Reklama

Rafał Siemaszko – czwarty najefektywniejszy napastnik ligi

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2017, 11:48 • 3 min czytania 1 komentarz

Dobry napastnik musi nieustannie kojarzyć się z golami – jego obecność w polu karnym ma sprawiać, że głowy obrońców zaraz nawiedzi wizja, w której ich bramkarz będzie schylał się po piłkę do siatki. Wiadomo, poza instynktem taki piłkarz powinien mieć też szeregi innych zalet, ale warto, by łatwość w strzelaniu była tą zaletą nadrzędną. Innymi słowy: musi być efektywny i taki jest właśnie Rafał Siemaszko, a przecież przed sezonem nikt go o to specjalnie nie podejrzewał.

Rafał Siemaszko – czwarty najefektywniejszy napastnik ligi

Jasne, Siemaszko trafiał już na zapleczu ekstraklasy, ale żaden goleador to nie był – sezon temu siedem bramek, rok wcześniej sześć. Ustawiano go zresztą inaczej, bywało, że biegał po skrzydle lub za główną szpicą w zespole, i w Chojniczance, i później w Arce. W każdym razie, po awansie do naszej przaśnej elity nikt nie oczekiwał od niego cudów, widać to było chyba aż za bardzo – strzelać miał Zjawiński, po powrocie do zdrowia Abbott i na samym końcu, ewentualnie, Siemaszko. Życie te założenia rozliczyło brutalnie, bo Zjawiński jak zwykle trafił dwa razy i się zwinął, Abbott leczył kontuzję i gdy wrócił we wrześniu, to drogi do bramki rywala nie znalazł (co, na marginesie, nie było zaskoczeniem chyba nawet dla samego Abbotta).

Siemaszko w tym czasie grywał ogony, przebywał na boisku maksymalnie pół godzinki, pierwszy raz w wyjściowym składzie pojawił się dopiero na mecz z Jagiellonią, 12 grudnia. Trafił. Sześć dni później mecz ze Śląskiem, Siemaszko w pierwszym składzie i znów trafia. W sumie, za całą ekstraklasową jesień napastnik mógł sobie policzyć cztery gole, czyli całkiem przyzwoicie, jeśli spojrzeć na jego staż – ledwie 573 minuty biegania po boisku. Śledząc boiskowe ruchy Abbotta i Zjawińskiego, można było się zastanawiać, co zrobił Siemaszko trenerowi? Jakiś nietakt? Niestosowny strój? Piłkarskie możliwości miał bowiem od początku o wiele wyższe niż bezbramkowy duet.

Zimą sytuacja się zmieniła. Z Arki odszedł Zjawiński, ale nic dobrego dla Siemaszki nie zwiastowały transfery Barisicia i Trytki, tym bardziej, że sam Siemaszko złapał kontuzję i przegapił dwa pierwsze mecze. Mógł więc się napastnik martwić, bo przy dobrej formie nowych nabytków znów zostałby odstawiony na boczny tor. Na jego szczęście nic takiego się nie stało. Barisić zawodzi, Trytko trafił tylko raz, Siemaszko wrócił na Koronę – zagrał 14 minut! – i od razu strzelił bramkę. Potem walnął jeszcze honorową Lechowi, kiedy wyszedł już w podstawie.

Sześć goli – niby bilans przeciętny, ale znów: jeśli zajrzeć w to ile minut Siemaszko po boisku biega, trzeba nabrać do tego wyniku respektu. W skali ligi, napastnik jest bowiem piątym najbardziej efektywnym zawodnikiem (za ekstrastats.pl):

Reklama

1. Dawid Kownacki gol co 91,9 minut

2. Marcin Robak – gol co 102, 5 minuty

3. Nemanja Nikolić – gol co 107, 2 minuty

4. Robert Pich – gol co 107,8 minut (bez bieżącej kolejki)

5. Rafał Siemaszko – gol co 110, 3 minuty

Naprawdę, robi to wrażenie, bo przecież Nikolicia już nie ma, więc Siemaszko jest właściwie czwarty. Facet ma już 30 lat, przebył krętą drogę do ekstraklasy, Arka już raz, w sezonie 10/11 go odrzuciła, a gdy razem z nią trafił na najlepsze boiska w Polsce, nie potrafiono mu zaufać. Wołano o napastnika, płacono przeciętnemu Zjawińskiemu, szukano kwadratowych jaj, kiedy prawdziwy snajper cały czas był pod nosem.

Reklama

graf12

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...