– Jeżeli popełnisz błąd w tenisie, to przegrywasz wymianę. Gdy nawalisz w boksie, lądujesz na deskach – tłumaczy specyfikę szermierki na pięści były pretendent do tytułu mistrza świata najcięższej kategorii Randall „Tex” Cobb. Eksperci boksu powtarzają, że nie ma ludzi odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni. Co dzieje się w naszym mózgu po otrzymaniu ważącego 600 kg uderzenia? Co nauka wie o zjawisku encefalopatii, nazywanej najbardziej tajemniczą chorobą świata sportu? Czy dowiedziony przez doktora Benneta Omalu związek pomiędzy urazami głowy futbolistów amerykańskich a ich późniejszą depresją i samobójstwami można przenieść na grunt sportów walki? Postanowiliśmy porozmawiać o tym z dr n. med., panią neurolog Aleksandrą Karbowniczek z warszawskiej „Kliniki Ruchu”.
„Dopilnuj, aby mój mózg oddano do banku mózgów NFL” – napisał żonie tuż przed śmiercią legendarny Dave Duerson. Miał na myśli Center for the Study of Traumatic Encephalopathy, w którego kostnicy znajduje się największy bank mózgów sportowców na świecie. W większości dawcami są amerykańscy gracze futbolu i hokeiści.
W Polsce największy bank mózgów znajduje się w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Dzisiaj ludzie niechętnie oddają ten narząd do badań, dlatego większość zasobów pochodzi z czasów komunistycznych. Nawet w przypadkach trudnych i wątpliwych diagnostycznie, mimo że prawo stoi po naszej stronie, szanuje się decyzję rodziny w tej sprawie.
Robiąc doktorat z neuropatologii natknęłam się na przypadki encefalopatii bokserów. Pamiętam pacjenta, który miał daleko idące zmiany neuropatologiczne w badanym materiale – charakterystyczne, że tak to ujmę, zmiany „parkinsonowskie i alzheimerowskie”. Byłam zaskoczona, gdyż według historii choroby jego stan kliniczny nie był bowiem taki zły.
Encefalopatia bokserów to przypadłość dobrze znana neurologii?
Tak, to rozpoznana jednostka chorobowa związana z urazami głowy. Podczas walk bokserskich dochodzi do wielokrotnych wstrząsów, na skutek których mózg szybciej się degeneruje. Można to zaobserwować klinicznie po kilkunastu latach od rozpoczęcia kariery. Osoba stosunkowo młoda może uskarżać się na pewne objawy – jak zaburzenia koncentracji, czy bóle głowy. W późniejszym okresie dołączają się już zaburzenia nastroju, zmiana zachowania, objawy „parkinsonowskie”, a finalnie zaburzenia funkcji poznawczych.
Dlaczego to akurat bokserzy są na cenzurowanym?
Ponieważ jest potwierdzone naukowo, że zaburzenia funkcji poznawczych u zawodowych pięściarzy rozpoczynają się dużo wcześniej, o czym mało się mówi. Może dlatego, że przedstawicieli sportów walki traktuje się stereotypowo i z góry zakłada się, że jest to grupa osób, która powiedzmy sobie… niespecjalnie przykładała się do nauki w szkole. Może to sprawia, że oczywiste objawy neurozwyrodnienia są u nich bagatelizowane?
„Żołnierz wyruszając na wojnę, wie, że może zginąć. Sportowiec wchodząc na boisko nie ma o tym pojęcia, a powinien mieć” – przekonuje dr Bennet Omalu.
Moim zdaniem człowiek powinien mieć świadomość, czym może się dla niego skończyć uprawianie wyczynowego boksu. Młodych adeptów tego sportu należy zapoznać z ryzykiem walki w ringu. Nie ma tutaj miejsca na zmowę milczenia i zamiatanie pewnych spraw pod dywan. Kamil Stoch wie, czym mu grozi odpięcie w locie narty, a na wyobraźnię żużlowca działają śmiertelne wypadki na torze. Oczywiście nie zakładam, że którykolwiek sportowiec tuż przed startem drży o zachowanie życia.
Omalu odkrył w mózgach futbolistów amerykańskich białko tau. Co to takiego?
Sama jego obecność nie jest powodem do niepokoju, wręcz odwrotnie. Jest to normalnie występujące w neuronach białko, mające funkcję stabilizującą i „oczyszczającą” w obrębie tkanki. Prawidłowo zbudowane i funkcjonujące jest potrzebne. Wiemy natomiast, że jego nieprawidłowa fosforylacja powoduje jego dysfunkcję i nagromadzenie. Może mieć tu wpływ mutacja genetyczna, czy po prostu proces starzenia się. W postaci ufosforylowanych złogów, odkłada się w mózgu w chorobach neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Parkinsona czy Alzheimera. Ich obecność może dawać więc objawy charakterystyczne dla tych jednostek chorobowych, również poprzez jednoczesne zwiększenie złogów beta-amyloidu, charakterystycznych dla tych schorzeń. Spowolnienie psychoruchowe, drżenie, sztywność mięśniowa, czy kłopoty z pamięcią – to objawy „parkinsonowskie”, które mogą występować w encefalopatii pourazowej. To jednakże odrębna jednostka chorobowa.
Neurochirurg Maciej Bujko przekonuje: „Jedno wiemy na pewno: mózgi pięściarzy ulegają zwyrodnieniu dużo szybciej niż ma to miejsce w przypadku przedstawicieli innych sportów”. (*wypowiedzi neurochirurga pochodzą z materiału Kacpra Bartosiaka “Gdy gaśnie światło… Co nokaut robi z pięściarzem”)
Dlatego mam wątpliwości, czy Muhammad Ali cierpiał na idiopatyczną chorobę Parkinsona. Taki stan mógł być spowodowany wielokrotnymi urazami głowy.
Ali wiązał swoją przypadłość z walką z Larrym Holmesem. Naukowcy wątpią jednak, aby boks przyczynił się u niego do rozwoju Parkinsona. Dyrektorka centrum im. „Największego” przytacza twarde dane: „Ludzie bez historii urazów głowy mają około 1% szans na zachorowanie na tę chorobę w wieku 60 lat. W przypadku tych, którzy doświadczyli urazów, i to dość poważnych – wymagających hospitalizacji i opieki lekarzy – szanse wzrastają do 1,5%”.
Nie znam dokładnych statystyk, ale uważam, że to zaniżony wskaźnik. Faktem jest, że urazy głowy przyspieszają neurodegenerację i że nadal nie wiemy, co jest bezpośrednią przyczyną choroby Parkinsona. Objawy choroby narastają w czasie, ale czynnikiem sprawczym może być np. silny stres, wypadek komunikacyjny, czy ciężki zabieg operacyjny. W przypadku Alego mógł to być parkinsonizm wtórny, czyli pourazowy. Możliwe, że ostatnia walka stanowiła tu czynnik sprawczy, przełom. Urazy głowy na pewno nie są tu obojętne.
Pojedyncze uderzenie zawodowego pięściarza wagi ciężkiej ma siłę od 200 do ok. 600 kilogramów. Oznacza to, że w trakcie trwającej dwanaście rund walki mistrzowskiej pięściarze mogą przyjąć na twarz ciosy ważące łącznie nawet kilkadziesiąt ton.
Jeżeli pięściarz otrzyma czyste uderzenie, jego mózg dosłownie obija się o ściany czaszki. Jest to tzw. uszkodzenie contr-coup, gdzie dochodzi do przeciwuderzenia – przykładowo po uderzeniu w okolicę czołową, mózg odbija się od ściany czaszki i następnie obija się o czaszkę w okolicy przeciwległej – potylicznej.
Cytowany dr Bujko uważa, że najgorsze są ciosy sierpowe.
Trafiają w twarz z boku i wywołują rotację głowy. To oznacza, że mogą uszkodzić dodatkowo odcinek szyjny kręgosłupa i rdzeń kręgowy.
Proszę spojrzeć na szybkie zakończenie tego pojedynku.
Jak wytłumaczyć drżące ciało leżącego na deskach pięściarza?
Otrzymał cios w tył głowy, w okolicę rdzenia przedłużonego. To spowodowało utratę przytomności. Na obecność drgawek składa się wiele czynników. Chyba nie wstał i nie walczył dalej?!
Nie, sędzia natychmiast przerwał pojedynek.
To dobrze, ciosy w tył głowy są bardzo niebezpieczne.
W grudniu Michał Cieślak zaserwował taką „atrakcję” Nikodemowi Jeżewskiemu. Z niesportowym zachowaniem zaciekle walczy federacja WBC. Zgodnie z nową regulacją, każde uderzenie w tył głowy skutkuje obligatoryjnie utratą punktu. Jeżeli to nie powstrzyma agresora przed łamaniem przepisów, sędzia jest zobowiązany przerwać pojedynek.
To słuszna polityka. Pień mózgu, na który składa się również wspomniany już rdzeń przedłużony, to to ośrodek kontroli ruchu, oddychania. W szczególnych przypadkach stosuje się leczniczo wycinanie płatów czołowych, czy skroniowych, co pokazuje, że można żyć nawet bez „połowy głowy”. Natomiast tyłomózgowie zawiera tak ważne życiowo struktury, że ich uszkodzenie jest najczęściej nieodwracalne.
Podobnie surową politykę postanowiono zastosować w przypadku uderzeń głową.
Zderzenia głowami to potężne narażenie zdrowia. Coś najgorszego dla mózgu, co może przytrafić się np. na boisku piłkarskim. W głośnym filmie „Wstrząs”, na który się pan powoływał, analizowano głównie tego typu urazy u futbolistów amerykańskich. Według praw fizyki, mamy tutaj do czynienia z dwiema nakładającymi się siłami.
Jak w tych pojedynkach, proszę spojrzeć. Szpilka nadziewa się na prawą rękę Wildera, Pacquiao daje się wyprzedzić Marquezowi.
Jeden zachodzi, próbuje zadać cios, drugi uwalnia rękę. To tak jak w zderzeniu samochodów, wszystko się kumuluje.
Z medycznego punktu widzenia lepiej, aby ktoś został szybko znokautowany niż do końca był uczestnikiem wielkiej ringowej wojny takiej jak: Gołota-Bowe, Chisora-White czy Fonfara-Cleverly? Ci ostatni wyprowadzili łącznie 2524 ciosy!
Patrząc pod kątem uszkodzenia długoterminowego, rzeczywiście to wielokrotnie powtarzające się urazy głowy są przyczyną wcześniejszych zaburzeń funkcji poznawczych oraz degeneracji mózgu. Wyjątkowo silne i celne uderzenie – jak te, które mi pan przed momentem zaprezentował – może jednak zabić pacjenta. Pięściarz dostaje wprawdzie w płat czołowy, ale mózg dosłownie odbija się od czaszki i krwawienie może dotyczyć płata potylicznego. I zawodnik np. przestaje widzieć. Takim uderzeniem można człowieka, jeśli nie uśmiercić, to z pewnością spowodować jego niepełnosprawność.
Oglądający walkę Pacquiao z Marquezem dr Rustico Jimenez stwierdził, że Filipińczyk ma objawy choroby Parkinsona i powinien odejść z boksu. „Pacman” przegrał przez potworny nokaut i przez kilkadziesiąt sekund nie dawał znaku życia. Bardziej szokująca diagnoza dotyczyła Witalija Kliczki, bo ten przez dobre 10 rund obijał Tomasza Adamka, a mimo to o nim, a nie o Polaku, neurochirurg z Herzliya Medical Center powiedział: „Widziałem wszystkie jego walki i chcę go ostrzec: 40 lat to bardzo dobry wiek na to, by zakończyć karierę. Witalij, choć dominował w ringu, nie mógł zadać kończącego ciosu. Nie mam wątpliwości – to kwestia neurologiczna. Sposób wysławiania się Kliczki na konferencji po walce też był niepokojący, brzmiał zupełnie inaczej niż przed nią”. Kliczko to wyśmiał, ale niedługo później zawiesił rękawice na kołku.
To szeroko zakrojone wnioski, bardzo na wyrost. Oczywiście jest coś takiego jak strassen diagnose. Pacjent wchodzi do gabinetu i od razu widzimy co mu jest. Ale żeby ocenić czyjś stan sprzed ekranu telewizora? W przypadku choroby Parkinsona nie można tego robić nawet po badaniu klinicznym. Należy poczekać i chociażby ocenić jeszcze reakcję organizmu na leki. Możemy mieć podejrzenie, ale żaden uczciwy lekarz nie postawi jednoznacznej diagnozy podczas pierwszej wizyty.
Poza tym nie mylmy pojęć. Odnoszę wrażenie, że nadużywane są stwierdzenia „parkinsonizm”, czy wręcz choroba Parkinsona w potocznym przekazie. Można mieć objawy tej choroby, jednostek chorobowych jest jednak wiele.
Czyli sam sposób wysławiania się Andrzeja Gołoty nie musi wskazywać na postępującą chorobę Parkinsona?
A ktoś wysunął u niego takie podejrzenie? Żeby to stwierdzić za pośrednictwem ekranu telewizora, musiałabym zobaczyć w jaki sposób chodzi, jak balansuje podczas chodzenia. Spowolnienie mowy czy hipomimia, czyli charakterystyczna „maskowata twarz”, nie musi być oznaką wyłącznie choroby Parkinsona. Upośledzony sposób wypowiadania się może być związany z szeregiem innych chorób, choćby nerwowo-mięśniowych.
To częsty efekt uboczny występów w ringu. Przemysław Opalach po wyniszczającym boju z Geadem Ajetoviciem nie poznawał żony, nie wiedział ja się nazywa. „Minął tydzień. Jadę z kolegą, rozmawiam z nim i nagle brakuje mi słowa. «Ezezezeze», «Uzyzyzy» – tylko to jestem w stanie wydusić, wszystko mi się miesza. Podejrzenie krwiaka mózgu. W szpitalu okazało się, że to jednak tylko wstrząśnienie”.
Wstrząśnienie mózgu miał zapewne od razu po walce. Późniejsze zaburzenia w wysławianiu się nie były, moim zdaniem, bezpośrednio związane z tym urazem, skoro wykluczono np. krwiaka pourazowego. To mogło być przemijające niedokrwienie mózgu (z ang. TIA), czy też jakiś rodzaj napadu padaczkowego.
Nazywany kosmitą Bernard Hopkins został znokautowany po raz pierwszy w wieku 52 lat. Czy jest udowodnione, że osoby starsze są bardziej podatne na uszkodzenia mózgu?
U dzieci i osób młodych dochodzenie do siebie po urazach głowy wygląda zupełnie inaczej, dużo lepiej. Mózg jest plastyczny, lecz też naturalnie się starzeje, z wiekiem następują zaniki tkanki nerwowej.
Uszkodzenie mózgu może sprawić, że upadamy po uderzeniu, które jeszcze dwa lata temu potraktowalibyśmy jak przyjemny podmuch wiatru? Albert Sosnowski stoczył w swojej karierze wiele wyczerpujących wojen. Padał m.in. po ciosach Witalija Kliczki i Aleksandra Dimitrienki. W ostatniej rundzie walki z Rosjaninem „Dragon” ruszył do ataku i nadział się na potężny prawy podbródkowy rywala. Stracił przytomność. „Sosnowski nie powinien już boksować, ma problemy neurologiczne” – uważa były trener Alberta Fiodor Łapin.
Pacjent nie musi mieć ani Alzheimera, ani Parkinsona, ani wykazywać żadnych niepokojących objawów neurologicznych wpływających na jakość życia, a po wykonaniu tomografii komputerowej głowy okazuje się, że ma bardzo dużo zaników tkanki nerwowej. Człowiek ulega procesowi starzenia i mózgowi również przybywa lat. To oczywiste, że jest bardziej narażony na uszkodzenia, gdy wychodzi się na ring po pięćdziesiątce. Nawet naczynia są bardziej kruche, co sprawia, że jest większe ryzyko krwawień. To już nie ta tkanka, co wcześniej. Zwykły uraz głowy może skończyć się tragicznie. W każdym razie dużo gorzej. Proszę zauważyć, że ludzie starsi potrafią mieć krwiaka podtwardówkowego od uderzenia w kuchenną szafkę.
Naukowcy z kliniki Cleveland w stanie Ohio przeprowadzili badanie na próbie 93 bokserów i 118 zawodników MMA. Wyniki prześwietleń i testów sprawnościowych pokazały, że osoby z doświadczeniem w sportach walki potrzebowały więcej czasu na zrozumienie i wykonanie określonych zadań. Co ciekawe, pięściarze w tych badaniach wypadli zdecydowanie gorzej.
To zrozumiałe. Pięściarze przyjmują dużo więcej ciosów na głowę niż zawodnicy MMA. Ci często kopią w udo, piszczele, po żebrach.
Ale w MMM używa się łokci i kolan. Proszę. Oto twarz „Cyborga” Santosa po latającym kolanie.
Pęknięta kość czaszki, widać.
Mózg jest w zasadzie odsłonięty.
W zasadzie. W praktyce uszkodzony jest płat kostny, który mógłby się dalej wgłębiać, aż do mózgu. Siła uderzenia musiała być potworna, w dodatku kość udowa to kawał kości. Dlatego MMA , przepraszam, w ogóle nie uważam za sport.
Wróćmy do dolegliwości mózgu.
Na pewno zdrowiej jest mieć połamane żebra niż obitą głowę. Mimo mojej niechęci do MMA, mam wrażenie, że sędziowie reagują tam szybciej niż w boksie. Oglądałam pojedynek Pudzianowskiego z „Popkiem”, gdzie walki tak naprawdę nie było. Jak „Popek” zaczął dostawać po głowie, sędzia natychmiast to przerwał.
Trenujący wówczas Pawła Raka Marcin Różalski tłumaczył słabą odporność na ciosy podopiecznego deficytem mocnych sparingów. Podczas przygotowań panowie skupili się nad poprawą kondycji i treningiem elementów technicznych. „Popek” nie był w stanie przyjąć ciosu, bo nie przyjmował ich przed walką.
Czy głowę można przyzwyczaić do obrywania? Możliwe. Może się zmienić wrażliwość na bodźce, głównie bólowe. Ale o ile zrozumiałe jest dla mnie, że praca nad masą mięśniową stanowi rodzaj uodporniania na ciosy i dobrze wykształcone np. mięśnie brzucha oraz odpowiednie ich napięcie pozwala przyjmować silniejsze ciosy, o tyle trudno mi sobie wyobrazić takie „uodpornianie” mózgu. Oczywiście, można wzmocnić mięśnie, ale głowę? Muszę doczytać.
Czym innym jest wzmacnianie odporności na ciosy, czym innym tzw. wyboksowanie. Wraz z biegiem kolejnych ciężkich walk zawodnicy są wrażliwsi na uderzenia. Mistrz olimpijski z Pekinu – Rachim Czakijew coraz częściej ląduje na deskach, nie trzyma ciosu. To może być efektem tego, że przez całą karierę amatorską zaciekle rywalizował ze znanym z nokautujących bomb Romanem Romańczukiem?
Encefalopatia jest sama w sobie zmęczeniem materiału. Jeżeli nastąpiło uszkodzenie mózgu i trwa proces neurodegeneracji, zaczynają się zaburzenia funkcji poznawczych, o czym rozmawialiśmy. Objawia się to nie tylko zaburzeniem pamięci, ale wpływa na całe funkcjonowanie pacjenta – głowa przyjęła już tyle, że człowiek nie postępuję tak, jak powinien, czy jak potrafił wcześniej. Reaguje nieadekwatnie do sytuacji, z odroczeniem odpowiada na pytania, traci refleks. Początki encefalopatii nie muszą od razu wiązać się z tym, że ktoś nie wie, jak trafić do domu. Wieloletnie boksowanie może sprawić, że zawodnik nie reaguje odpowiednio na ciosy, nie umie ich przyjąć. Pacjenci tracą wyuczone wcześniej umiejętności. Alzheimer i inne jednostki chorobowe z zaburzeniami funkcji poznawczych tak się właśnie zaczynają. Chorzy nie potrafią wykonać rzeczy, z którymi kiedyś radzili sobie z łatwością. Skoro opóźnione reakcje widać w życiu codziennym, to tym bardziej można je dostrzec w ringu.
Tymoteusz Świątek po mistrzowskiej walce z Victorem Marinho trafił do szpitala z pękniętym oczodołem. Zrzucił końcowe 15 kilogramów w sześć tygodni. Odwodnienie organizmu mogło wpłynąć na poważniejsze skutki zdrowotne przyjęcia nawałnicy uderzeń?
Jak pan doskonale wie, bez jedzenia jesteśmy w stanie długo wytrzymać, natomiast bez wody niekoniecznie. Nawodnienie jest także ważne w kontekście krążenia krwi. Dlatego generalnie wszystkie tkanki powinny być nawodnione i także mózg potrzebuje wody. Gdy mu jej zabraknie zwiększa się ryzyko urazu.
„Omen” pokazał w walce z Portugalczykiem niesamowity charakter. W samej stójce zainkasował 156 czystych uderzeń i 27 kolan. To chłopak, który nie boi się śmierci. Ale przyjmijmy, że chodzi o kogoś innego. O zawodnika wspomagającego się amfetaminą, ponoć powszechnie stosowaną na imprezach amatorskich. Współczesna neuronauka dowodzi, że nieświadomość zmusza nas do uskoczenia przed wężem, nim uświadomimy sobie, że właśnie prześlizgnął się koło nas po ścieżce. Czy po przyjęciu niedozwolonego środka nasz automatyczny system może mówić: „zrób wszystko, żeby zabić rywala”, zamiast „zrób wszystko, żeby przeżyć”?
Wszystkie środki psychoaktywne mogą tak w pewnym momencie zadziałać. Tym bardziej, jeżeli mózg nie jest „świeży”, uległ już w jakimś stopniu degeneracji – wtedy podatność na nie jest większa. To indywidualna sprawa. Takie środki działają na konkretne receptory i każdemu potrzebna jest inna dawka, inny bodziec. Każdy reaguje inaczej.
Pod koniec zeszłego roku nakoksowany Aleksandr Powietkin znokautował Johanna Duhaupasa. Kilka miesięcy wcześniej z Rosjaninem miał zmierzyć się Deontay Wilder. Wtedy także „Sasza” był pod wpływem podejrzanego specyfiku i odwołano pojedynek. Amerykanin wykrzykiwał później: „Gdybym był na dopingu i zabił Szpilkę, to widzę swoje miejsce w więzieniu!”.
Podzielam ten pogląd, dopingowiczów powinno się aż tak surowo karać.
Wypowiada się pani tutaj jako człowiek, czy lekarz?
To jest w tym przypadku spójne.
W sporcie najważniejsza jest uczciwość. Jeżeli ktoś potrzebuje wspomagaczy, to oznacza, że nie jest wystarczająco dobry, by uprawiać zawodowo daną dyscyplinę. Zgadzam się z Anitą Włodarczyk, która otrzymała po latach złoty medal olimpijski igrzysk w Londynie. Nie powinno być żadnej taryfy ulgowej. Co najmniej dożywotni zakaz startów.
Pięściarz powinien być traktowany jak normalny pacjent po urazie czaszkowo-mózgowym?
Problem polega na tym, że medycyna sportowa to zupełnie oddzielna specjalność, pacjenci traktowani są jak konie wyścigowe. Jej głównym zadaniem jest jak najszybsze postawienie zawodnika na nogi, przygotowanie go do „używalności”. Chodzi o wynik, wydolność, dyspozycyjność. To jest bowiem ich czas, ich kariera.
Rekonwalescencja po takim urazie w przypadku zwykłego pacjenta trwa nawet kilka miesięcy. UFC stosuje obowiązkowe zawieszenia medyczne. Każdy z zawodników może powrócić do treningów po określonym czasie, licząc od zakończenia gali. I, co ważne, po uzyskaniu pozytywnych badań zdrowotnych.
Taka praktyka powinna być stawiana za wzór.
Wyleczenie złamanego nosa zostało ocenione na 180 dni, regeneracja rozciętego łuku brwiowego na 60, a dojście do siebie po utracie przytomności – 45. W boksie po nokaucie pauzuje się minimum sześć tygodni. Jeśli ktoś pragnie stoczyć następną walkę, musi wykonać na nowo wszelkie niezbędne badania. Ale uwaga! Techniczny nokaut to niekiedy zaledwie 14 dni odpoczynku i brak obowiązku robienia badań. Korzystają z tego tzw. yourneymani, którym – o ile nie skończą na noszach – po przyjacielsku wpisuje się w rekord TKO. Po to, by już za dwa tygodnie mogli bić się po drugiej stronie kuli ziemskiej.
Koniecznie powinien istnieć wymóg okresowych kontroli lekarskich. Chodzi przecież o bezpieczeństwo sportowca.
Licencja bokserska jest ważna rok, a yourneymani mogą stoczyć przez taki czas nawet 20 pojedynków bez powtarzania badań. Niektóre zagraniczne federacje nakazują wykonanie ich po przylocie niezależnie od ważności krajowej licencji.
I to jest trafne postępowanie. W kwestiach zdrowotnych zdecydowanie opowiadam się za zasadą ograniczonego zaufania.
Przyjmijmy, że przychodzi do pani 22-letni chłopak. Nigdy nie boksował amatorsko, trenował dla przyjemności. Zamierza ubiegać się o zawodową licencję zawodniczą. Co mu pani powie?
Nikomu nie mam prawa wybierać drogi życiowej i na pewno nie powiedziałabym stanowczego nie, ale… Gdyby boks chciał uprawiać mój syn, nie byłoby mojego przyzwolenia. Prosiłabym, odwoływałabym się do wszelkich możliwych świętości, byle tylko tego nie robił. Dobrze, że interesuje się piłką. (delikatny uśmiech)
Odwiedza panią 42-letni zawodnik. Przegrał kilka ostatnich potyczek. Zastanawia się, czy jego boksowanie ma jeszcze sens.
Jeżeli zauważyłabym, że każdy następny uraz może skończyć się dla niego śmiertelnie, starałabym się wyperswadować mu z głowy boks. W takim wypadku rywalizacja w ringu nie przyniesie niczego dobrego.
Zaczęliśmy od Dave’a Duersona. Były sportowiec miał wszystko – wykształcenie, sławę, sieć restauracji. Wraz z postępem encefalopatii radził sobie jednak coraz gorzej – splajtował, popadł w długi i wziął rozwód. W wieku 50 lat strzałem w serce odebrał sobie życie.
Rozmawialiśmy o podejrzeniu choroby Parkinsona u Pacquiao i Kliczki. Przed oboma świetlana przyszłość w świecie polityki. Pierwszy jest merem Kijowa, drugi senatorem z dużą szansą na prezydenturę na Filipinach. Powinni mieć się na baczności? Jest dla pięściarza jakiś wiek, po osiągnięciu którego może rozsiąść się wygodnie w fotelu i z pełnym przekonaniem powiedzieć: „no, na szczęście nic mi nie jest”?
Myślę, że nie ma takiego wieku. Wszystko zależy od liczby stoczonych walk i urazów przyjętych na głowę. A osobnicza skłonność jest także w każdym przypadku inna. Są przecież już szerzej opisywane przypadki encefalopatii pourazowej – zarówno w piśmiennictwie fachowym, jak i w doniesieniach dziennikarskich, dotyczące sportowców 30-letnich.
Sportów wiążących się z wielokrotnymi urazami głowy nie można uznać za bezpieczne. I to należy jasno sobie powiedzieć.
ROZMAWIAŁ HUBERT KĘSKA