Reklama

Konceltowy mecz Barcelony

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2017, 23:09 • 3 min czytania 30 komentarzy

W ostatnich tygodniach nie brakowało sceptyków, szczególnie po porażce z PSG. Wypaleni. Nasyceni. Ospali. Bez wiary w możliwość pogoni za Realem, bez starej werwy, dzięki której bez trudu eliminowali rywali na tym etapie Ligi Mistrzów. Trudno to nazwać kryzysem, skoro między słabszymi meczami Barcelona nadal potrafiła wrzucić kilka goli zdezorientowanemu przeciwnikowi, ale mimo wszystko – katalońscy kibice pozostawali sceptycznie nastawieni do możliwości wygrania w tym sezonie czegokolwiek poza Pucharem Króla.

Konceltowy mecz Barcelony

Wiara zaczęła wracać, gdy punkty po raz pierwszy zgubił Real. Potem drugi, trzeci, aż w końcu Barcelona zajęła fotel lidera, mając jeden mecz więcej, ale zawsze. Realny zaczął stawać się scenariusz, w którym Barca w cudownym zrywie, pierwszy raz od lat, odrabia tak dużą stratę do bezpośredniego konkurenta w wyścigu po mistrzostwo. Dziś zaś, po prawdziwym koncercie na Camp Nou – niektórzy śmiałkowie zaczęli nawet wspominać o remontadzie w starciu z paryżanami.

Euforia? Możliwe, ale w tym wypadku nie ma sensu jej przesadnie gasić. Barcelona zagrała bowiem wreszcie mecz na miarę swojego potencjału, mecz godny nazwisk tych artystów, którzy biegają w jej składzie. Celta Vigo wpadła po uszy, pakując się pod rozpędzony pociąg. W miarę dzielnie trzymała się dwadzieścia minut, choć to i tak nieco na wyrost. Jeszcze przed pierwszym golem gospodarzom należał się karny, potem w ten sam słupek dwukrotnie w jednej akcji trafili Suarez i Messi. Zryw tego ostatniego i kolejny gol w tym sezonie rozwiązał jednak worek. A przede wszystkim – obudził potwora.

Na swoim zwykłym, czyli fenomenalnym poziomie grał Argentyńczyk, bez trudu mijając po kilku zawodników, czy to zwodami, czy jednym, dokładnym i niespodziewanym podaniem. Tym razem jednak nie musiał dźwigać na barkach całej drużyny, bo równie dobrze piłki rozdawali Rakitić czy Neymar. Długimi fragmentami to przypominało festyn – a to Suarez założył siatkę ostatniemu obrońcy Celty, a to Neymar w sytuacji sam na sam, ledwie kilka metrów przed bramkarzem, zdecydował się na dość niecodzienne rozwiązanie, czyli próbę lobowania.

Reklama

Wystarczy wspomnieć, że w pewnym momencie wyluzowany Gerard Pique w kilkadziesiąt sekund najpierw próbował żonglerki dwa metry od bramki Alvareza, a następnie w uliczny sposób, “tunelem” po obrocie wokół własnej osi, starał się przejść jednego z obrońców. Te bezczelne zagrywki się nie udały, ale gdy za czarowanie brał się Neymar, Messi czy nawet Rakitić – goście byli bezradni. Koncert, prawdziwy koncert – bo tak trzeba określić akcje, gdy jako żywo stawały przed oczami najlepsze czasy tiki-taki Pepa Guardioli. Serie odegrań z pierwszej piłki, prostopadłych podań rozdzierających całą drużynę przeciwną, wszystko w oprawie niekończących się piętek, sztuczek technicznych czy prób ośmieszania rywala zagraniami między nogami obrońców. Pięć goli (jeden ze spalonego). Dwa trafienia i dwie asysty Messiego. Stara Barcelona – chciałoby się rzec.

A skoro stara – to zdolna do rzeczy wielkich. Inna sprawa, że równie potężnie zagrał dziś Real, a kilka dni wcześniej, z Marsylią – Paris Saint Germain. Nawet mordercza forma Messiego i reszty składu raczej nie wystarczy, by nadrobić straty wobec tak mocnych przeciwników.

Barcelona – Celta Vigo 5:0 (2:0)
24′ Messi
40′ Neymar
57′ Rakitić
61′ Umtiti
64′ Messi

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Stoiczkow, Rivaldo, Suarez i… Lewandowski. Polak w elitarnym gronie

Bartosz Lodko
3
Stoiczkow, Rivaldo, Suarez i… Lewandowski. Polak w elitarnym gronie

Komentarze

30 komentarzy

Loading...