Reklama

Vassiljev i spółka znów znęcali się nad słabym Śląskiem

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2017, 18:11 • 3 min czytania 18 komentarzy

Konstantin Vassiljev wypracował w tym sezonie 25 goli w Ekstraklasie, cała drużyna Śląska zdobyła ich tylko 22. Gdybyśmy mecz Jagi z drużyną Jana Urbana mieli zapowiedzieć jednym zdaniem, użylibyśmy chyba właśnie tego. Śląsk pojechał na Podlasie walczyć nawet nie tyle z Jagiellonią, co z własnymi słabościami. Był na prowadzeniu w tej rywalizacji przez jakieś 30 minut. A że tak się składa, iż mecze piłkarskie trwają trzy razy dłużej, przyjezdni zdążyli ponieść sromotną klęskę. 

Vassiljev i spółka znów znęcali się nad słabym Śląskiem

Na początku rozwiejmy wszelkie wątpliwości – czy Śląsk mógł w Białymstoku cokolwiek ugrać? Tak, mógł. Jeden warunek, ale bardzo istotny – dzień konia musiałby mieć Robert Pich. Do jednej dobrej sytuacji doszedł Adam Kokoszka, z dystansu próbowali Kovacević i Roman, ale poza tym wszystko leżało w nogach Słowaka.

Akt 1. Pich wykorzystał beznadziejne wybicie Góralskiego i ładnie przymierzył po długim rogu.
Akt 2. Pich NIE wykorzystał krycia na radar Gordona i trafił w słupek po ładnej centrze Madeja.
Akt 3. Pich w bardzo dobrej sytuacji NIE trafił czysto w piłkę i zepsuł uderzenie.

Jaga mogła liczyć na znacznie większą liczbę piłkarzy, w zasadzie każdy potrafił stworzyć zagrożenie. Włącznie z tymi, którzy na początku najmocniej zawodzili, czyli Góralskim i Gordonem. To właśnie ten duet tak przycisnął Romana, że Hiszpan zaliczył karygodną stratę na własnej połowie, po której ładną asystą popisał się reprezentant Polski, a gospodarzy na prowadzenie wyciągnął Vassiljev. Sęk w tym, że Tomasz Musiał mógł zagwizdać faul w tej sytuacji – Roman fatalnie ocenił swoje szanse, ale Gordon przesadził z agresją. Generalnie mamy problem z oceną tego zawodnika. Zdrowy, wybiegany, silny, ale na razie średnio wychodzi mu markowanie, że w piłkę to za bardzo grać nie potrafi. Ma problemy z ustawianiem się, lecz co gorsza jest straszny elektryczny nawet w prostych sytuacjach. Nieprzypadkowo to lewoskrzydłowy Pich był najgroźniejszym graczem Śląska. W ofensywie pokazał się też lewy obrońca Lewandowski, a także Roman dwa błyski zaliczył akurat wtedy, gdy zamienił się stronami z Pichem. Też nieprzypadkowo. W drugiej połowie Gordon się trochę ogarnął, ale to wciąż za mało.

Jakoś pięć razy przyjemniej obserwowało się za to Cillana Sheridana. Nowy nabytek “Jagi” dziś gola co prawda nie strzelił, nie miał nawet ku temu świetnej okazji, ale był ruchliwy i pokazał się kilka razy z dobrej strony. Na przykład przy golu numer trzy – rozegrał piłkę na lewym skrzydle z Tomasikiem, dostrzegł Vassiljeva, a później mógł patrzeć jak lewy obrońca wykłada futbolówkę do pustaka Góralskiemu.

Reklama

Na najwięcej pochwał zasłużył jednak – trzymajcie się mocno, bo to będzie szok jakich mało – Konstantin Vassiljev. Frankowski dwa razy znalazł się w odpowiednim miejscu, ale Estończyk miał większy lub mniejszy udział przy każdym golu. Jego przeciwnicy – tak, ma kilku – zarzucają mu, że wymiata i wypracowuje liczby tylko w spotkaniach ze słabymi drużynami. Generalnie nie podpisujemy się pod tym stwierdzeniem, ale dziś tak było – Śląsk był słaby. I tyle. No bo czy jeszcze kogoś szokuje, że Pawełek zrobił “pawełka” taranując rywala  i musiał wcześniej iść pod prysznic? aJg9EiB (1)

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...