podstawie, że kilka dni temu przeprowadził… wykład dla trenerów akademii. Tłumaczył, jak zarządzać karierą młodego zawodnika. Wydaje się, że w poprzednim wariancie personalnym podobne spotkanie raczej by się nie odbyło.

Przed Legią ciekawe czasy, przed ligowymi konkurentami jeszcze ciekawsze. Na finiszu rozgrywek będą mieli przeciwko sobie rozregulowanego przeciwnika.

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

128 komentarzy

Loading...