Reklama

Michał Kucharczyk – nieoczywisty bohater z krwi i kości

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2017, 18:04 • 5 min czytania 23 komentarzy

Nie ma chyba drugiego takiego piłkarza w polskiej lidze, który budziłby równie skrajne emocje, co Michał Kucharczyk. Z jednej strony facet jest wyśmiewany, bo techniką na pewno nie grzeszy, piłka potrafi się od niego odbić w najmniej spodziewanym momencie, w najmniej spodziewanym kierunku. Jednak z drugiej, z jakiegoś powodu przez tyle lat w Legii się utrzymuje. Ma bowiem także inną, lepszą twarz, którą potrafi pokazać w ważnych dla zespołu momentach. I na szczęście warszawiaków, ten dobry Kuchy wczoraj wieczorem był akurat w Gdańsku.

Michał Kucharczyk – nieoczywisty bohater z krwi i kości

Nie ma co ukrywać, że przed pojawieniem się Kucharczyka na boisku nie szło gościom z Lechią za dobrze – Wojskowi już byli na debecie, wracały koszmary znad gdańskiego morza, kiedy grająca tam Legia często przegrywała. Dość przypomnieć sezon 11/12, gdy Jakub Wilk uderzając z wolnego dał utrzymanie Lechii, a warszawiakom zabrał mistrzostwo. W każdym razie, do 56. minuty legionistom było trudno i właśnie wtedy pojawił się Kucharczyk. Dwie minuty potrzebował, by doprowadzić do wyrównania, a kilka minut przed końcem pognębił gospodarzy. Żarty z tej bramki dobrze zresztą pokazują, jak piłkarz bywa odbierany – nietrudno spotkać w internecie kąśliwe opinie, że Maloca podał rywalowi, nie bojąc się z jego strony zagrożenia.

Kucharczyk jest bowiem bohaterem nieoczywistym, a może raczej przyziemnym, z krwi i kości, bo jego upadki oglądamy tak samo często jak i wzloty. Pamiętamy przecież wszyscy najbardziej charakterystyczne sceny: kopnięcie w maliny z Ajaksem, pudło na pustą przeciwko Wiśle czy nawet ten nieszczęsny wywiad, po którym Kucharczyk na zawsze będzie łączony ze słówkiem “fatalny”.

By zrozumieć fenomen tego zawodnika, warto zwrócić uwagę na moment, kiedy zaczął przebijać się w Legii, czyli sezon 10/11, po przeprowadzce ze Świtu. Stołeczni wchodzili w nową erę. Andrzej Strejlau był głaskany po głowie i zajadał się truskawkami, zachwalając w spocie reklamowym nowy stadion. Do stolicy zjeżdżali piłkarze, którzy mieli ligę roznieść i dać klubowi mistrzostwo. Vrdoljak, Kneżević, Antolović, Mezenga czy Manu, o którym mówiono, że patrząc na jego grę ludzie będą wstawać z miejsc. I rzeczywiście wstawali, ale głównie zniesmaczeni, więc na tej pace naznaczonej ogromnymi oczekiwaniami wybił się właśnie Kucharczyk.

Pierwszy przykład z brzegu to mecz z Lechem Poznań przy Łazienkowskiej – podobnie jak z Lechią wczoraj, Legii nie szło, ale swój naturalny gaz i obcinkę Arboledy wykorzystał Kucharczyk, doprowadzając tym samym do remisu. Dalej – mecz z Koroną, wówczas wiceliderem. Wciąż chimeryczna Legia pojechała tam po 0:3 z Lechią i 1:0 z Widzewem. Niepewna siebie wygrała jednak wysoko, 4:1, a wynik otworzył oczywiście Kucharczyk i dołożył jeszcze asystę na 3:1.

Reklama

Kuchy pewnie pokazał się wtedy też dlatego, że na tle rozmemłanych gwiazdeczek imponował zaangażowaniem i ambicją oraz był kimś, z kim kibice mogli się mocniej utożsamiać, był chłopakiem stąd, a nie najemnikiem w typie truskawkowego zaciągu. Wiadomo też jednak, że Legia od tamtego momentu poszła sporo do przodu i na samej jeździe na tyłku trudno byłoby Kucharczykowi w klubie się utrzymać. Stąd parę telenoweli o ewentualnym odejściu piłkarza.

Choćby w sezonie 13/14, a właściwie w jego połowie – Urbana zmienił Berg i początkowo kompletnie nie widział Kucharczyka w swoich planach, piłkarza wręcz uprzedzono, że minut na boisku powinien szukać w innym klubie. Rzeczywiście, Kucharczyk u Norwega nie miał żadnego kredytu zaufania, grywał okazjonalnie, pierwszy raz na boisku od początku pojawił się dziewiątego maja. Od tego czasu przez pięć kolejek strzelił trzy gole i razem z Legią cieszył się z mistrzostwa.

legia1KUP KSIĄŻKĘ LEGIA MISTRZÓW W PROMOCJI W SKLEPIE WESZŁO

– Mówiąc szczerze trochę żałowałem, że zostałem. Nie sądziłem, że aż tak pójdę w odstawkę. W okresie przygotowawczym zagrałem w Legii i reprezentacji 5 meczów, zdobyłem dwie bramki. Prezentowałem się całkiem dobrze i nagle dzień przed pierwszym meczem zostałem odpalony. Wszedł na moje miejsce Guilherme, a potem już nawet nie powąchałem boiska. Byłem sfrustrowany, do gry wchodzili zawodnicy od razu po kontuzji, a ja byłem zdrowy, starałem się dawać z siebie wszystko na treningach, ale szansy nie dostawałem – opowiadał potem Kucharczyk w wywiadzie dla legia.net. Żeby jeszcze lepiej wyobrazić sobie jego frustrację, warto dodać, że w ostatnim meczu ligowym za Urbana załadował trzy gole Cracovii.

Reklama

Zresztą, po tamtym sezonie znów mówiło się o odejściu Kucharczyka, a ten znów został i przesądził choćby o trzech punktach z Trabzonsporem. To też ciekawy rozdział w jego piłkarskim życiu – ważne gole w Europie, bo wcześniej była dająca nadzieję bramka ze Spartakiem, a niedawno zamknięcie meczu z Dundalk. W ważnych pucharowych meczach strzelał już takim rywalom, jak Spartak, Rapid Bukareszt, Celtic, Trabzonspor, FC Brügge, Zoria, Dundalk czy Borussia Dortmund (pierwszy gol Polaka dla polskiego zespołu w LM od czasów Dembińskiego!). W ogóle, patrząc na liczby Kucharczyka, człowiek może złapać się za głowę – 265 meczów dla Legii, 52 gole, 45 asyst. Do tego dziewięć meczów w kadrze.

I nie, nie chodzi o to, że to dużo w skali globalnej, ale przyrównując do tych statystyk talent, umiejętności i potencjał Kucharczyka, cyferki robią wrażenie. Chodzi głównie o to, że często zżymając się na rozkapryszonych piłkarzy warto docenić Kucharczyka, bo to żywy przykład, ile można osiągnąć dzięki ambicji, zostając na określonym poziomie bez względu na wszystko. Wiadomo, szydera jest również potrzebna, ale niektórzy się w temacie Kucharczyka zatracają, jakby zapominając, że on miejsca w Legii nie wygrał w audiotele, tylko je sobie wyszarpał.

Tak z ręką na sercu – ktokolwiek przypuszczał, że z tych młodych-zdolnych Legii – Wolskiego, Żyry, Borysiuka, Koseckiego, Łukasika i Furmana – w Lidze Mistrzów pokopie jedynie Michał Kucharczyk?

Paweł Paczul

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej: “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
0
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej: “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”
Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
6
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Felietony i blogi

Komentarze

23 komentarzy

Loading...