Nuri Sahin to idealny przykład na to, że kontuzje mogą zepsuć karierę. Pamiętamy jeszcze tego pomocnika za pierwszej „kadencji” w Borussii Dortmund. Podanie, drybling, strzał – miał bardzo dużo atutów. W końcu Niemcy zrobiły się dla niego za ciasne i odszedł do Realu. Wtedy zaczął powolne staczanie się ze szczytu na sam dół.
Borussia, Real, Liverpool – z pozoru to kariera wymarzona. Ani w Realu, ani w Liverpoolu Sahin nie dostał jednak odpowiedniej liczby szans do pokazania swojego potencjału. Dlatego potem z podkulonym ogonem wracał do Zagłębia Ruhry. Dziś przypominamy, jak kilka lat temu w barwach Borussii udało mu się strzelić kapitalną bramkę. Dostał piłkę na 25. metrze i zbytnio się nie zastanawiając walnął pod poprzeczkę.