Nie jest normą w Ekstraklasie podpisywanie długoterminowych umów z zawodnikami zaawansowanymi wiekowo, lecz akurat Legia nie miała oporów, by przedłużyć Radoviciowi kontrakt do 2019. To niezły tydzień dla Rado: dopiero co wyprzedził Pavola Stano i stał się z 244 meczami najczęściej występującym w Ekstraklasie obcokrajowcem, a teraz dowiedział się, że swój rekord będzie mógł spokojnie śrubować.

Aby zrozumieć o co tak naprawdę chodzi w tym ruchu, należy czytać między słowami Michała Żewłakowa. Za Legia.com:
Rado wrócił do nas po burzliwym okresie w jego karierze. Sądzę, że jego miejscem docelowym zawsze była Legia, zawsze chciał tu wrócić. Udało się i jest liderem Legii Kontrakt z sierpnia był takim, aby sprawdzić, zmotywować i sprowokować trochę Rado, aby postawił kropkę nad i. Teraz nadszedł odpowiedni czas, aby nagrodzić jego wkład. A to nie tylko boisko, ale także rola w szatni. Jak patrzymy na zawodnika, który może zrobić coś z niczego, to ostatnio głównie widzimy Vadisa i Radovicia. Jego praca w drużynie, to nie tylko boisko, to też szatnia.
Innymi słowy, kontrakt Rado do najbardziej lukratywnych nie należał. Przypomnijmy sobie, jakim znakiem zapytania był w momencie podpisywaniu kontraktu. Zostawił Legię dla Chin, utył gdzieś w Słowenii, generalnie szczególnie nie rokował. Sam fakt, że otrzymał propozycję z Legii, dla wielu był sensacyjny. Legia kasą nie musiała kusić.
Kup książkę Legia Mistrzów w Sklepie Weszło (KLIK)Ale teraz, gdy Radović pokazał, że nawet na poziomie Champions League jego kiwka wciąż potrafi działać, sprawy mają się inaczej. To, że stanie się ważną postacią szatni, jednym z jej liderów, nie podlegało dyskusji, a też ma swoją cenę. Tymczasem Radović do wszystkiego dołożył naprawdę świetną grę.
Czy zasłużył na podwyżkę? Tak. Czy istniało ryzyko, że ktoś za chwilę mocno przebiłby Legię finansowo i przyszłość Rado stałaby pod znakiem zapytania? Z pewnością. Legia dzięki świeżutkiemu autografowi Serba z polskim paszportem żegna się z potencjalnie trudnym tematem.
Czy Legia podejmuje duże ryzyko? Nie. Praktycznie żadne. Owszem, Radović w 2019 będzie miał 35 lat. Ale zarazem nie jest to zawodnik, który szczególnie polega na fizyczności. Jeśli tak by było, już by się posypał, tymczasem co tydzień tylko udowadnia, że w jego przypadku metryka ma trzeciorzędne znaczenie. Poza tym jest oczywiste, że zawodnik z takim stażem w Legii może mieć w niej przyszłość również pozaboiskową – ta umowa, w zasadzie do końca kariery, niejako taki scenariusz sugeruje.
Za chwilę stuknie mu – z małą przerwą – dekada w Warszawie. Może z tej okazji warto przypomnieć skład Legii na mecz Superpucharu Polski z Wisłą Płock w sezonie 06/07? Fabiański – Szala, Jędrzejczyk, Choto, Kiełbowicz, Surma, RADOVIĆ, Burkhardt, Roger, Gottwald, Elton.
Fot. FotoPyK